środa, 13 lipca 2022

Lalunia

Nie, to nie jest mój Jazz. To była Coco, Lalunia, ukochane zwierzątko domowe, Chuahua, niestety Ś.P... Była najlepszą przyjaciółką kuzyneczki M.


Portret Coco powstawał w pauzach pomiędzy budowaniem Gródka i kuchni Capałowej.

Teraz jestem na etapie kładzenia, klejenia listew podłogowych. A że robota jest "nakolanna", to będą też jakieś przerwy... :-))

11 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Tak się cieszę,Że
Zrobilłaś to
Dla mnie i ją namalowałaś


mi ją namalowałaś❤️💋🌺

Tetryk56 pisze...

Znakomity portret!

Frau Be pisze...

Przesłodkie cacuszko!

maradag pisze...

Ja też się cieszę, że się cieszysz :-)

maradag pisze...

Dziękuję ślicznie :-)

maradag pisze...

Jak to Lalunia :-)

Nitager pisze...

Ja tu chyba jakiegoś bana mam - moje komentarze się nie pokazują. Zamienię bana na banana!

maradag pisze...

No więc już wiem gdzie Cię szukać. Znalazłam Cię... reklamach mego maila tym razem. A poprzednie dwa komentarze miałam miałam w socjalnych w mailu, a tu nie było...
Jakaś czarna magia tu mi miesza. Banana zostaw na podwieczorek.

Ultra, bezpukania.eu pisze...

Cudna Lalunia, super portret "pieseła", bo Lalunia jak malowana, musiała być kochana, gdy taka zadbana :-)
Serdeczności

gordyjka pisze...

W oczkach widać charakterek...;o)

iwonazmyslona pisze...

Zaniemowiłam z wrażenia, bo ostatni raz na Twoim blogu byłam, gdy pokazywałaś zdjecia nowej siedziby. Przeczytałam dzisiaj zaległe posty i nie mogę uwierzyć jak wiele zdziałałaś. Kuchnia i ogród bardzo mi się podobają. Będę czekała na zdjęcia sypialni i innych pomieszczeń. Powodzenia i uściski.

POWRÓT ŻUKOWEJ MAMY

  Trochę zatęskniłam za pisaniem... (no i pogoniła mnie też Jo). Miałam jednak dylemat, czy zacząć całkiem na nowo, czy wrócić do Żukowej Ma...