Spałam lat 7. Dla świętego spokoju i na własne życzenie byłam w letargu.
Żyłam- nie żyłam w wyimaginowanym świecie, który zwałam sobie - stabilizacją.
Runęłam ,(z mojej stabilizacji), obijając sobie dotkliwie boczki.
Ale z każdego upadku można wstać. Chyba, że się nie chce....
A ja chcę! Bo właśnie poczułam wolność! Bożesz, jaka ja jestem wolna! Cudowne uczucie. I; w mordę jeża; rozwijam skrzydła i drobnymi kroczkami, rozważnie, trochę rozglądając się dookoła, idę do Słońca.....
jesteś chyba na etapie postaci drugiej.....
OdpowiedzUsuńto bylo wczoraj....dzis leze......
OdpowiedzUsuńcholera
OdpowiedzUsuńZgłaszam się z rewizytą! Przejrzałam wpierw pobieżnie Twoje wpisy - zaintrygowały mnie... Ja się wgłębię - napiszę więcej.
OdpowiedzUsuńZanurzam się, bul,bul,bul :))))
Fajnie, ze ktos tu zajzal (poza Renia, ale ona jest "moja"). Tak wiec stracilam moje blogowe dziewictwo :)......
OdpowiedzUsuńZaglądać będę ci, do których ty zaglądasz. Takie jest "blogowe prawo":)))
UsuńNie wszyscy zaglądacze zostaną na dłużej ale kilku na pewno.
Niechaj każda droga jaką wybierzesz w tej wolności wiedzie Cię ku słońcu, choć sama nie zawsze w nim będzie skąpana.
OdpowiedzUsuńIdź w stronę słońca, to dobra droga.
OdpowiedzUsuńIdź w stronę słońca, to dobra droga.
OdpowiedzUsuń