środa, 17 kwietnia 2019

Mało przemyślana rozprawka na temat myśli...


Przyszło mi pomyśleć troszkę
Niby nic
Niby coś
Przyfrunęły myśli
Bardzo płoche
Bardzo intymne
I bardzo beznadziejne
Myśli przemyślane dawno
Przenicowane
Fastrygowane różnymi kolorami
Pojone czym się da
Karmione nadzieją
Zawsze głodne
Myśli czesane
I nieuczesane
Porzucone
Porozstawiane po kątach
Poukładane na półkach
Myśli skaczące jak pchły
Po starym kocu
Upierdliwe
Bądź te niespodziewane
Jak grom z jasnego nieba
Myśli byłe
Myśli niebyłe
Bezmyślne myśli
Jak te świeżo narodzone
Co nie wiedzą jeszcze co myśleć
I te stare
Wyświechtane
Wybiczowane doświadczeniem
Myśl do głowy przychodząca
Głowa pełna myśli
Myślę że
Jestem?...


czwartek, 11 kwietnia 2019

Aktualności z "pokoju nad światem"


Heimwee

Maleńkie manko
W tutejszym banku
I "hrvackie" wino na stół
Kawałek sera
Pachnący tą łąką
No przecież to żaden dół
To wzlot?
To upadek?
Spojrzenie w bok?
Czy spacer zwykły w wiosnę?
To formy spadek
Czy motyw radosny?
Nie
Znów melancholia
Liryki gloria
Kwitnie magnolia
I to cholerne heimwee ...

I tak się nie chce stąpać po ziemi
Gdy krok każdy boli do szpiku
Lecz stąpam cicho
Wiem
Nic się nie zmieni
Gdy robię te kroki z nawyku

Więc odskakuję z "Hrvackim Kutievo"*
Kawałek sera do pary**
Włączam muzykę
Wezmę ołówek
I "Mary czary" i "czary mary"...


Już wieczór cichy...

*     Chorwackie wino. Pachnie dojrzałym ananasem, brzoskwinią, gruszką i kwiatami akacji. Dzięki specyfice klimatycznej winnic w okolicach Kutieva wino prezentuje żywą kwasowość, której towarzyszy zintegrowany alkohol. 
**     Ser żółty też chorwacki. Pachnie.... tamtą (dobrze naturalnie nawiezioną) łąką... Świetnie pasuje do w/w wina :-).

Jak domyśleć się można, znalazłam na naszym osiedlu maleńki chorwacki sklepik. 
---------------------------------------------------------------------------------------------

Ołówek wyjęłam symbolicznie. Póki co, zrobiłam dokumentację z mojego osobistego "miejsca przestępstw", w którym spędzam część mojego życia.
Taki mój ukochany chaos.
Bywam przy biurku:


Pod ręką MUSI być wszystko. A na widoku terminy, terminy...

Na krzesełku papiery dotyczące belastingu (urząd podatkowy), z którym bezustannie walczę. W towarzystwie aparatu do mierzenia ciśnienia...

....Brzydkie wyrazy zamazane...
 Bywam też po drugiej stronie:



Sztaluga i mebel "przyboczny"

Tu akurat olejny ekwipunek

Pękający z dumy wartownicy.

No i wciąż niedokończone prace...
Widok ogólny "miejsca zbrodni". Za prawym węgłem biurko, za lewym, głębokim węgłem "kaźnia" właściwa ;-)
W pozostałych przestrzeniach mojego domostwa mam raczej bardziej zorganizowane...
Mam nadzieję...
Tak myślę...
Jestem prawie przekonana...

Zdekonspirowawszy się nieco,
poszła po rozum do głowy
oraz na zakupy do pobliskiego marketu.... ;-)

--------------------------------------------------------------------------------------------------

Poniżej dodaję kilka zdjęć dla alElli :


Całość...

Prawa nóżka (albo lewa, zależy od strony patrzenia) ;-)

Czubek....

Przy lustrze: dwie skarbonki (mało używane, pamiątkowe - oddam w dobre ręce ;-)), oraz "suszarka" do roślinek.




niedziela, 24 marca 2019

Wiosenny spacer

Przegonił gąsior konkurenta
Na wodzie koło meczetu
Powstał hałas, harmider na chwilę
Pani gęś kokietuje zwycięzce
I dalej
I wszędzie
Formują się ptasie pary
Gwizdy, wołania, zaloty
Wiosna
Seks
Temat dla mnie mroczny
Jak samotnie nieprzespana noc
Lecz nie mogę doczekać się
Gdy
Na wodzie koło meczetu
Pojawią się pierwsze, pierzaste podfruwajki...

