Na początek o kocie.
Kot Karol, który zawitał do mnie późną jesienią zeszłego roku, okazał się kotką.
Charli imie jej.
Na wizycie u pobliskiego konowała/weterynarza, stwierdzono, że kotka ma jakieś dwa lata i jest w ciąży.
Panika.
Co zrobię z wielością zwierząt domowych...
No ale zobaczy się.
Żywię, dbam i się martwię. Bo Charli źle się czuje, wyraźnie cierpi. Nie wyczuwam ruchów.
Przygotowuję jednak porodówkę na pralce...
Po nieprzespanej nocy dzwonię do konowała. On uspokaja mnie - "W ten wekend urodzi". Ja jednak dzwonię do innej kliniki zwierząt. - "Proszę natychmiast przyjechać" - Słyszę.
No i tak:
- Charli nie była w ciąży, miała ostre zapalenie maciczki,
- Charli jest kilkunastoletnią kotką.
Jeszcze tego samego dnia miała operację...
Po trzech tygodniach kontrola. Wszystko pięknie zagojone. Ale pada diagnoza, że Charli ma raka, forma nieuleczalna... I nic nie da się zrobić. Czekać i obserwować....
Obserwuję już kilka miesięcy. A kotka zrobiła się prawdziwym kotem dachowo/domowym. Przyniesie mi mysz pod drzwi, ciekawska, choć poważna dama.
Ostatnio jednak słabnie. Nie chce jeść. I nie wiem, czy to upały, czy starość, czy choroba... Czy wszystko razem...
Ale jak to każdy przyzwoity kot: JA JESTEM TU SZEF....
![]() |
Bez komentarza... |
![]() |
Inspekcja nowego stoliczka |
![]() |
Myslę nad następną koncepcją.. |
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Powyżej to retrospekcje. Teraz wpis aktualny, z serii "Mój zwierzyniec".
Dzisiejsza noc.
___________
1. Pies Jazz - jak zwykle - spał w przedpokoju i łazience.
2. Kotka Charli - jak zwykle latem - na strychu i poduchach ogrodowych.
3. Ja i Ciptaszek Frida - jak zwykle w dolnej sypialni.
4. Jeż Jerzy - kilkudniowa nowość w moim domu, (też sam przylazł), - tupał lub spał w kuchni i "na salonach"....
Okazuje się, że jeż Jerzy je również suchą karmę dla małych psów. Nie tylko dla kotów.
Ale, ale... o trzeciej w nocy nie dałam rady... Postanowiłam upolować Jerzego i wynieść za mur dla jeży.*
Nie będę znowu wyciągac pralki rano...*
Udało się. Przespałam jakieś 5 godzin :)
Ad.1* - mur dla jeży
Ad.2* - Po pierwszej wizycie, jeż Jerzy przenocował za pralką w kuchni, gdzie zaklinował się w rogu i musiłam pralkę wyciągać.
Miłego wszystkiego życzę
14 komentarzy:
Boże, jak mi jej szkoda... 😭
Moja potencjalna synowa ma kota, który teoretycznie już nie żyje, bo powinien był odejść już dawno temu. Wszystko ma chore. Ale on nie tylko żyje, ale jeszcze żyje pełnią życia - jest pełen energii i życia. Może z Twoją kotką będzie tak samo?
A jeżyk w butach z obcasami - tylko Ty mogłaś to wymyślić! ;)
Mnie też.... Ale tak naprawdę, to nie wiem ile lat ma Charli.
Sąsiad mówił, ze widywał ją jak dlugo tu mieszka. A mieszka 14 lat... Ma lepsze i gorsze dni. Czasem pobawi się, pozaczepia Jazza. Ale najgorsze jest, że mam wrażenie, że ślepie. Zauważyłam to najpierw gdy dziwnie zachowywała się na koldrze w drobne paseczki..... Chodzi tylko swoimi znanymi ścieżkami i traci poczucie odległości... Ale miauw ma potężny, szczególnie o 5- tej rano... I generalnie jest kochana. Jestem optymistką.
Jesli chodzi o moją kotkę, to tak ja napisałam powyżej, odp. Frau B.
A jeśli chodzi o drugą część wpisu.... cóż moją wyobraźnia + skojarzenia....
😉
O jaką miła niespodzianka jest nowy wpis Dagusi.Piekna koteczka,a konował to rzeczywiście wielki ,niedouczony debil..Dobrze że nowy wet uratował bidulke.Tylko smutno że coś tam jest jeszcze.Nasz kot Wili wybrał sobie dom i nowego pana jakieś 12 lat temu wchodząc po szybie do samochodu jak do siebie.Wtedy był pięknym dorodnym kocurem i wielkim chojrakiem.Wszedzie wlazł,chodził po poręczy schodów i wyprawiał cuda.Teraz już stateczny ,siwy pyszczek.W te upały też problem z jedzeniem.Pomaga podanie saszetki trzymanej w lodówce.A pani Jeżowa z maluchem często zagląda na ogródek i sapie głośno i tupie po betonie choć to blokowisko.Pozdrawiam z Norwich Marta uk
Dasiu, gratuluję zwierzyńca. Dobry z Ciebie człowiek, kiedy przygarniasz i opiekujesz się tyloma żywymi istotami. Życzę sił i zdrowia, byś jak najdłużej mogła cieszyć się swoimi zwierzątkami
Zasyłam serdeczności
Stado pęcznieje !! Dobrych Ludzi zwierza rozpoznają...;o)
Daśka, napisz coś! Październik mamy! Wystarczy, że ja porzuciłam blogowanie...
Oj, nie takie proste....Cały czas coś robię i bardzo jestem zajęta....A później jestem tak obolała i zmęczona (ale szczęśliwa), że...wiesz....
A byłoby co pisać. Bowiem przy moich poczynaniach zdarzają mi się różne wypadki, jak to u mnie. Nawet zrobiłam w DzANN kilka krykloczkow ....
Aktualnie jestem z remontem w przedpokoju. Pamiętasz moje upiorne schody? One już nie sa takie upiorne. Przynajmniej wizualnie... Teraz, dziś przenosze się na dół . Później mam w planie wymianę lisrew podlogowych w "salonie, ale najpierw zrobię sobie dłuższą przerwę. Więc byc może...
Moi sąsiedzi już przyzwyczaili się, że chodzę rano na spacer z psem i kotem. Ale jeża to by chyba łatwo nie łyknęli... na szczęście wieczorem nie widać Jurka....
Dziękuję Ultro. Pozdrawiam.
Ja z Tobą oszaleję... PISZ NO! Jak będziesz pisać, to może i ja wrócę do pisania! Renia by nas pogoniła, mówię Ci.
A tu masz rację! Renia by pogoniła! Ona mnie przecież za włosy wciągnęła do pisania.... Zrobię porzadek z kaloryferem. I siadam do lapka....
I taką odpowiedź to ja rozumiem!
Prześlij komentarz