Jutro dzień ważny. Idziemy razem do jednego adwokata. Obojgu nam zależy, żeby było szybko, sprawnie i tanio. A więc bez orzekania o winie.
OK. Ale w związku z tym, mam oczywiście refleksje. Bardzo różne. I sącząc czerwone, hiszpańskie winko z temperamentem - wspominam sobie.....
Bo kiedyś było tak:
Patrzyliśmy sobie "głęboko w oczy" odgadując nasze pragnienia. Zawsze był mój Niebieski D. trochę "kwadratowy" dla mnie.... T.z.n. taki akuratny, mocno na nogach stojący, "wszystko wiedzący", pedantyczny i stabilny..... Teraz widzę, że to ja bardziej w te oczka blado niebieskie patrzyłam...... Zdecydowałam się na życie tutaj, budując moje od zawsze marzenie o sytej stabilizacji. Chyba jednak źle pojętej stabilizacji. Zrezygnowałam z połowy siebie aby było mi dobrze? A było mi dobrze? Dużo tak.....ale...... dużo za ciasno. I ten ból, który zadałam n.p. mojej siostrze próbując się dostosować. Chciałam dobrze. I było fajnie - czasem. W tym "czasem" okresie namalowałam n.p. obraz duży p.t. "Koń w sypialni". I wszystko wiadomo.....
Obraz podarowałam mojemu Żuczkowi i Dzikiemu. Niech ich inspiruje. U mnie jest już nieaktualny...
U mnie "przeminęło z wiatrem". Tylko, a propo's refleksji, że zrezygnowałam dla Niebieskiego z, (być może), mojej wielkiej miłości z poezją jazzem i fantazją na rzecz bezpiecznego i stabilnego życia tutaj - to krew mnie zalewa..... A ten, (być może), prawdziwy przyjaciel został gdzieś na przestrzeni Zakopane-Warszawa-Kraków.....
Sorry, ale po drugiej lampce rozklejam się....
Jak się nie rozkleić, kiedy patrzę na nasze portrety, które kiedyś wisiały buźkami do siebie a teraz tak:
To byłoby na tyle dziś. Idę sobie następną lampkę polać i może jakiś jazz posłuchać....
OK. Ale w związku z tym, mam oczywiście refleksje. Bardzo różne. I sącząc czerwone, hiszpańskie winko z temperamentem - wspominam sobie.....
Bo kiedyś było tak:
Patrzyliśmy sobie "głęboko w oczy" odgadując nasze pragnienia. Zawsze był mój Niebieski D. trochę "kwadratowy" dla mnie.... T.z.n. taki akuratny, mocno na nogach stojący, "wszystko wiedzący", pedantyczny i stabilny..... Teraz widzę, że to ja bardziej w te oczka blado niebieskie patrzyłam...... Zdecydowałam się na życie tutaj, budując moje od zawsze marzenie o sytej stabilizacji. Chyba jednak źle pojętej stabilizacji. Zrezygnowałam z połowy siebie aby było mi dobrze? A było mi dobrze? Dużo tak.....ale...... dużo za ciasno. I ten ból, który zadałam n.p. mojej siostrze próbując się dostosować. Chciałam dobrze. I było fajnie - czasem. W tym "czasem" okresie namalowałam n.p. obraz duży p.t. "Koń w sypialni". I wszystko wiadomo.....
Obraz podarowałam mojemu Żuczkowi i Dzikiemu. Niech ich inspiruje. U mnie jest już nieaktualny...
U mnie "przeminęło z wiatrem". Tylko, a propo's refleksji, że zrezygnowałam dla Niebieskiego z, (być może), mojej wielkiej miłości z poezją jazzem i fantazją na rzecz bezpiecznego i stabilnego życia tutaj - to krew mnie zalewa..... A ten, (być może), prawdziwy przyjaciel został gdzieś na przestrzeni Zakopane-Warszawa-Kraków.....
Sorry, ale po drugiej lampce rozklejam się....
Jak się nie rozkleić, kiedy patrzę na nasze portrety, które kiedyś wisiały buźkami do siebie a teraz tak:
To byłoby na tyle dziś. Idę sobie następną lampkę polać i może jakiś jazz posłuchać....
Daga - sorry ..za te dzisiejszą rozmowę. No kurcze ja się boję ,że z jednego nierealnego świata wpadniesz w drugi...A koń jaki jest każdy wie. Nie mam racji być może....
OdpowiedzUsuńOk. Pogadamy jutro.... dzis odpływam...
UsuńGłupio się wtrącać ale podziwiać obrazy zawsze można, prawda? Te portrety lepiej by wyglądały ustawione na dawnej pozycji:)
OdpowiedzUsuńBet, to juz przeszłość. Nie będziemy wracać. Powstanom nowe. Może lepsze....?
UsuńMasz rację powstaną lepsze, nowe, a i przyjaciel niewykluczony, wszak masz dopiero 18 z dużym +.
OdpowiedzUsuń