poniedziałek, 23 maja 2016

Przepraszam, że jestem Europejką

Urodziłam się w Polsce. I mam nadal polski paszport. Nie zamierzam tego zmieniać. Jeszcze bywam dumna z tego, że jestem Polką. Czasem jednak jest mi wstyd....
Denerwuje mnie polska ksenofobia. Mentalność z zaświatów....
Polska jest w Europie. Trzymajmy się tego. Czasy z przed.... nie wrócą. Europa jest europejska. Może ma inny profil, niż w mentalności Polaków zagnieździł się. Ale jest demokratyczna.
Naprawdę. Nie jestem w stanie zaakceptować zrywania chustki z głowy muzułmanki przez Polaka. I komentarzy pod tytułem: facet, dobrze robisz, niech wie....Nie jestem w stanie zaakceptować krzyków Polaków na EMIGRACJI, w nie swoim kraju, że >my wam pokarzemy gdzie wasze miejsce<... 
Polacy są wszędzie. Na całym świecie. Asymilują się rzadko z kulturą narodu, z którym przyszło im żyć. Tworzą swoje enklawy, kolonie i Polonie. Jakim prawem krzyczą? Jakim prawem gderają, że mają prawa w landach Europy a inni nie? Czym zasłużyliśmy sobie na specjalne traktowanie i słuchanie nas? Niczym. Kompletnie niczym. Nasza arogancja jest ogromna. Na miano złodziei i pijaków zarobiliśmy sobie przez lata sami. To przykre. Ale tak jest. Niestety. Od wielu, wielu lat wyjeżdżali Polacy do Lepszego Świata. Za pracą, ale i za socjalnymi możliwościami. Pracowali lub kombinowali (jak to Polacy - Polak potrafi....), wielu udało się. Sprowadzili rodziny, do Niemiec, Belgii, czy Holandii. Niektórzy profitują do dziś, pracując sezonowo. Wracają do kraju i budują domy. Ale 60 % to, niestety, kombinatorzy....
Którzy nie asymilują się w kraju, który daje im pracę, ( choćby okresowo), próbują obejść wszystkie reguły, które obowiązują i robią paskudną markę naszemu narodowi. I to są ci najwięksi krzykacze. 
Wszędzie są reguły, których należy się trzymać. Żyję w Holandii 16 lat, gdzie reguły są w miarę proste i przejrzyste. Wystarczy je akceptować i możesz żyć NORMALNIE. Obok Marokanów, Turków, Afrykanów i Azjatów. ....
Wczoraj w pobliskiej muzułmańskiej bazylice była impreza. 
Zmuszona byłam niejako do słuchania całe popołudnie muzułmańskich zawodzeń i pieśni. Przeżyłam. A akceptuję, bo czuję się tu w domu i też chcę być zaakceptowana.  I mam wielki szacunek do respektowania innych kultur przez Holendrów i do ich Tolerancji i Demokracji. Naprawdę z dużej litery.
Jestem Polką. Ale też Europejką. I marzy mi się, żeby moi rodacy zaakceptowali to, że są w Europie, gdzie obowiązuje demokracja i akceptacja. Bo nie m innej drogi.... Nie cofajmy się w zaścianki. Bądźmy Europejczykami.
Oczywiście podeszła mnie też nostalgia cichaczem, wyciągając z szuflad i zakamarków polskie korzenie. Nigdy nie schowane zbyt głęboko.....


Dziewczynka z kokardkami z prawej to nasza babcia Stasia. Co do reszty to nie ma pewności kto i kto....



Babcia Stasia i dziadek Kazimierz oraz mała Wiesia (nasza Mamusia, przyszła Bunia)



Pierwsza z prawej to Wiesia, ten przystojniak to dziadek Kazimierz, niżej babcia Stasia, obok Jola (przyszła cioteczka)



Dziadek i Babcia z zięciami. Sosnowiec - Pekin, przed Familokiem.



Zakopane - Wiesia z maleńką Dagusią



Dziadek i Babcia z wnuczkami: od prawej na kolanach Babci Mira, córka Joli, w środku Renia z obwarzankami na głowie i z takimiż Dasia na kolanach Dziadka. Sosnowiec - Pekin, podwórko przed familokiem.



