środa, 16 czerwca 2021

NIE MIAŁA BABA KŁOPOTU, SPRAWIŁA SOBIE PSA...

 Pies jest psiuniem rasy Dwergkees, (Krasnolud kees, czy inny Maltańczyk), ma na imię Jazz (Dżez). Ma 9 miesięcy.

Po 2 miesiącach poszukiwań małego, spokojnego psa, który nadawałby się na terapeutę w apartamencie, natknęła się Żukowa Mama na zdjęcie małej białej kuleczki ze szpiczastym noskiem. Pieseł (przyp. Gordyjka), opisany był jako rewelacyjny, przyjacielski z paszportem, szczepieniami i.t.d. około trzymiesięczny szczeniak. Rydzyk... sorry.... ryzyk/fizyk. Miłość od pierwszego wejrzenia zadecydowała...

Z Belgii przyjechał przestraszony, zabiedzony, oblepiony trocinami z kojca, szczeniak. Nie miał (jak go przedstawiono), 9 tygodni, a 9 miesięcy. Nieważne. Miłość od pierwszego wejrzenie nie patrzy na takie szczegóły. Żukowa Mama dokonała reszty formalności, pozbierała dokumenty i kwity i przytulając małego do wątłej piersi przyniosła do domu.

Jazz był tak słaby, że zrobiwszy 3 kroki, "grzebał" sobie gniazdko w trawie, kocyku czy podłodze, zwijał się w kłębek i zasypiał. Wieczorem zaczął jeść i pić. Z rezerwą i pośpiechem, jakby się bał, że ktoś mu zabierze, wyrwie i zje wszystko...

Jazz nic nie mówił. Z paszportu wynikało, że urodził się w Czechach. O hodowlach tamtejszych usłyszałam straszne rzeczy, że n.p. podcinają szczeniakom struny głosowe, żeby nie szczekały... Biegunka nie ustawała, choć nabrał siły na tyle, by wyjść na spacer w koło domu. Ż. M. zamówiła się z Jazzem u weterynarza. 

Na miejscu okazało się, ze Żukowa Mama kupiła sobie psinę z nielegalnej hodowli, ratując tym samym życie maleństwu. 

Po gruntownym przebadaniu i wymacaniu, Jazz dostał krople do uszu z antybiotykiem, witaminy, preparaty przeciw robalom i "uspokojenie" jelit, oraz całą listę wskazań i przeciwwskazań. Po pierwszych ozdrawiających dawkach dał głos... 😍. Szczeknął.

Po 10-ciu dniach na kontrolę. Sukces. Personel kliniki dla zwierząt został obszczekany i obwarczany. Przybyło mu 17 dkg. To nie dużo. Ale biorąc pod uwagę, że nadal biegunkuje (zostało przebadane, nie ma żadnych niebezpiecznych chorób), to i tak sukces. Pańcia i Jazz zostali pochwaleni, a z medykacji została im tylko konsekwentna dieta... No cóż, przeżyją i to.

Jazz jest szczekającym pieszczochem. Wesołym, skorym w każdej chwili do zabawy, uwielbia małe piłeczki i liska z piszczącym ogonem. Nie lubi bawić się sam, przez co pańcia przebywa często na kolanach, by wygrzebać spod kanapy piłeczkę. Łatwo trenuje się na dwujęzycznego psa 😁.

No to może zdjęć kilka? 😊

Odsypianie i relaks u pańci

No, to jest właściwe łóżeczko... ładny kolor i cudak do gryzienia

Poznawanie domostwa (i u tego goscia w kapeluszu...)

SPACEREK! No co, bardzo grzeczny jestem :)


Jeszcze dużo by pisać... N.p. o tym co gryziemy ukradkiem a co oficjalnie. Czego nauczyliśmy się już, a co uczymy pańcię... Ale to w następnych relacjach :) Jak również opis pierwszych, w żyłach mrożących przygód Jazzowych.


poniedziałek, 7 czerwca 2021

EPITAFIUM DLA RENI Z JAZZEM W TLE


 Wchodzę do pokoju
I już wiem
Że jest ktoś
Kto cieszy się na mój widok
Kto wyszarpuje spinkę z moich włosów
Kto sprawdza czy dobrze wymyłam uszy
Z radosnym popiskiwaniem
Kręci się w kółko
Znacząco patrzy na moje buty
I na czerwoną smycz

Idziemy



              
   
           

           



           I nagle moje serce stanęło na chwilę
           Ucisk w piersi wstrzymał oddech
           A słońce osunęło się do moich kolan...

           Data  7  CZERWCA
           Dopadła mojej krtani...



Trzy lata temu odeszła Renia
A nadal mam przed oczami 
                                                           Jak walczy ze snem
                                                           Który prowadzi w nicość...




Mój mały biały Jazz
Szarpnął do gołębia
Ocknęłam się

Idziemy

Idziemy dalej
Mimo wszystko....                        





                                                      





















 

 


 

Zimowy spacer

  Zimowy spacer - Nie bój się kochanie pomogę przejść ci przez ten krawężnik - Tak Wiem Zawsze mogę liczyć na ciebie - Ile lat jesteśmy raze...