niedziela, 11 sierpnia 2019

Nieproszony gość

Strach

Strach przyszedł nagle
Wszedł bez pukania
Miał duże oczy
Zaczął panować
Pokazywać miny
Pogrywać sobie ze mną

Miał ze sobą 
Torbę z narzędziami tortur
I niedużą 
Podręczną kosę

W torbie znajdowały się:
- Fotografie bliskich zmarłych
- Błędy popełnione
- Upierdliwe poczucia winy
Oraz inne okrutne narzędzia
Odbierające sen
Spokój duszy
Apetyt
Oraz sprawiające ból ciała

Jego wielkie czarne patrzałki
Widziały mój szkielet
Czułam to
Najpierw chciałam
Jak ta mysz
(Co brała właśnie wiraż z kuchni)
Czmychnąć
Za szafkę pod telewizorem
Ale za chwilę wsparłam się rozumem
Który też czasem mnie odwiedza
I wespół
Pogoniliśmy Strach na cztery wiatry

Nie pozwolę przecież
By w moim domu
Panoszył się gość nieproszony

Straszny Strach

piątek, 26 lipca 2019

Zacisze Żukowej Mamy, czyli aktualności z dachu.

Jak bardzo by nie parło Żukowej Mamy do innych lasów, borów i ugorów, zawsze chętnie i z ulgą, wraca do swojego "pokoju nad światem". Urządza go sobie wciąż i nadal. Uzupełnia stare wizje aż do momentu gdy... przewraca wszystko do góry nogami by wprowadzić nowe elementy a wyrzucić stare. Na tych około 70 m2, często panuje "chaos twórczy", który wprowadza w zadziwienie ewentualnych "obcych". Bowiem nieliczni "swoi" przywykli do kreacji Żukowej Mamy.
Jest Ż. M. również w posiadaniu przestrzeni 4 x 2,5 m2, którą zwie pieszczotliwie ogródkiem. "Uwity" jest on na dachu drugiego piętra, a panuje tam chaos zgodny z porami roku 😃💓. Od bałwanka (gdy przypadkiem nastanie śnieg), do późnojesiennych chaszczy. 
Na dzień dzisiejszy niektóre róże mają drugie kwitnienie,
mini jabłuszka zaczynają rumienić się ze wstydu, (że takie mini),
po bratkach nastała lawenda,
buja się winogron a jego owocki robią się fioletowe, (ze złości, że tak na dole)
i.t.d., i.t.p.
Chodzi o to, że Żukowa Mama próbuje zarosnąć w swoim Zaciszu, eksperymentując co pachnie najładniej, co można zjeść i ładnie wygląda i czym zarasta się najlepiej.
Czas na zdjęcia:

Około 2 mies. temu... Mini róża przekwitła, bratki wyleniały...

Teraz. Różyczka ma nowe pączki, na miejscu bratków lawenda, przekwitły płaziniec płazi się do przyszłego roku.

Z lewej strony.

Na wprost drzwi z domu.

Ach te kiście...

Ach ta róża czerwona (drugie kwitnienie).

Pod jabłonką.

Róża pienna się wypina ;-)

Mini róża po deszczu.

Troszkę samotny...wciąż zapominam go podlewać...

Mini kompot jabłkowy się pędzi.

Nowe pokolenie się tka.

A te już się "zbyły".

Z pozycji leżakowania.

Z pozycji byczenia się w domu

Żukowa Mama dodaje jeszcze: >po fali pogody letnio/zmiennej - ogłoszono u nas przedwczoraj czerwony kod. Ponad 40 stopni w Holandii to katastrofa. Podobno w historii Holandii nigdy nie było temperatur dochodzących miejscami do 50 stopni<. 
Ale właśnie przeszła mała burza i gruby deszcz. W  Zaciszu Żukowej Mamy jest sauna... Ale podobno jutro ma być już tylko 38 stopni😎.

wtorek, 23 lipca 2019

Hotel dla nietoperzy

Wcale nie żartuję.
Natknęłam się na taką budowlę spacerując poznawczo na tyłach typowo holenderskich kamieniczek starszego sortu. Od frontu, bardzo ruchliwa ulica, (gdzie znajduje się m.i.n. koffieshop, w którym w weekendy jest zawsze bardzo tłoczno); a od tyłu, enklawa spokoju, chaszcze i inne pokrzywy i ślepa droga w "lasku"...


Po lewej stronie tajemnicze furtki, bramy do schodkowych ogródków i cisza. Tylko bzykanie bzyków, no i ptaszęta drą dzioby jak opętane. Ale że powyższa akcja NIE dzieje się o 4.30 pod oknem mojej sypialni, to idę sobie i rozkoszuję się 😊.






Po prawej drzewa i jeżynowe krzaki, poutykane gęsto wysokimi po pas pokrzywami. To głównie tutaj ptaszęta popisują się swoimi głosami. Chociaż w ogródkach przydomowych mają też swoje budki i karmniki.