Na małej wysepce "na wodzie koło meczetu" jest prawdziwy harmider. Gniazd bez liku tam zapewne

Na pierwszym zdjęciu czarny z długim dziobem... to pewno nie jest pingwin...
Gdzieś mi tylko umknęły dziś łabędzie, które pływały wokół siebie gdy poprzednio byłam na spacerze. Może nie chcą tak publicznie....
W drodze do domu można przysiąść na ławeczce, w towarzystwie kota, który pilnuje mojego osiedla.
Ogarniam wzrokiem 
Moją domową przestrzeń
Mój taras
Tutaj też pachnie wiosną
Widziałam dziś pszczołę
Kręciła się się leniwie wśród niezapominajek
(Nie za wcześnie, malutka?)
A pan sikorek
Spłoszony
Nic nie zaćwierkał
Miał robaczka w dziobku
(Czyżby żonka w budce na obiad czekała?)

Już coraz śmielej, już jabłonka prawie, prawie, a bukiet róż tuż, tuż... ;-)

niedziela, 3 marca 2019

Nieskończony obraz

No i taki pewno zostanie...
Obraz p.t. "Rozmowy kuchenne". 
Albo "Rozmowy rodzinne".
Może więc: "Rozmowy rodzinne w kuchni"?...
Nieskończony obraz. Niekończący się obraz?....
A oto "geneza" :
Żukowa Mama była dwa tygodnie w Anglii w okresie świąteczno-noworocznym.
U Starszego Żuka i jego "Koleżanki Justynki"(czyli t.z.w. Starszyzna). Zjechali tam również: Żuk Młodszy z samych Katowic oraz Córa mojej BigZus z Berlina. Zrozumiałe jest więc, iż było to Spotkanie Na Międzynarodowym Szczycie.
A szczyt na szczycie odbywał się głównie w maleńkiej kuchni... 
Zaczynało się prozaicznie... 
    Ktoś szedł zrobić kawę lub herbatę... 
        Ktoś inny miał pomysł na coś do... 
            Następny przychodził i... 
I w ten sposób rozpoczynały się rozmowy, kontynuowały przerwane w nocy dyskusje, snuły się wspomnienia, konkluzje i plany na jutro, pojutrze i na przyszłość. Z tychże uniesień wyrywał Żukową Rodzinę gwizdek czajnika lub smród przypalonej jajecznicy... Ale wszystkie świąteczne potrawy i wypieki, wszystkie wygotowywania były takie... takie, że tylko z dzieciństwa u babci pamiętam...
Były to najwspanialsze święta od wielu, wielu lat. Może od zawsze?... Bo zorganizowane bez "przymusu świątecznego", a z samego chcenia...

Porozjeżdżało się Żukostwo do swoich "lasów". I zaczął się, kuźwa, rok 2019..., (lekarze, szpitale, gruzy i belasting). 

Powyższy obraz zaczął się malować przeszło miesiąc temu... I pewno będzie się jeszcze malował do u....nej śmierci..., (żartuję sobie oczywiście). ;-)

czwartek, 28 lutego 2019

Żukowa Mama w kuchni

Tak, tak... Czasem Można zastać Żukową Mamę w kuchni. W zasadzie bywa tam sporadycznie każdego dnia. Poranna kawka, wieczorna herbatka, małe "co nie co" w środku dnia... Wygotowywanie? Sporadycznie. Bo dla siebie samej? Są ciekawsze zajęcia. Chyba, że się zachce... n.p. "kip-groenten soep", albo mięsko czy wymyślną sałatkę. To wówczas Żukowa Mama potrafi (z przyjemnością) spędzić czas jakiś w kuchni. I dziś nastał taki dzień! Czyli TŁUSTY CZWARTEK.
Żukowa Mama odkurzyła więc Nogę Dziadka Kazimierza (radełko wykonane przez w/w) i zrobiła faworki.

W towarzystwie Nogi Dziadka Kazimierza
W serduszku N.Dz.K. są inicjały mojej mamy :-)
Królewska filiżanka (w niej kawa z cynamonem i likierkiem
No i tak sobie Żukowa Mama podjada dziś na słodko. A żeby zbytnio się na słodko nie przejadła, to zaniosła talerzyk z faworkami sąsiadce. 

