poniedziałek, 9 stycznia 2017

Granica

I znowu coś się śniło, coś się skojarzyło, senna sugestia w obrazek ujęta.

granica....


Oczywiście, są różne granice. Mentalne i fizyczne.
- granice międzypaństwowe
- te pomiędzy kłamstwem a prawdą
- i te między marzeniami a rzeczywistością
- nieprzyzwoita granica przyzwoitości
- granica wieku i możliwości
- i ta zwyczajna granica między niebieskim....a wszystkim innym.....

Zresztą, interpretacja jest całkowicie dowolna. 
Każdy ma przecież jakieś swoje granice..... :-)

31 komentarzy:

Unknown pisze...

widzę, że ciężko pracujesz ....nad granicami.

alElla pisze...

Klik dobry:)
Dla mnie to kwiecień-plecień, co przeplata trochę zimy trochę lata.
To pierwsze skojarzenie, zanim przeczytałm, co pod obrazem pisze.
Pozdrawiam serdecznie.

maradag pisze...

Oj, nie tak ciężko i nie ... bezgranicznie :-)

maradag pisze...

Czyli bez granic klimatycznych :-)
Równie serdecznie pozdrawiam.

Bet pisze...

Ja tu widzę granicę miedzy zima a wiosną:))) Oby Twoja wizja była proroczą!

maradag pisze...

Myślę, że ta wiosna jest jeszcze za tą daleką granicą :-) Cierpliwości!

Andrzej Rawicz (Anzai) pisze...

W archiwach rodzinnych mam podobne zdjęcie. Od prawej strony: drzewo, mały domek, ogród i łąka. Zdjęcie było robione w pasie przygranicznym w okolicy Karpacza.

maradag pisze...

Jak bum, bum - nie widziałam Twojego archiwum...:-)
Ale z drugiej strony - nie po raz pierwszy konkluduję podobieństwa pomiędzy tematami naszych pasji :-)

alElla pisze...

Przypomniałam sobie swój kolaż z "granicą".

K O L A Ż

alElla pisze...

I też jest drzewo, tylko z lewej strony.

alElla pisze...

I ja się podczepiam pod podobieństwo. Linka dałam wyżej.

gordyjka pisze...

Świt...Granica między nocą a dniem...W lekkich granatach i błękitach...;o)
Dla Pesymistów może być zmierzch...;o)

Bet pisze...

Niesamowite podobieństwo w tych obrazach! Jesteście jakimiś "siostrami po pędzlu"?
Niewiarygodne...

Basia pisze...

Moje skojarzenie - o! swietny wzor na patchwork :) i te kolory...

maradag pisze...

Jej,.....brak mi słów....czym są moje malunki przy alElli kompozycjach...
Ale fakt, nasze "granice" to prawie jak lustrzany efekt! Czuję się jakbym plagiat zrobiła.... Ale naprawdę nie widziałam wczesniej alEllowych kolaży!

maradag pisze...

:-)
Ładne skojarzenie :-)

maradag pisze...

Dokładnie!...albo witrażyk :-)

Stokrotka pisze...

Tak na dobrą sprawę to gdzie się nie obejrzymy i co chcielibyśmy powiedzieć, pomyśleć i zrobić - to wszędzie granica...
A witrażyk piękny.
Pozdrawiam noworocznie.

Bet pisze...

Nie ma nawet cienia podejrzenia o plagiat:)) Jest zachwyt nad zbiegiem artystycznych wizji.

maradag pisze...

Tak wiem :-)...to był tylko taki "czujnik" w danym momencie :-)

maradag pisze...

:-)
Konkluzja: wymalowałam taki uniwersalny temat :-)
Dziękuję za komplement :)

Jo. pisze...

Mnie ostatnio zajmuje granica moich możliwości. Głównie wytrzymałości. Ale te pozostałe, które tu wymieniacie, są fajniejsze!

maradag pisze...

Nie to, żebyś uzupełniała ładnie możliwości granic.... :-)
I nasunęło mi się nowe znaczenie: granica między fajnym i niefajnym :-)

iwonakmita.pl pisze...

A ja ostatnio się zastanawiam, gdzie jest granica ludzkiej głupoty, ale to tak bez związku z twoim obrazkiem. Na nim widzę poczucie bezpieczeństwa - twój domek, w domyśle ty w nim - jest otoczony taką bańką, która nie dopuści do złego.

Joterkowo pisze...

Ja od razu pomyślałam sobie, że patrzę w szklaną kulę i widzę w niej Twój domek może z dzieciństwa a może z przyszłości, a może to symbol Domu takiego o jakim każdy marzy: sielskiego z sadem i kotem w pobliżu. Piekny. Granica marzeń.

Stokrotka pisze...

Zapraszam serdecznie na zakończenie cyklu o Kochance Fidela.
Wysłałam też do Ciebie maila, więc zajrzyj proszę na pocztę.
Pozdrawiam

maradag pisze...

Na całe szczęście ludzie są tak różni, że można funkcjonować i tworzyć swoje własne granice :-) i dokonywać wyborów z kim, jak i po co....
A granica bezpieczeństwa, to jest chyba coś co siedzi we mnie od dziecka....

maradag pisze...

Granica marzeń. Tak, na pewno tak.
Ale coś sobie tutaj uświadomiłam bardzo mocno. Coś zostało powiedziane, co jakby określiło moje rozterki życiowe i strach..
To bardzo szeroko pojęta granica bezpieczeństwa. Chyba dla mnie własnie w sferze marzeń...
Od dziecka uciekałam przed konfliktami, kłótniami, utarczkami słownymi. Nigdy nie radziłam sobie z tym, chowając się w mysią dziurę lub w samą siebie. Nie mówiąc już o konfliktach "prawdziwych". Każda nawet najmniejsza walka, przyprawiała mnie i przyprawia o (to juz chyba jakas psychoza), o roztrój mojego organizmu....Szukanie tej bańki mydlanej...Takie moje prywatne nieprzystosowanie do życia. A przecież życie składa się z wiecznej walki. Walki o siebie. W szkole, w pracy, w rodzinie, wszędzie.
Może moje, tak poszukiwane, poczucie bezpieczeństwa, to takie "lenistwo" mentalne - niech on się zaopiekuje, wymyśli, załatwi, zadecyduje...
... I kończy się katastrofą, bo okazuje się, że "te" decyzje, to nie są moje oczekiwania...I budowa "świętegi spokoju" staje się następną walką na śmierć i życie.
Więc jak zbudować taki bezpieczny Dom? Granica marzeń...

maradag pisze...

Juz biegnę :)

Andrzej - Art Klater pisze...

Mnie. Dagmaro, zawsze pociągały granice absurdu, a do granic wytrzymałości!
buziulki, przytulki

maradag pisze...

W dobie gdy absurd mamy niemal na każdym kroku, to granica wytrzymałości przechodzi w granicę ludzkich możliwości (?)..:)

POWRÓT ŻUKOWEJ MAMY

  Trochę zatęskniłam za pisaniem... (no i pogoniła mnie też Jo). Miałam jednak dylemat, czy zacząć całkiem na nowo, czy wrócić do Żukowej Ma...