czwartek, 28 lutego 2019

Żukowa Mama w kuchni

Tak, tak... Czasem Można zastać Żukową Mamę w kuchni. W zasadzie bywa tam sporadycznie każdego dnia. Poranna kawka, wieczorna herbatka, małe "co nie co" w środku dnia... Wygotowywanie? Sporadycznie. Bo dla siebie samej? Są ciekawsze zajęcia. Chyba, że się zachce... n.p. "kip-groenten soep", albo mięsko czy wymyślną sałatkę. To wówczas Żukowa Mama potrafi (z przyjemnością) spędzić czas jakiś w kuchni. I dziś nastał taki dzień! Czyli TŁUSTY CZWARTEK.
Żukowa Mama odkurzyła więc Nogę Dziadka Kazimierza (radełko wykonane przez w/w) i zrobiła faworki.

W towarzystwie Nogi Dziadka Kazimierza
W serduszku N.Dz.K. są inicjały mojej mamy :-)
Królewska filiżanka (w niej kawa z cynamonem i likierkiem
No i tak sobie Żukowa Mama podjada dziś na słodko. A żeby zbytnio się na słodko nie przejadła, to zaniosła talerzyk z faworkami sąsiadce. 

--------------------------------------------------------------------------------------------------

Dziś jest chłodniej. Na tarasie dachowym Żukowej Mamy zanotowano zaledwie  około 10 stopni... Ale ciepłe i słoneczne dni profitują "wiosennym  graniem". 
Widziane były "sikoreczki samby", które zrobiły inspekcję stanu rzeczy w budce i wśród pączkujących badylków. 
Udało się pstryknąć telefonem....

Słoneczko szło już za mój dach....ptaszek wśród gałązek...

A tu czujny na rogu stołu.
I kilka fotek z "ogródka".
Coś, czego nie powinno być... Wykopane tulipanki i inne? 

Będzie róża duża :-)

Początek "altanki"....

Mini jabłonka omszała, ale listeczki nowe są. Kot z dziurą...pod ogonem trochę zardzewiał...

Zbliżenie jabłonki

Pienna róża

...i zbliżenie :-)

I jeszcze raz pienna z łososiową.


... róża...


A tego też nie powinno być... Wykopane było...

Róża czerwona, wysoka i jabłonka w tle.

Różyczka mini.... :-)
A teraz herbatka. I faworek. No... dwa....

14 komentarzy:

  1. Fajny masz ten taras, i tak malo roboty... :)
    Twoje roze sa juz calkiem duze! Ja moje dzisiaj przycinalam, maja zielone paczki, ale listeczki jeszcze nie! Jablonki maja male paczki, jeszcze nie zielone, no i dobrze, bo juz mam stracha :)
    Ja mialam jutro przesadzac piwonie, cztery krzaczki, ktore przez cztery lata ani nie rosly, ani nie kwitly, popatrzalam dzisiaj, gdzie one sa, a ich juz..... nie ma! Psy chyba wykopaly i gdzies wyniosly, bo tylko dziury wielkie zostaly!!! No i dobrze, nie chcialy rosnac, to nie! :)))
    A na faworki moglas mnie zaprosic :) Ile juz lat nie jadlam faworkow, bo takie dobre, prawdziwe to umiala tylko moja mama usmazyc :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak sobie mysle, ze marzenia o domku z ogrodkiem zdeaktualizowaly mi sie.... Wystarczyloby mi, zeby mi 2 pokoje dla gosci dobudowali na dachu... 😉

      Usuń
  2. Jak zazwyczaj najbardziej smakują pierwsze kęsy, tak i twoje pierwsze dziś zdjęcia najbardziej mi się podobały...
    Pyszności!

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie miałam faworków, a pączków nie cierpię. Trudno, obeszło się chłopskie wesele bez marcepana :) Za to byłam na otwarciu wystawy pana malarza-rzeźbiarza-snycerza, męża mojej koleżanki-malarki. Nażarłam się oczami kolorów i to zdecydowanie lubię.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A wiesz, że zazrdaszczam troszkę? No nawet bardzo... Bo po tej tarasowo-słodkiej aktywności dopadł mnie atak migreny... No i nie mam pod ręką koleżanki malarki, ani żadnego utalentowanego męża...:-(

      Usuń
    2. Migrena Ci przejdzie - a brak tarasu i balkonu jest nieodwracalny :(

      Usuń
  4. Też mam stareńkie radełko! Trzonek zagińął ale falbaniaste kółko nadal tnie ciasteczka. Piękne Twoje faworki i napewno chrupiące prawidłowo.
    Oby do wiosny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Są chrupiące i lekkie jak .... no tak w sam raz :-). Może właśnie dlatego, że zrobiłam je spontanicznie, po przeczytaniu Twojego wpisu... Mając mały kontakt z zewnętrznym światem, zapomniałam o tłustym czwartku... No posiadanie radełka zmobilizowało mnie... ;-)

      Usuń
  5. Coś dla duszy i dla ciała,
    oto jest Dagusia cała...;o)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasem i to, i to Dagusia musi,
      bo inaczej się udusi... ;-)

      Usuń
  6. Aż mi zapachniało 😀😀😀

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pachniało w sieni... Nie uchowały się za długo faworki.

      Usuń

HISTORIA JEDNEJ PRZYJAŹNI

    Spotkanie nastąpiło na przełomie siódmej i ósmej klasy. Były wakacje i Dasia z rodzicami przeprowadziła się do jednego Zaścianka koło So...