sobota, 5 października 2024

O CHOREJ GŁOWIE ŻUKOWEJ MAMY

 Kiedy w niedzielę Dziewczyny weszły do Jaskini Hazardu pod numerem 18  i zobaczyły przemeblowanie:

- Wiesz co, TY NIE JESTEŚ CHORA! - wykrzyknęła Dorotka (ta malusia),- chyba że na głowę... - dodała brutalnie.
Ewunia (duża , piękna kobieta), zerknęła do środka i tylko mlasnęła z dezaprobatą.

A było tak:

Ponieważ od dawna wiadomo, że Żukowa Mama, pod wpływem stresu idzie golić trawę, skopać ogródek, zrobić jakiś remoncik, albo przemeblowanie; to nie dziwota przecież, że po dwóch dniach walki z bankami i urzędami koleżanek Polek w Holenderii - pójdą w ruch siły nadprzyrodzone. Tym razem odezwały się geny po Buni, która kilka razy do roku samodzielnie robiła przemeblowania, (podkładając pod nogi ciężkich, prawdziwych mebli - kartofle), i malowała mieszkanie w pastelowe pasy przez sufit, w dobie gdy w modzie były szlaczki i rzucik na ścianie.

     [Taka rodzinna anegdota: Wraca tato z jakiegoś poligonu. Mama (zw. później 
      Bunią), prezentuje nową aranżację. - "I co ty na to?" pyta. - tato - "Jest OK. Ale        wiesz, ja bym ten piec przestawił koło łóżka, a to okno przeniósł na tę ścianę".]

Nie dziwota więc, że banda chorób Żukowej Mamy pochowała się po nieużywanych w tym momencie kątach. Ujawniła się Adrenalina, która pokona każdą niemoc. 

Żukowa Mama planuje...

Oczywiście, że później nie można wstać z łóżka, nie wiadomo gdzie włożyć opuchnięte rączki i.t.p. Ale proszę mi wierzyć. Wszystko jest wkalkulowane w jestestwo Żukowej Mamy. Czego, niestety, nie mogą zrozumieć bliźni...
Psinek już się przyzwyczaił. Ciptaszki przeszczęśliwe z willi na szafie, choć główny punk obserwacyjny jest nadal na żyrandolu....




----------------------------------------------------------------------------------------------------------

I z innej beczki p.t.: MELANCHOLIE ŻUKOWEJ MAMY

Patrzy na ekran TV
A z boku
W tym małym oknie
Tyle się dzieje
Noc
Noc szaleje
Trochę wiatrem
Trochę deszczem
Straszy trochę mokrym świszczem
W świetle nocny motyl moknie
W ciemnym oknie

Oczywiście, że z dzieła dla potomnych, p.t.: "Dziennik a nawet Nocnik"

I znowu śnią mi się dziwne drzewa
Zaplątane w dojrzałość
Zrośnięte sękami wspomnień
Gdzie gałęzie
Jak strzała kupido
Sterczą na boki w przestrzeni
Przewiązane porami roku

Notatka z DanN







piątek, 13 września 2024

O MOCACH I NIEMOCACH ŻUKOWEJ MAMY.

Żukowa Mama zasiadła przed mały ekranik z doczepionym do niego blacikiem, który to blacik świecił tajemniczymi znaczkami. Z namaszczeniem i bojaźnią w jaźni, zrobiła literkę Ż.... - YEES! Hurra! - krzyknęła radośnie i poczyniła następne próby: 
? czek, 
@#$%^czek, 
YYYY czek, 
=+x 
- wszystko na swoim miejscu.
Radość Żukowej Mamy nie miała granic. Co za frajda pisać!
Po wielu, wielu tygodniach niemocy fizycznej i technicznej (z lapkiem też), nadeszła moc.
MOC JEST Z NAMI! - rozległo się po kątach Capałyku.

A co działo się tu w międzyczasie? Niewiele i wiele. Zależy z której strony patrzymy.
Ważne jest to, że przed wakacjami rozpoczął się sezon "Jaskini Hazardu". Spotykają się trzy kobitki w słusznym wieku, to tu, to tam. Spotykają się głównie "dla jaj", ale w ruchu są również drobniaki. 

W Jaskini Hazardu nr.1

Czasem na FB Żukowa Mama wrzuca zdjęcia innych, (niż obrazki), swoich "rękoczynów". N.P. nowy stoliczek przy kanapie:

Stolik ze starego zegara znalezionego na śmietniku. Na stoliku panierowany kalafior czeka na konsumpcję.

Tu jeszcze schnie


A to zdjęcie zaplątało się. Jest tu jednak mowa o żaluzjach, które Żukowa Mama sama montowała. Oj, ciężko było...