Renia i Dasia
Rysiu z kuzyneczką (przyszły tato Żuczków)



Trójca: Dasia ma na kolanach Mireczkę i Mireczka (kuzyn ze strony taty). Polski Bałtyk pewnego lata....



Oczywiście Dagusia, Dasia, ta najsłodsza istota pod słońcem nie tylko polskim :-) 

Tu muszę dodać komentarz na temat kołnierzyka w kropki.....
bo to był mój koszmar. Mama uszyła takie dwa na zmianę ( przypinane na zatrzaski)....Wszyscy mieli białe, tylko ja w kropki...... Ubaw po pachy....dla innych....



Przyszli rodzice Żuczków Sosnowiec 1975 rok


P. S. Dziś usłyszałyśmy z Siostrą, że Siostra nie jest patriotką...
Bo śmiała bronić Holenderskie instytucje, które wymagają przestrzegania podstawowych reguł współżycia socjalnego. Zdenerwowała się Siostrzyca, że po raz kolejny Holendrzy (globalnie), zostali przez Koleżankę Polkę, wyzwani w dyskusji od "daunów", prymitywów i głupoli.....bo rzucają kłody pod nogi biednej takiej..... No, kurcze, niech wraca do kraju - będzie jej lepiej.
Dlatego ten wpis. Nie mogę już słuchać krzykaczy. Nie mogę słuchać o dyskryminacji Polaków tu i ówdzie. Bo, niestety, Polacy dyskryminują często bardziej każdą inność.
W Holandii jest kolorowo. Ale zachwyca też dbałość i kultywowanie regionalnych tradycji. I to nie tylko chodaki, tulipany i wiatraki. Każdy region tu ma swoje święta, folki, kapele i regionalne atrakcje. Kultywowane jest to spontanicznie, przez zwykłych ludzi, przez młodzież. I kolorowość innych kultur jakoś wcale nie przeszkadza w eksponowaniu swojej odrębności. To takie proste....

17 komentarzy:

  1. Do tekstu jeszcze wrócę, bo jest on bardzo ciekawy i wymaga innego spojrzenia.
    Natomiast zdjęcia to fantazja. Przy każdym można się zatrzymać i przywoływać na pomoc wyobraźnię. Też mam sporo podobnych, ale mam problem z ich segregacją.
    Co do kołnierzyka w kropki to bym się z niego nie śmiał, bo teraz chociaż wiadomo po kim odziedziczyłaś uzdolnienia plastyczne. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, to prawda - nasza Mama była zawsze kreatywna :-). Wprawdzie nie malowała, (pomijając ściany w mieszkaniu gdzie nie używała "wałka wzorkującego", jak wszyscy w tamtych czasach - a malowała "na gładko", ale np. w szerokie, pastelowe pasy ciągnięte przez sufit), ale szyła nam i sobie fajne rzeczy. Uwielbiała przemeblowania, a w każdym miejscu gdzie mieszkaliśmy (Tato był wojskowym....), było schludnie i ze smaczkiem urządzone. Tu taka rodzinna anegdotka: Tato wrócił z jakiegoś poligonu. Zastał nową aranżację mieszkania, krórą wykonała Mama samodzielnie, (pamiętam, że przesuwała meble na pokrojonych w plastry kartoflach). Mama: "no i jak?..." Tato: "no, jest ładnie. Ale ja bym ten piec przesunął tutaj, a okno umiescił na tamtej ścianie..." :-))

      Usuń
  2. ANdrzeju - Daga urodziła się z ołowkiem w zębach. No - kurcze ,w buzi bo zęby jej póżniej urosły:))i zdolności plastyczne po mamie na pewno odziedziczyła bo nasza Bunia to był niezwykle zdolny człowiek.
    Daga - widzę ,że się nieżle wkurzyłaś wczoraj ,że az tak się wylało.
    Co do meczetu - dni otwarte są raz w roku i można wtedy znieśc .Nieopodal jest kościół katolicki ,w którym dzowny biją codziennie.
    Najbardziej zwykle krzyczą Polacy na emigracji jak nie dostaną zasiłku bo im się w/g tutejszego prawa nie należy. No jak to...
    Co do Polaków - od Polki usłyszałam ,że jestem rasistką, teraz ,że nie jestem patriotką bo szanuje prawo kraju w którym przebywam.
    Polka,która mnie wyzwała od rasistek pojęcia nie ma jak się żyje w kraju wielu kultur,kolorów i religii, nacje o innym kolorze skóry i oglądała na wycieczkach zagranicznych.
    O wczorajszej pani - szkoda mówić...i nie należy się przejmować.Tyle,że smutne jest ,że ona jest przedstawicielką tej mało przyjemnej większości. No kochana zaimponowałaś mi tym tekstem..

