Kiedy w niedzielę Dziewczyny weszły do Jaskini Hazardu pod numerem 18 i zobaczyły przemeblowanie:
- Wiesz co, TY NIE JESTEŚ CHORA! - wykrzyknęła Dorotka (ta malusia),- chyba że na głowę... - dodała brutalnie.
Ewunia (duża , piękna kobieta), zerknęła do środka i tylko mlasnęła z dezaprobatą.
A było tak:
Ponieważ od dawna wiadomo, że Żukowa Mama, pod wpływem stresu idzie golić trawę, skopać ogródek, zrobić jakiś remoncik, albo przemeblowanie; to nie dziwota przecież, że po dwóch dniach walki z bankami i urzędami koleżanek Polek w Holenderii - pójdą w ruch siły nadprzyrodzone. Tym razem odezwały się geny po Buni, która kilka razy do roku samodzielnie robiła przemeblowania, (podkładając pod nogi ciężkich, prawdziwych mebli - kartofle), i malowała mieszkanie w pastelowe pasy przez sufit, w dobie gdy w modzie były szlaczki i rzucik na ścianie.
[Taka rodzinna anegdota: Wraca tato z jakiegoś poligonu. Mama (zw. później
Bunią), prezentuje nową aranżację. - "I co ty na to?" pyta. - tato - "Jest OK. Ale wiesz, ja bym ten piec przestawił koło łóżka, a to okno przeniósł na tę ścianę".]
Nie dziwota więc, że banda chorób Żukowej Mamy pochowała się po nieużywanych w tym momencie kątach. Ujawniła się Adrenalina, która pokona każdą niemoc.
![]() |
Żukowa Mama planuje... |
Oczywiście, że później nie można wstać z łóżka, nie wiadomo gdzie włożyć opuchnięte rączki i.t.p. Ale proszę mi wierzyć. Wszystko jest wkalkulowane w jestestwo Żukowej Mamy. Czego, niestety, nie mogą zrozumieć bliźni...
Psinek już się przyzwyczaił. Ciptaszki przeszczęśliwe z willi na szafie, choć główny punk obserwacyjny jest nadal na żyrandolu....
----------------------------------------------------------------------------------------------------------
I z innej beczki p.t.: MELANCHOLIE ŻUKOWEJ MAMY
Patrzy na ekran TV
A z boku
W tym małym oknie
Tyle się dzieje
Noc
Noc szaleje
Trochę wiatrem
Trochę deszczem
Straszy trochę mokrym świszczem
W świetle nocny motyl moknie
W ciemnym oknie
![]() |
Oczywiście, że z dzieła dla potomnych, p.t.: "Dziennik a nawet Nocnik" |
I znowu śnią mi się dziwne drzewa
Zaplątane w dojrzałość
Zrośnięte sękami wspomnień
Gdzie gałęzie
Jak strzała kupido
Sterczą na boki w przestrzeni
Przewiązane porami roku