Chodzi o to, że nie udaje się już tak jak kiedyś robić kilka rzeczy na raz. Bo to i siły i zdrowie nie to, koncentracja się sypie, pamięć zawodzi, a karteczki do zapisywania wszystkiego o czym należy pamiętać, znikają tajemniczo.
Trudno mi to zaakceptować... Bo nawet jak zrobię sobie plan działania, to wystarczy małe, nieoczekiwane coś, by powstał chaos w mojej głowie.
I to, (doszłam do takiego wniosku), nie jest depresja w depresji... to już starość upierdliwie dobija się i doprasza akceptacji.
No więc zwalniam.
Unikam chaosu.
Robię coś pojedynczo.
Albo i nie...
Włączam swoje domowe kino n.p...
Ale czasem mam chęć na działalność jakąś. No i dziś nadszedł ten moment :-)
Moją relację zacznę od Gródka Przypałacowego. Mój Pałacyk bowiem jest dopiero Cykiem. Zaś gródek przygotowany jest do sezonu. Mniej więcej...
Budowa Gródka okupiona została... no, została okupiona i już...
Pierwsza wizyta:
Chaszcze po pas a w rogu dwumetrowy rododendron. |
No i cegły oraz kafle tarasowe na całości... |
Widok na Cyk od strony rododendrona. |
Pięknie, prawda?...
Gdy miałam już klucze i przyjechałam oglądać i spisywać usterki, Gródek był wygolony, (razem z dzikimi bluszczami, które chciałam zachować).
I ukazała się w całości powaga sytuacji ogrodowej... Przecież ja chcę sadzić, plewić, kopać nawozić i kosić trawę...
No więc do roboty! Realizować chcenia:
Pierwsze cegiełki wykopała Siostrzenica, dając początek "skalnemu ogródkowi". |
Dalej, kawałek po kawałku kopałam sama.
No nie tak całkiem sama... |
W 2 dziury po betonowo/ceglanych blokach z poucinanymi drutami po lampach, wsadziłam: 1. różę, 2. minijabłonkę. |
Oczywiście naczelny wartownik domostwa kontrolował wszystko. |
Wykopaliska i budowa trwała dobry miesiąc... "Tymi ręcami". Bez taczki. |
Cegły wykorzystałam do "aranżacji" Gródka. |
Największy i najtrudniejszy... Trzeci betonowy blok. Wylądował przy przyszłym skalnym ogródku. |
No. I udało się uformować "ścieżkę rowerową" po mojej myśli. |