czwartek, 22 lutego 2018

Nie lubię lutego...

 Powtórki lutowe. 

Pomimo paru radosnych wydarzeń w pierwszej połowie lutego - nie przepadam za tym miesiącem. I to nie dlatego, że zimno, że "podkuj buty" i.t.p.... Zabawowe wydarzenia, spacery, próby, (często udane), powstania z pościeli i rozpoczęcia dnia tuż przed południem - organizuję sobie świadomie. Ograniczam kontakty z ludźmi, którzy działają na mnie destruktywnie. Wystarczą mi w tej mierze kontakty z Urzędem Podatkowym i instytucją, która pomaga mi wypłynąć na powierzchnię po krachu, nie tylko finansowym w jaki wpakował mnie mój ex - szantarzysta psychiczny.
I to właśnie jest luty dla mnie: wracają wspomnienia wydarzeń, które chciałabym wygumować... Ale nie tylko. Zostawiam "ku pamięci" inne wspomnienia, które pielęgnować będę zawsze.

15 lat temu zmarł mój Najpierwszy, ojciec Żuczków. W lutym.
Byliśmy razem przeszło 20 lat.

Rysiu rozświetlony




Chciałeś świat usłać u stóp moich
Miałeś intencje, lecz było za gęsto
Tęsknię do spokojnych słów 
Twoich
"Jakoś to będzie" - mówiłeś często.





Trzy lata temu, w lutym, odeszła od nas nasza Mama, zwana w rodzinie Bunią. Odeszła od nas w nieświadomości, po wielomiesięcznej walce z demencją i bólem.

Bunia



Bunia odwiedza moje sny
Ostatnio w srebrnej aureoli była
Uśmiechała się trochę przez łzy
W pastelowym tle się rozmyła.










I ten epizod, który chciałabym usunąć z mego życia a się nie da..
Walka z D.P. pomiędzy wyjazdami do Polski, do Buni. Jego terror i moje błędy popełnione "dla świętego spokoju"... Rozwód tuż przed pogrzebem Buni. W lutym. 
A rok później, w lutym, wiadomość o śmierci D.P. 
Taki tam kryminał...
Tu wierszyka nie będzie.... tylko gumowanie...


Tu jeszcze w kolorze...
Jeszcze trochę i zniknie...

12 komentarzy:

Basia pisze...

Juz zaraz marzec, nie daj sie smutkowi! Portrety bardzo mi sie podobaja, tak troche fotografia, troche abstrakcja... i do tego wiersze... fajne :)
D.P. wygumuj do konca, niech nie smedzi!

Stokrotka pisze...

Też mam smutne wspomnienia. Ale nie z lutego tylko z marca i kwietnia.
Musimy dać radę Dagmaro...
:-)

iwonazmyslona pisze...

W odróżnieniu od Ciebie lubię luty, bo jest miesiącem moich urodzin. Chociaż akurat tegoroczny jest feralny. Ty łączysz ten miesiąc ze smutnymi wydarzeniami i stąd ta niechęć, ale czy gdyby wspomniane straty przypadły na inne pory roku, to lubiłabyś najkrótszy z miesięcy? Niestety złych doznań chociaż nie wiem jak usilnie staralibyśmy się, nie można "wygumować". Będą w naszej podświadomości, więc najrozsądniej jest pogodzić się z tym, że były i nie oglądać się za siebie tylko patrzeć w przyszłość. Obrazy jak wszystkie dotąd pokazywane, wspaniałe. Ściskam najserdeczniej.

Unknown pisze...

Och Dagmaro - to ja wiem już czemu wczoraj po południu tak cichutko byłaś. A moje rozszalałe nerwy wczoraj za nic nie pomogły Ci ze złego nastroju wyjść. Nic to - luty się kończy...

maradag pisze...

Dziékujé Basiu :-)

maradag pisze...

Wiem Stokrotko, każdy miesiąc niesie ze sobą wspomnienia. Ale całe szczęście nie wszystkie są smutne. Tylko to nagromadzenie w jednym czasie jest dokuczliwe.
Jasne, że damy radę! :-)

maradag pisze...

Oczywiście masz rację Iwonko. I będąc nadwrażliwcem, staram się jednak funkcjonować "normalnie"... Jednak, gdy co kilka dni zapalam świecę na intencję - to sama rozumiesz... Exowi nie zapaliłam, ale że rozpoczął się rok rozliczeniowy, więc tutejszy Urząd Podatkowy przypomina o horrorze, który mi zaaplikował.
Ale poza tym żyję i mam się dobrze :-)
Jesteśmy z Renią "krówki majówki", więc czekamy na wiosnę!

maradag pisze...

Normalnie, życie siostro... Ty masz swoje, ja swoje. Ale najważniejsze, ze jesteś blisko :-).
Byle do wiosny! :-)

Bet pisze...

Przytulam i współodczuwam. Portrety piękne są wszystkie ale najwięcej ciepła bije z wizerunku Mamy.Z mamami tak już jest.

maradag pisze...

No właśnie... "z mamami juz tak jest"... :-)
Dziękuję za przytul. Jest OK, musiałam sobie tylko "to" podsumować. :-)

gordyjka pisze...

Ważne, że jest najkrótszy !! Zawsze to kilka dni smutku mniej...;o)

maradag pisze...

Wiesz, to nawet nie jest smutek... taka tam ponurawa refleksja...

POWRÓT ŻUKOWEJ MAMY

  Trochę zatęskniłam za pisaniem... (no i pogoniła mnie też Jo). Miałam jednak dylemat, czy zacząć całkiem na nowo, czy wrócić do Żukowej Ma...