niedziela, 3 lipca 2016

Wycieczka do Oudenbosch

Oudenbosch to jest miasteczko w Brabancji Północnej w mojej Holendrowni. Jest miastem rodzinnym Sąsiada-Przyjaciela.
W normalnych warunkach pogodowych jedzie się samochodem około godziny z Roermond. Myśmy jechali prawie półtora godziny..... Raz słońce świeciło nieprzytomnie, by za chwilę niebo robiło się czarne, przerywane groźnymi błyskawicami, a wycieraczki nie nadążały odsłaniać widoku przed przednią szybą....
Wycieczka zapowiadała się ..... średnio na jeża .....
Na miejscu okazało się, że Bazylika Św. Agaty i Św. Barbary w Oudenbosch, (duma Brabant), jest zamknięta....
I tu dobiła do nas Siostra Przyjaciela z informacją, że otworzą około 14-tej.
Następne półtora godziny spędziliśmy w restauracji urządzonej w zabytkowym Kapel van de Broeder's van St. Louis (klasztor Braci od Św. Luisa), naprzeciwko Bazyliki. Zdjęcia nie zrobiłam, bo byliśmy mokrzy, zanim parasole zostały otwarte. Po wypasionym lunchu i przy namiastce słoneczka - udaliśmy się do Bazyliki.

Od frontu
Przy czym okazało się, że baterii w aparacie nie doładowałam w domu .....
Tak więc następne zrobione są telefonem.

A to zdjęcie ściągnięte z internetu....


Basiliek H.H. Agatha en Barbara  to kościół rzymsko-katolicki zbudowany w latach 1865 - 1892 z inicjatywy ks. Willema Hellemonsa, według planów Pierre'a Cupersa.
W/w ksiąc studiował i mieszkał lat kilkanaście w Rzymie. Uwielbiał to miasto i jego architekturę. I zapewne dlatego Bazylika św. Agaty i Barbary jest kopią Bazyliki Św. Piotra w Rzymie pomniejszoną czterokrotnie. Po renowacji w 1912 otrzymała tytuł Bazyliki Mniejszej :)
Kilka fotek z wewnątrz:



Przy organach odbywaja się koncerty
Z ukosa :)

  
fotki z telefonu........
Nawa główna
Madonna z Dzieciątkiem




Pomnik "Naszego" Papieża w znakomitym towarzystwie :)


A po duchowej degustacji trafiliśmy na zaprzyjażniony kamping...... I przy ptasich trelach ukoiliśmy emocje całego dnia :)

Pod daszkiem - niestety

Jak się rozpaliło, to musieliśmy pod daszek, bo znowu deszczyk

Pomimo "dziwnej" pogody, wczorajsze spotkania uważam za niezwykle udane :)

piątek, 24 czerwca 2016

Jerzyk dla tych co nie lubią gołębi




Dostało mi się za śliczne, pokojowe i kochające się gołąbki.....
Że to niby paskudy takie. A no.....taka ich uroda. 
Nitager podrzucił mi inny skrzydlaty pomysł: jerzyk! 
I gdyby nie to, że jerzyk nie zgadzał mi się ortograficznie z jeżykiem - ubrałabym stworzonko w kolce zamiast piórek....
     Zasiadłam więc do mojego tablecika rysunkowego i naszkicowałam ptaszka jerzyka.

Jerzyk dla Nitagera

No i zrobiło się sympatycznie :-) pomimo Brexic.....

czwartek, 23 czerwca 2016

Infantylnie

Obrazek-prezent z okazji rocznicy ślubu (25?). Dla córki  i zięcia Sąsiada-Przyjaciela. Na imprezie nie będę, bo nie lubię takich spędów, szczególnie jak uczestniczą jakieś ekse.....

buzi, buzi.....


Wierszyk napisze Przyjaciel M., czyli Tato "młodych".

I jeszcze małe sprawozdanko z mojego kawałka łąki na dachu :-)

chabry są chabrowe, białe, bordowe i pstrokate...
bawimy się w chowanego
taki byłem dziś rano
a taki 2 godziny póżniej :)
lwiemordki powstałe po ulewach

I na koniec "własne różyczki" w pokoju.

przycięte z krzaczka :)

wtorek, 14 czerwca 2016

Co rośnie na moim tarasie

Taki przerywnik od malowania. 
No i nabyłam sobie aparacik, taki trochę mądrzejszy ode mnie. Jeszcze go całkiem nie rozgryzłam, ale już wiem, że możliwości ma wielkie. Zwyczajnie, chodzi mi o takie zdjęcia, które nie trzeba specjalnie "obrabiać" w fotoscapach i innych fotocośtam, a oddawałyby, (mniej więcej), tę rzeczywistość, którą ja widzę.....