Inny stoliczek...

Oprócz stoliczków i żaluzji działo się w Gródku:

Widok z pod okna "królewskiej sypialni"

Okrojony widok z drugiego końca czyli badziew tylni...

Donica na brzydkim murze z własnym solarkiem ;)


Bistro przygotowane do sezonu...

Łatanie dziury w płocie



Widok "na zadek"



Kontrola "na przodku"

Żukowa Mama przeprasza za jakość zdjęć. Tak lecą z telefonu...


------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Już trochę zapomniałam "jak to się robi"... z tym blogiem. Ale wieczory dłuższe i chłodniejsze, to sobie przypomnę ;)





wtorek, 18 czerwca 2024

"Letnie parasolki w Roermond"

 Nowy obrazek schnie sobie. Miałam dużą frajdę w malowaniu go. Jeszcze większą gdy złożyłam podpis, (dla potomnych 🤪). Obrazek bowiem zamówiła Liliana/Ewa.
Kupiwszy inny z serii "roermondskie klimaty", poczuła niedosyt posiadacza "sztuki dagmarczej" (?!?!??!!) 😁. Zamówiła obraz na podstawie zdjęcia-wspomnienia, 
z czasu gdy zjechała do Roermond. Tytuł obrazka to oczywiście: "Relaks Ewy pod letnimi parasolkami w Roermond". Tak, żeby nie było wątpliwości.... ;)

Płótno 60 x 80


Przypomnę jeszcze poprzedni p.t.: "Rynek w Roermond"

A ten ma 80 x 60 :)

Powody do krykloczków zdarzają się nadal, ale generalnie Żukowa Mama jest sprawna fizycznie i umysłowo (?).....




niedziela, 21 kwietnia 2024

"Upadłe madonny" oraz "chłopczyk ze sfilcowanym psem"



 A kuku...

Jestem, żyję i mam się całkiem nieźle, (jak na ryczącą siedemdziesiątkę)...
Dzieje się wiele, a że tempo działalności różnej zwalnia, to koncentracji starcza na śledzenie wiadomości oraz krótkie rozmówki na FB. Blog stoi odłogiem. 

Ale przychodzi taka chwila,
     taki moment i tęsknota za znajomymi z blogowiska,
        że Żukowa Mama siada przy lapku
           i wspomagając się dziełem dla potomnych p.t.:
                Dziennik a nawet nocnik,
                      PISZE....
Ta chwila właśnie nastała. Żukowa Mama chce wykorzystać ją do cna. Złapać za łeb i wyssać do korzeni...

W przerwach ciężkich, coraz cięższych, ulubionych ale zawsze kreatywnych robót, Żukowa Mama próbuje malować. Jak jest zamówienie, to jest większa motywacja i może nawet jakieś dudki wpadną. I tak oto powstał ostatnio portrecik "Chłopczyka ze sfilcowanym psem".



Generalnie życie Żukowej Mamy kręci się wokół dopieszczania Capałyku i Gródka, co kontrolują i komentują współmieszkańcy:
Szczęśliwy pies Jazz i Ciptaszki domowe, (te nadworne nie wtrącają się).



 


Ale jak to bywa często u Żukowej Mamy - nie obywa się u niej bez wypadków. A nawet, powiedzmy sobie szczerze, upadki i bolesne zdarzenia są jakby wpisane w świat Żukowej Mamy. Do bardziej dotkliwych zaliczyć można nadzianie kręgosłupa na róg opieradła drewnianego krzesła. Szczęśliwie, zarówno krzesło jak i kręgosłup przetrwały. A żaluzje zostały zamontowane przez Ż.Mamę.

To było urwanie folii od szyby...

Malowanie ścian obyło się bez wypadków. W przemeblowaniu i ustawianiu mebli pomogła Liliana. Duża, piękna i silna kobieta, która lubi jazz i bleus. 

Przed kolejną już jazzową imprezą, postanowiły dwie niewiasty napić się zasłużonego drinka w Gródku. 
Liliana usiadła na starym, plastikowym krześle ogrodowym..., które bez ostrzeżenia rozjechało się na boki. Na szczęście upadek nie był bolesny. 



O odpowiedniej porze Liliana i Żukowa Mama udały się do jazzowej knajpki gdzie odbywał się koncert.
Było świetnie, jak zwykle przepyszna atmosfera. 
Powrót do domu o północy brzmiał śmiechem "rozdżezowanych" niewiast. 
Już prawie przy domu. 
Jeszcze przejść przez ulicę... 
Podczas zejścia z krawężnika Żukowej Mamie "ułybła" się noga...
Tym razem upadek był dotkliwy. Ukręcona prawa stopa, potłuczone lewe kolano i prawa skroń... No trzeba mieć talent...