--------------------------------------------------------------------------------------------------

Dziś jest chłodniej. Na tarasie dachowym Żukowej Mamy zanotowano zaledwie  około 10 stopni... Ale ciepłe i słoneczne dni profitują "wiosennym  graniem". 
Widziane były "sikoreczki samby", które zrobiły inspekcję stanu rzeczy w budce i wśród pączkujących badylków. 
Udało się pstryknąć telefonem....

Słoneczko szło już za mój dach....ptaszek wśród gałązek...

A tu czujny na rogu stołu.
I kilka fotek z "ogródka".
Coś, czego nie powinno być... Wykopane tulipanki i inne? 

Będzie róża duża :-)

Początek "altanki"....

Mini jabłonka omszała, ale listeczki nowe są. Kot z dziurą...pod ogonem trochę zardzewiał...

Zbliżenie jabłonki

Pienna róża

...i zbliżenie :-)

I jeszcze raz pienna z łososiową.


... róża...


A tego też nie powinno być... Wykopane było...

Róża czerwona, wysoka i jabłonka w tle.

Różyczka mini.... :-)
A teraz herbatka. I faworek. No... dwa....

wtorek, 5 lutego 2019

Biało-niebieskie i "patchworkowe".

                                                                                                 
                                                                                                                  
 Dla Frau Be

Biało-niebieska łąka, czyli chabry i jeden rumianek.
Taka potrzeba była...


Mini bazgrołek, 25 x 25.


      
Dla Basi

"Potworkowe" nutki na turkusowej pięciolinii z przytulonymi dyskretnie piesami. 
Bo taka potrzeba była...


I ten "krykloczek" jest mini, 25 x 25.

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------

Melduję, że trzecią noc z kolei śnię sobie mnie, z nie moim niemowlakiem... W scenerii: dworzec prymitywny, pociąg jak z westernu i prymitywne domki z drewnianymi, deskowymi drzwiami, gdzieś w Korei czy innym Wietnamie... Inni ludzie, (również rodzice niemowlaka), o azjatyckiej urodzie. Niemowlak jest bardzo poważny.
Przeprowadzę się wkrótce do Korei jako opiekunka do nie mojego dziecka?...😉

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------

Doznałam dziś szoku kulturowo-organizacyjnego. W kwestii służby zdrowia. A było tak: koleżanka Polka była wczoraj (4-2-2019) u lekarza, który skierował ją na badanie specjalistyczne do szpitala. Takie skanowanie w tunelu. Dziś dostała listowne zawiadomienie o terminie, 10-2-2019! Niedziela rano!!! Zadzwoniła by potwierdzić. Prawda! 
Ale się porobiło w tej mojej Holendrowni...




niedziela, 16 grudnia 2018

Zimą bywa zimno...


W mojej Holendrowni temperatura kręci się około zera, a nocą to nawet spada do -3... i spadł w nocy śnieg. Ale już przed południem nie było po nim śladu. 


Leniwe bałwany

W tropiki przeminęły papugi i motyle
Zardzewiały liście
Obnażone drzewo przed moim oknem
Straszy nocą
Brakuje białej pierzyny
Co otula zgrabiałe z chłodu gałęzie
A bałwany budzą się tak powoli

W sieni pachnie piernikiem
Odnalazłam z pomponem czapkę
Z zeszłego roku
A buty z poprzednich sezonów 
Wypchały się sianem
Gdy tuż przycupnęły nowe
I żeby choć jeden bałwan zapukał w okno....


I znowu "odsmażka"...

Też Pani Zima Odsmażona




To jest tak, jak to z końcem roku bywa:
Obiecuję solennie, że:
                         będę gotować,
                                 spacerować
                                      i MALOWAĆ!
 Ale wszystko to po Nowym Roku.
Już mi się nawet chce :-)



I tym optymistycznym akcentem
życzę Wam wspaniałych, godnych i pogodnych
Świąt Bożego Narodzenia
oraz
szczęśliwego Nowego Roku!

WSZYSTKIEGO NAJPIĘKNIEJSZEGO!



POWRÓT ŻUKOWEJ MAMY

  Trochę zatęskniłam za pisaniem... (no i pogoniła mnie też Jo). Miałam jednak dylemat, czy zacząć całkiem na nowo, czy wrócić do Żukowej Ma...