Przypominam więc: mieszkam na dachu. T.z.n. trzecie piętro jest krótsze o jakieś dwa apartamenty, w związku z czym mam całkiem niezły tarasik na dachu drugiego piętra.... Zaraz gdy przyszła pora, zaczęłam go "zaroślinniać".
A oto aktualne efekty:

Z początkiem maja kupiłam chmiel. To była 20-to centymetrowa roślinka....


szalony chmiel

Razem z tamtym maleństwem posadziłam clematis - Warszawska Nike. Pnącze było trochę okazalsze niż maleńki chmielik, a teraz muszę je odkopywać, wycinając pędy agresora włażącego na Nike....


Nike w chmielu

A teraz moje róże. Obok chmielu jest pnąca o pomarańczowych, pachnących kwiatach. Dalej "czerwonokwietna", też pachnąca.


po deszczu


pachnidło

Róże obsadzone są na dole lawendą. Też dla zapachu i przeciwko mszycom.
pachnący kącik

             To było z lewej strony. 
             


 Z prawej mam.... łąkę. 
W jakimś sklepie, przy kasie dostałam maleńką torebeczkę z nasionkami. Informacja była tylko taka, że mieszane.... Było tego niewiele, więc posiałam do donicy balkonowej o wymiarach 20 x 100 cm. Taki eksperyment. Zobaczymy co wyrośnie. Zobaczyliśmy łąkę w różnych stadiach, na powierzchni jak wyżej podałam.


ładny jestem?





ja chromolę....to chyba kąkole....cycóś


I jeszcze takie tam....


truskawka ocalała po potopie



dąbek - samosiejek, w zeszłorocznym wrzosie


pszczółkabyćmożemaja

inny gość lub gościówa

lampionek, który miał być wyrzucony, więc schowałam chabazia za pomidorki,
patrzę raz a on kwitnie
Mam na tym moim dachu trochę chaosu. Ale jaka radocha!

niedziela, 5 czerwca 2016

W starym sadzie

Całkiem świeżutkie, w bólu malowane....
Z serii "szpachelkowo".

Dopiero na zdjęciu obrazka widzę błędy "cieniowe" ale nie mam siły już poprawić..

Wprawdzie wiosna już prawie "przekwitła" i nie dane mi zobaczyć jej na mojej Żukowszczyżnie, ale wizja jest wizja i już....
Musi "ujść".....


środa, 25 maja 2016

Żukowszczyzna, czyli Wizja

Trwało trochę zanim Wizja poukładała się w obraz....






Powstała ilustracja do...... marzeń ? planów ? ...... do książki pod tytułem ........?

Historia zacznie pisać się od domeczku, przyszłej Samotni..... może już tego lata..... później zbiór malin i jeżyn. Rozeznanie czy owocują jeszcze stare jabłonie, grusze i śliwy.... Studnia... nowe sadzonki drzewek......cebulki tulipanów jesienią......ptaki ptaszyska nad głowami......sarenki i lisek......a jacy jeszcze goście?....
 Chyża nie stanie zbyt chyżo...... to następne sezony.....i wtedy przyjdzie czas na Instytut i Mądra Sowa będzie rządzić.....
A może Duch Simony Kossak podfrunie z Puszczy Białowieskiej do Żukowszczyzny i inspiracji doda?.......

I najważniejsze:  PAMIĘCI BUNI......

