czwartek, 26 września 2019

Zabawa z Dniem i Nocą

Dwa dni siedziałam na podłodze w mojej "norce", "atelier", czy mówiąc zwyczajnie: w moim kącie do pracy (głównie twórczej). I bawiłam się farbkami akrylowymi, mażąc nimi  plecy mojej "gadającej komody", która oddziela tenże kąt od reszty pomieszczenia, zwanego tu woonkamer.
A oto efekt:

Jest tam zbyt mało przestrzeni by skadrować dobrze "obraz" do wartościowego przycięcia..
Robota skończona, poduszka wróciła na fotel...
Dzień
Słoneczne falbanki otaczają twoją twarz
Z której uśmiech nie znika
I słońca promień ze sobą masz
I tak ładnie ci w słonecznikach

Noc
Przymglone wieczorne oczy
Luna bluesem nas mami
Rozplotłaś już warkocze
Uśmiechasz się gwiazdami

Taż komoda z profilu...
...oraz an'face

No i posprzątane...


środa, 11 września 2019

Jesienią tkana....

Tak jak wspomniałam już: .... tkana bardzo wczesną jesienią.... I chodzi oczywiście o Żukową Mamę.

Dasia jesienią tkana

To jest taka refleksja, po tym jak dzięki Jo, odkryłam , że 18 sierpnia minęło 5 lat gdy prowadzę tego bloga...
Po w/w odkryciu, miotam się po wspomnieniach i formie wyrażenia tychże - kilka dni. I nadal jestem w czarnej... dziurze 😶🤔.  Pogrzebałam w moim "dzienniczku ręką pisanym", odkopałam tekścik pisany do dedykacji 3D, którą dostałam od Siostrzenicy (Time), napisałam nowy "prawiewiersz"... i nic. Dalej jakaś niemoc, smutek i... niespełnienie. Tak wiem. Jesień kroczy. W Holandii...

A więc... nie będzie 5-letniego podsumowania. Są tylko konkluzje:
1. Nie umiem już rysować (spontanicznie wziąć szkicownik, ołówek i w parę minut zrobić perfekcyjny szkic).
2. Farby olejne powodują migrenę lub brak oddechu...
3. Akryle... szybkoschnąca i "przezroczysta" technika... nie mogę się przyzwyczaić... Choć mam na sumieniu kilka ostatnich rzeczy.
4. Moje eksperymentowanie, poszukiwanie nowych technik, to zwyczajnie ... brak decyzji czego właściwie chcę... (i mogę w zaistniałej, zdrowotnej sytuacji).
5. Są i pozytywy. Wiele nauczyłam się przez te pięć lat. W kwestii prezentacji samej siebie. Dzięki Reni, która (niemal siłą 😘) wciągnęła mnie na "fory". Pięć lat temu. Pokazałam nie tylko moje obrazki. Piszę słowa, tekściki, których  nigdy wcześniej nie miałam śmiałości powiedzieć/napisać komukolwiek. Daje wam mój cichy świat bez obaw... (zawsze przecież mogę "oportunistę" zablokować 😁😘). 
Te bardziej negatywne konkluzje dotyczą właściwie ostatniego roku. Chyba straciłam motywację... Zostając całkiem sama w obcym "landzie", gdzie wszystko jest równo poukładane, (a fantazja i nadwrażliwość to słabość lub choroba), próbuję się dostosować...  Zresztą nie wiem... Po kolejnym kieliszku "inspiracji", dopadła mnie melancholia zamiast weny twórczej...
Radzę sobie. A jakże. Żyję. A jakże. Ale bardzo Was potrzebuję... Kocham was🧡🧡💛💚 A jakże!


"Upadłe madonny" oraz "chłopczyk ze sfilcowanym psem"

  A kuku... Jestem, żyję i mam się całkiem nieźle, (jak na ryczącą siedemdziesiątkę)... Dzieje się wiele, a że tempo działalności różnej zwa...