No i taka budowla:





Nie wiem, niestety, jak te nietoperze (vleermuizen) tam wiszą... Doczytałam się, że nie należy im przeszkadzać, a ten hotel jest ich dodatkowym miejscem do spania. 
Te "fruwające myszki" są najzwyklejszym, najbardziej popularnym i najmniejszym gatunkiem nietoperzy występujących w Niderlandach. "Dwergvleermuis" czyli karłowaty nietoperz.
Długość ciałka do 5 cm, 
waga od 3,5 do 8 gram, 
rozpiętość skrzydełek od 18 do 24 cm.
Żywią się insektami, przegryzając czasem jakimś robalem. A więc milusie dla człowieka. I nawet możesz nie wiedzieć o tym, że mieszka taki pod twoim dachem.

Idąc do końca drogi minęłam jeszcze plac zabaw i hulanek z piłką. Droga zakończyła się "prywatnymi włościami". Musiałam troszkę wrócić by znaleźć wąską, stromą uliczkę, która wyprowadziła mnie na ulicę. Świat samochodów i ulicznego gwaru buchnął mi w twarz...




I wróciłam do mojego Zacisza... 
Taras na dachu obrasta nie tylko marzeniami,
inspekcja kwiecia wypada pozytywnie.
Nowe Leżysko do dwustronnego zbijania bąków
kusi do przybierania wyszukanych i niewyszukanych pozycji...

C.d.n. (na temat Zacisza)

Dodam jeszcze gacka osobistego ;-)

Gacek mój


piątek, 5 lipca 2019

Bajka o Gąsienicy




To ja
Żyję pod liściem
Czy na gałęzi
Mam z kapustką ścisłe więzi
Lubię się stroić
Zrobić fryzurę
Wypić nektarek
Lub inną miksturę
Najeść się liścia
Zagryźć czymś z drzewa
Bo drzewo na mnie się nie pogniewa
Zrobię makijaż
Włożę korale
I nie obrażę się wcale
Że ktoś się śmieje
Bo przecież
BĘDĘ PIĘKNYM MOTYLEM
I tyle!


Jeśli jakiś fachowiec od gąsienic oraz innych robali
będzie się czepiał, że ta ślicznota jest niezgodna z jej naturalną naturą,
oznajmiam, iż wyhodowałam ją na wątłej piersi własnej wyobraźni ;-)

niedziela, 23 czerwca 2019

Bajka o Trzmielu




Trzmiel

Nie mam intymnych odczuć do Trzmiela
Więc wrażenia innych
Na temat powielam

Wiem jedno
Że piękna to chwila
Patrzeć na Trzmiela
Gdy kwiat zapyla

Trzmiel
To taka wielka pszczoła 
Co w miękkie odziała się futro
Kwiecie barwą Trzmiela woła
Więc nie czeka na jutro
I zapyla...
Moje róże

Nie użądli bez powodu
Chyba że siądziesz na nim
Jest niezbędnikiem każdego ogrodu
Futrzanym brzusiem mnie mami
I zapyla... 
Moje bratki

Wiem jedno
Że piękna to chwila
Patrzeć na Trzmiela
Gdy kwiat zapyla
;-))

wtorek, 18 czerwca 2019

Bajka o Żuczku


Tylko nie mów
Że jestem brzydki
Moja uroda dla koneserów jest
Ci wiedzą
Że
"Ik doe mijn best"

Oczyszczam
Buduję
Po to są czułki zwinne
Pracuję
na ciepełko rodzinne

Moje pokolenia 
Na gnojóweczce rosną
I nie szepcz
Że tylko wiosną

Tylko nie mów
Że troszkę śmierdzi u mnie
Bo u mnie śmierdzi
Paskudnie
I cudnie

I nie mów
Że jestem brzydki
Bom genialny
I nieporównywalny

Jestem Piękny Żuk

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Następny malutki kolaż z serii: "robale".

środa, 12 czerwca 2019

Bajka o Ważce


 Czemu dziś?

Łzy kapią same
Zawieruszają się w zakamarkach duszy
Szukam ujścia
Lecz wciąż wracam
Tam i ówdzie
A przecież
Problemy są blade i nijakie
Żuczki kreują swoje drogi

To tylko samotność
W realu
W necie
Za moim płotem

Nie wiem czemu teraz przyszła mi na myśl
Pazerna ważka
Tak piękna
Tak ulotna
Przysiadła na płocie
Który ciągle od nowa stawiam
A on wciąż próchnieje
Co widzi ta delikatna piękność
W moim spróchniałym płocie?
Barwy kwiatów?
Ulotne myśli
Zamknięte w antycznym bełkocie?
Lecz i tak czekam na nią
W nadziei
Że znów wkrótce spotkam Ważkę
Że znów zauroczę się jej płochością

Łzy kapią same
I nie rozumiem dlaczego...

-----------------------------------------------------------------------------------------------------

No, chyba mnie potrzaskało... Wzięło mnie na insekty i inne robaki. Ważka wysunęła się na czoło serii o robalach. W moim wydaniu. Technika mieszana. Suszone chabazie i farby akrylowe. Taki eksperyment Żukowej Mamy.

POWRÓT ŻUKOWEJ MAMY

  Trochę zatęskniłam za pisaniem... (no i pogoniła mnie też Jo). Miałam jednak dylemat, czy zacząć całkiem na nowo, czy wrócić do Żukowej Ma...