poniedziałek, 23 maja 2016

Przepraszam, że jestem Europejką

Urodziłam się w Polsce. I mam nadal polski paszport. Nie zamierzam tego zmieniać. Jeszcze bywam dumna z tego, że jestem Polką. Czasem jednak jest mi wstyd....
Denerwuje mnie polska ksenofobia. Mentalność z zaświatów....
Polska jest w Europie. Trzymajmy się tego. Czasy z przed.... nie wrócą. Europa jest europejska. Może ma inny profil, niż w mentalności Polaków zagnieździł się. Ale jest demokratyczna.
Naprawdę. Nie jestem w stanie zaakceptować zrywania chustki z głowy muzułmanki przez Polaka. I komentarzy pod tytułem: facet, dobrze robisz, niech wie....Nie jestem w stanie zaakceptować krzyków Polaków na EMIGRACJI, w nie swoim kraju, że >my wam pokarzemy gdzie wasze miejsce<... 
Polacy są wszędzie. Na całym świecie. Asymilują się rzadko z kulturą narodu, z którym przyszło im żyć. Tworzą swoje enklawy, kolonie i Polonie. Jakim prawem krzyczą? Jakim prawem gderają, że mają prawa w landach Europy a inni nie? Czym zasłużyliśmy sobie na specjalne traktowanie i słuchanie nas? Niczym. Kompletnie niczym. Nasza arogancja jest ogromna. Na miano złodziei i pijaków zarobiliśmy sobie przez lata sami. To przykre. Ale tak jest. Niestety. Od wielu, wielu lat wyjeżdżali Polacy do Lepszego Świata. Za pracą, ale i za socjalnymi możliwościami. Pracowali lub kombinowali (jak to Polacy - Polak potrafi....), wielu udało się. Sprowadzili rodziny, do Niemiec, Belgii, czy Holandii. Niektórzy profitują do dziś, pracując sezonowo. Wracają do kraju i budują domy. Ale 60 % to, niestety, kombinatorzy....
Którzy nie asymilują się w kraju, który daje im pracę, ( choćby okresowo), próbują obejść wszystkie reguły, które obowiązują i robią paskudną markę naszemu narodowi. I to są ci najwięksi krzykacze. 
Wszędzie są reguły, których należy się trzymać. Żyję w Holandii 16 lat, gdzie reguły są w miarę proste i przejrzyste. Wystarczy je akceptować i możesz żyć NORMALNIE. Obok Marokanów, Turków, Afrykanów i Azjatów. ....
Wczoraj w pobliskiej muzułmańskiej bazylice była impreza. 
Zmuszona byłam niejako do słuchania całe popołudnie muzułmańskich zawodzeń i pieśni. Przeżyłam. A akceptuję, bo czuję się tu w domu i też chcę być zaakceptowana.  I mam wielki szacunek do respektowania innych kultur przez Holendrów i do ich Tolerancji i Demokracji. Naprawdę z dużej litery.
Jestem Polką. Ale też Europejką. I marzy mi się, żeby moi rodacy zaakceptowali to, że są w Europie, gdzie obowiązuje demokracja i akceptacja. Bo nie m innej drogi.... Nie cofajmy się w zaścianki. Bądźmy Europejczykami.
Oczywiście podeszła mnie też nostalgia cichaczem, wyciągając z szuflad i zakamarków polskie korzenie. Nigdy nie schowane zbyt głęboko.....


Dziewczynka z kokardkami z prawej to nasza babcia Stasia. Co do reszty to nie ma pewności kto i kto....



Babcia Stasia i dziadek Kazimierz oraz mała Wiesia (nasza Mamusia, przyszła Bunia)



Pierwsza z prawej to Wiesia, ten przystojniak to dziadek Kazimierz, niżej babcia Stasia, obok Jola (przyszła cioteczka)



Dziadek i Babcia z zięciami. Sosnowiec - Pekin, przed Familokiem.



Zakopane - Wiesia z maleńką Dagusią



Dziadek i Babcia z wnuczkami: od prawej na kolanach Babci Mira, córka Joli, w środku Renia z obwarzankami na głowie i z takimiż Dasia na kolanach Dziadka. Sosnowiec - Pekin, podwórko przed familokiem.



Renia i Dasia
Rysiu z kuzyneczką (przyszły tato Żuczków)



Trójca: Dasia ma na kolanach Mireczkę i Mireczka (kuzyn ze strony taty). Polski Bałtyk pewnego lata....



Oczywiście Dagusia, Dasia, ta najsłodsza istota pod słońcem nie tylko polskim :-) 

Tu muszę dodać komentarz na temat kołnierzyka w kropki.....
bo to był mój koszmar. Mama uszyła takie dwa na zmianę ( przypinane na zatrzaski)....Wszyscy mieli białe, tylko ja w kropki...... Ubaw po pachy....dla innych....



Przyszli rodzice Żuczków Sosnowiec 1975 rok


P. S. Dziś usłyszałyśmy z Siostrą, że Siostra nie jest patriotką...
Bo śmiała bronić Holenderskie instytucje, które wymagają przestrzegania podstawowych reguł współżycia socjalnego. Zdenerwowała się Siostrzyca, że po raz kolejny Holendrzy (globalnie), zostali przez Koleżankę Polkę, wyzwani w dyskusji od "daunów", prymitywów i głupoli.....bo rzucają kłody pod nogi biednej takiej..... No, kurcze, niech wraca do kraju - będzie jej lepiej.
Dlatego ten wpis. Nie mogę już słuchać krzykaczy. Nie mogę słuchać o dyskryminacji Polaków tu i ówdzie. Bo, niestety, Polacy dyskryminują często bardziej każdą inność.
W Holandii jest kolorowo. Ale zachwyca też dbałość i kultywowanie regionalnych tradycji. I to nie tylko chodaki, tulipany i wiatraki. Każdy region tu ma swoje święta, folki, kapele i regionalne atrakcje. Kultywowane jest to spontanicznie, przez zwykłych ludzi, przez młodzież. I kolorowość innych kultur jakoś wcale nie przeszkadza w eksponowaniu swojej odrębności. To takie proste....

POWRÓT ŻUKOWEJ MAMY

  Trochę zatęskniłam za pisaniem... (no i pogoniła mnie też Jo). Miałam jednak dylemat, czy zacząć całkiem na nowo, czy wrócić do Żukowej Ma...