    OdpowiedzUsuń
  3. Zdjęcia prawdziwe perełeczki. Z przyjemnością i ciekawością wpatruję się w te cudne zdjęcia. Mają klimat, słońce i jakąś cudną prostotę.
    Temat wielukultur to bardzo zawiła sprawa i nic nie powiem, bo niewiele mogę powiedzieć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też w zasadzie nie wypowiadam się na tematy społeczne i polityczne. Zbyt mało wiem, więc nie będę się wymoądrzać. Ale....przyszedł taki moment, że moja cierpliwość została wystawiona na próbę. Uświadomiło mi to też, że żyję wśród ludzi i zdarzen.....i nie mogę zamykać się w tylko moim świecie. Choć tak chętnie uciekłoby się....

      Usuń
  4. Zdjęcia są wspaniałe. Dobrze, że umieściłaś je na blogu bo tym sposobem zostaną tu na zawsze.
    A co do tekstu, to podpisuję się rękami i nogami pod tym co napisałaś. Z tym, że mnie łatwiej podpisywać się i popisywać tolerancją nie żyje obok mnie żaden Marokańczyk ani nawet Wietnamczyk:))) Nikt Obcy, sami Rodacy i nawet dość przyzwoici.
    ps Śliczna Panna Młoda na zdjęciu:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komplementy :-). Też uważam, że TAKIE zdjęcia nie powinny leżeć tylko w szufladzie.
      Tolerancja, uważam, jest brdzo ważna. To akceptacja środowiska, w którym żyjemy. Według mnie, żyje się o wiele łatwiej ze świadomością, że nie jestem pępkiem świata :-)

      Usuń
    2. Teraz zauważyłam, że Twoje kropki na kołnierzyku świetnie korespondują z kulkami liczydła w tle.

      Usuń
    3. Fotograf byø przypadkiem artstá?.... :-)

      Usuń
  5. Właściwie komentować nie ma potrzeby...Podsumowałaś bardzo trafnie naszą narodową "fantazję"...
    Prosta zasada dotyczyć powinna wszystkich: "Akceptuję prawa Kraju, w którym zdecydowałem się żyć"...
    A ten "75" ogromnie mnie wzruszył...Ja wtedy...Ło Matko i Córko...;o)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No gdzie byłaś wtedy? też gdzies w okolicy?.... :-)

      Usuń
    2. Siedziałam w czwartej ławce środkowego rzędu klasy IVa...;o)

      Usuń
    3. Podstawówki??!!! O Ty, Ty, .... Smarkulo! To ja o prawie jedno pokolenie starsza!
      Sorki za Smarkulę, to raczej ja wiekowa kobita jestem.....

      Usuń
  6. Podpisuje się pod tym raczkami i nozkam ;) :) trafilas w sedno!

    OdpowiedzUsuń
  7. W 1975 na drugim roku studiów byłam i w czasie obozu rehabilitacyjnego w Jastrzębiej Gorze poznałam mojego pierwszego mężczyznę na poważnie, a także dwie studentki z Białegostoku. Jedna z nich miała na imię DAGMARA i od tamtej pory mam ogromny sentyment do tego imienia. Anagram Twojego imienia już za pierwszym wejściem na bloga przestawiła na imię i tak zakodowałam w swojej głowie, że teraz ile razy mam napisać Maradag mam ochotę na Dagmarę.

    OdpowiedzUsuń

HISTORIA JEDNEJ PRZYJAŹNI

    Spotkanie nastąpiło na przełomie siódmej i ósmej klasy. Były wakacje i Dasia z rodzicami przeprowadziła się do jednego Zaścianka koło So...