Gdyby nie młody rozwoziciel pizzy, byłoby, ech.....

Po tygodniu: w pęcinie zaczyna wyłaniać się kostka, a czarno/granatowa skarpetka blednie w kierunku bordo...





piątek, 19 stycznia 2024

Zimowy spacer


 
Zimowy spacer

- Nie bój się kochanie
pomogę przejść ci przez ten krawężnik
- Tak
Wiem
Zawsze mogę liczyć na ciebie
- Ile lat jesteśmy razem?
- 50 kilka?...
- Tak
Wiele zamieci jest za nami...
Kocham cię wciąż
-Musimy się ruszać
WIESZ, ŻE TO MOŻE BYĆ NASZ OSTATNI SPACER....
- Tak, wiem kochanie, musimy się ruszać...

Tuk, tuk, laseczka.... 




Obrazek inspirowany wpisem Ultry: 

 https://bezpukania.wordpress.com/2024/01/16/czasem-zycie-moze-byc-urocze-bajko-ty-moja/

Dodatek specjalny!
Chętnie sprzedam.




poniedziałek, 18 grudnia 2023

PRZEDŚWIĄTECZNY SEN ŻUKOWEJ MAMY.

 Kiedy Żukowa Mama w końcu usnęła, (gdzieś około 2-giej w nocy), zaczęły się przesuwać zlodowaciałe obrazy.
Taka zimna
Przeszywająca chłodem
Raniąca różowym słońcem
Zima kolorowa (jak to u Żukowej Mamy).
Żółty blask ogrzewał widok tu i tam. (Jak telefon z Anglii czy z Żukowszczyzny, lub zdjęcie kolorowego śniadania z Berlina).
Nie było tak źle. Ale generalnie.... zimno. Jak to zimą.

Kiedy "kamera" opuściła lasek na horyzoncie, przesuwając się po bruzdach pokrytych śniegiem, ukazała się zlodowaciała w bezruchu choinka.

 Stała tak nad brzegiem urwiska, w dziwnej pozie, jakby zastygła w zastanowieniu:

Cofnąć się w bezpieczne pole, czy dać krok naprzód w niewiadomą przepaść...








środa, 6 grudnia 2023

Z SERII : ROZSTANIA ORAZ INNE KATASTROFY W ŻYCIU ŻUKOWEJ MAMY...

 
Czepiam się pazurami księżyca...

           TAK BARDZO...

Chciałam być kochana bez zastrzeżeń
Być kochana
   Jak - wiatr który jest
      Jak deszcz - gdy czasem dokucza
          Jak słońce - które musi być 
              Choć czasem piecze w kark
                   Chciałam....

Przecież akceptujesz
    Wiatr
        Deszcz
             Słońce
Nawet pioruny brzęczące
Nie straszne ci
A kataklizmy odległe
Bezdusznie odstawiasz mnie na boczny tor

--------------------------------------------------------------

A ja potykam się
   Upadam 
      Wstaję
           Nie panuję nad wahadłem czasu
               Pragnień
                  Marzeń
A ty nie rozumiesz
Nie chcesz wyjść ze swojego kwadratu
Nie dopuszczasz nic i nikogo
Do swojego morza

A ja nie będę kwadratowa
A ja nie będę czarno biała
Będę kolorowa 
Na zawsze

Chciałam być choć raz sobą
Z kimś

A to nawet nie jest pełnia księżyca....

----------------------------------------------------

 Znowu zamarzam w niemocy
Sztywnieją palce
Ból okręca przeguby rąk
Nalewam kolejny kieliszek
Czarownego znieczulenia
Przynosi ukojenie

Patrzę na mój Gródek
Coś mam 
   Coś sobie mam
       Coś mogę transformować jak chcę
Bez pytań

Mam swoje płoty
   Swoje mury
      Czasem tylko chciałabym dzielić się nimi
Myślałam
Że z TOBĄ

Morze pytań
A TY odpływasz beze mnie
Ale dziś mam odpowiedź
   Przez nieoczekiwanie
       Niedogłębne zbadanie
           Niezrozumienie intencji

Zapatrzenie w swoje wszystko
Straciliśmy siebie
Jesteśmy tylko znajomymi z przeszłością....

A to nawet nie jest pełnia księżyca....



  

POWRÓT ŻUKOWEJ MAMY

  Trochę zatęskniłam za pisaniem... (no i pogoniła mnie też Jo). Miałam jednak dylemat, czy zacząć całkiem na nowo, czy wrócić do Żukowej Ma...