środa, 7 listopada 2018

Ślimak. (Wrażliwych i "sercowych", uprzedza się, że to jest horror)


Pewnego dnia, podczas "sznupania" w internecie, Mama Żuka (jednego i drugiego), natknęła się na informację o rewelacyjnym kosmetyku robionym na bazie śluzu ze ślimaka... To natknięcie się spowodowane było poszukiwaniem skutecznego środka, który pomógłby likwidować skutki wszystkich zaraz wizualnych, które od kilku miesięcy, falami lub stadami, atakują wynędzniałe doświadczeniem życiowym ciałko Mamy Żuka. Wyobraźnia zaczęła działać...
Przyszła noc.
..."Morfeusz puścił film w kilku seriach,
zaczęła działać snu maszyneria".... Fragment wierszyka Ludwika Jerzego Kerna p.t.: "Pluskwa".

Grupa "chyba naukowców", w fioletowych mundurkach (?), gumiakach i w okularkach, chodziła po polach i ścieżkach parkowych, zbierając do parcianych worków ślimaki. W laboratorium wysypali ślimaki na wielki stół. Była ich, biednych, ślimatych żyjątek, cała góra. W białych rękawiczkach, skrobali małymi, plastykowymi nożykami ślimaki i odrzucali, takie odskrobane ze śluzu, do wielkiego kosza... Śluz ślimaczy zebrany został do wielkiego gara. Oczywiście ideą "chyba naukowców" było zastosowanie ślimaczego śluzu przeciwko małym ranom i uszkodzeniom skóry u człowieka. Należało znaleźć jakiś kostropaty obiekt. Wyszli na ulicę. I złapali Mamę Żuka, przemykającą cichcem... Przywiązali do krzesła, bo M.Ż. broniła się resztką sił. PRZEZ TYDZIEŃ smarowali M.Ż. śluzem ślimaczym kilka razy dziennie, a na noc szczególnie grubo... Każdego ranka robili notatki w swoich kajetach. Ostatniego poranka - konsternacja. Nie, takiego efektu nie spodziewali się. - >jaki błąd popełniliśmy< - pytali jeden drugiego - >przecież na ślimaku goi się natychmiast i ma on zawsze takie gładkie ciałko...<
Bo efekt terapii ślimaczej był taki:

Mama Żuka po "transformacji"
Wysłano ją do starego sadu. Biedne żyjątko niech odpocznie... 
Mama Żuka postanowiła zaakceptować nową sytuację, bo: 
spokój i cisza,
   szum liści pod "posuwem",
      jak zechcę to się schowam do domku, który zawsze przy mnie, 
         i fajne te ruchome na czułkach patrzałki. 

A mówiłam/pisałam, że horror...




8 komentarzy:

  1. OJ ślimaku, ślimaku, uważaj teraz w tym sadzie, żeby do francuskiej restauracji Cię nie porwali:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Noo, to fakt, musze uwazac... Bo ktoz sie oprze takiej slimaczej urodzie :-).

      Usuń
  2. Te "moje", bez skorupki, mógłby ktoś wyzbierac. Wszystko mi jedno do czego by ich uzywali...niestety nie nadaja sie ani na kremy ani na zjedzenie, jedyna "funkcja" jaka pełnią to wkurzanie mnie na maksa ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na cale szczescie ja-slimak, z innego gatunku jestem.. 😉 To moze "bezcelowa" lapanka mi nie grozi.. 😉

      Usuń
  3. A nie lepiej było się we śnie wygładzić, zamiast niepotrzebnie konsternować chybanaukowców?

    OdpowiedzUsuń
  4. Też oglądam reklamy o kosmetykach na bazie śluzu ślimaka i nawet kilka nowych zmarszczek od tego mi przybyło ze śmiechu. Kobieta jesteś cudowną, ale jako ślimakowi, urody też Ci nie brakuje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, zaczynam się przyzwyczajać do nowego "image" ;-)).

      Usuń

Zimowy spacer

  Zimowy spacer - Nie bój się kochanie pomogę przejść ci przez ten krawężnik - Tak Wiem Zawsze mogę liczyć na ciebie - Ile lat jesteśmy raze...