A zaczęło się niechcący... To znaczy bez planu uprzedniego i zamysłu perfidnego.
Mama Żuka zwlokła się minionej niedzieli z łóżka, gdzieś około południa. Kątem oka zobaczyła, że dwutygodniowe barłoczenie obolałego ciałka w tymże (łóżku), daje obraz wołający o wielkie pranie. Normalnie nie byłoby problemu. Jednak z bolącym krzyżem i opuchniętymi rączkami... Włos Mamy Żuka zjeżył się na myśl o bólu... Lecz decyzja zapadła. M. Ż. zaciskając zęby, zabrała się za "rozbiór" łóżka. Pranie w pralce. "Ubiór" trwał na raty... do wieczora. Uff. Dwie godziny później M. Ż. wyciąga pranie i... no, kurcze blade! Chusteczka ligninowa się wyprała! O w mordę... wszystko w małych drobinkach, poprzyklejanych do materiału... i sypie się i kruszy się.
Pranie powieszone. Wielka poszwa, nie mieszcząca się na wieszaku w "hoku", powędrowała do sypialni na stolik przy kaloryferze. Krusząc się po drodze, pomimo szczepnięcia.
Krzyż Mamy Żuka stwierdził, że należy zalegnąć gdzieś w pozycji horyzontalnej. A jutro się zobaczy...
Jutro, czyli dziś, zobaczyło się "zaśnieżoną" podłogę w całym domu. Noż, kurna, to była przecież tylko mała chusteczka jednorazowego użytku (!). A może jednak więcej ich było?...
- myśli Mama Żuka przypominając sobie proces zalegiwania oraz walki z różnymi bakteriami zatokowymi i.t.p.
Krzyż M. Ż. powiedział, że może ona ewentualnie spróbować z odkurzaczem. W konsekwencji postanowiono, że czas na wiosnę jest. Należy przyjąć ją godnie!
Kątki zaczęły wyglądać i oddychać. Uschnięta Matylda za biurkiem została wessana rurą. Nie przetrwała bezmuszego okresu... Sorry Matylda, nie słychać było jak wołasz, jeść...
Usychająca Matylda... |
Mama Żuka z odkurzaczem |
Opis powyższego"zdjęcia":
A- odrastające włosy (mają już na czubku 8 cm!), bo jeszcze pół roku temu M. Ż. wyglądała tak: ↓
"Zdjęcie" z Dziennika. |
B- opuchnięte rączki,
C- bolący kręgosłup w części lędźwiowej.
Walka wygrana. A na końcu łazienka! I porządny masaż kręgosłupa ciepłym strumieniem wody. Jest dobrze. Mama Żuka już wie, już czuje, (tak na 75,5 %), że gotowa jest na przyjęcie Wiosny i wszystkiego, co z nią związane.
Halllooo! 🙋
A Matyld anie powinna mieć więcej tych adidasków?
OdpowiedzUsuńTo jest Matylda symboliczna ;-). Adidaski, być może, walały się gdzieś osobno... Nie wszukiwałam się ;-)
UsuńI tak cię podziwiam, bo mnie nic nie boli i tak nic nie robię. A tak w ogóle - to napierw pewnie wciągnęłaś dwa adidaski a potem całą Matylde. jedno jest pewne - Tobie to nawet spuchnięte rączki na Matyldę nie zaszkodzą.
OdpowiedzUsuńJak ja bym chciała umieć rysować tak..a tu ani pisać ani rysować..
Ach, nie marudż, siostra, tylko poszukaj sobie swojej prywatnej Matyldy ;-) Iniemówżenieumieszpisaćboumiesztylkotwojaniewiarawsiebieblokujeciniektóreszarekomórki!
UsuńFajne te obrazki do odwracania :) Moje spuchniete raczki nie chcialy odkurzac... nie to nie....
OdpowiedzUsuńI racja! Tez tak mam... nie to nie. Tylko czasem się zbieram i mówię jakiejś Matyldzie: wynocha! (bo nie lubię gdy czyjeś trampki walaja mi się po kątach) ;-)
UsuńMyślę, że forma takich obrazków jest dobra do prezentacji różnych "zmalowań" i innych "odbić" bardzostatecznejstarszejpani ;-).
Brawo i gratulacje! Porządki zrobione z rozpędu także i na blogu... Wyssało z bloga nieco ozdób oraz tło. Czyżby szykuje się całkiem nowa wiosenna odsłona?
OdpowiedzUsuńMatylda jest cudna nawet bez obuwia.
Tak. Generalnie myślę, że znalazłam właściwe tło do moich prezentacji... Jako, że NIE PISANIE jest tu, na Mary Czary, najważniejsze, (choć dzielę się z Wami chętnie drobnostkami z mojego świata). Niepolitycznie ;-), takie tam moje zmalowania. Często same w sobie z orgią kolorów, więc .... :-)
UsuńNo i myślę, że już wkrótce zagnieżdzi się nowa Matylda ;-)
A to się narobiło! W ferworze wiosennych porządków padła poprzednia grafika bloga. Odświeżałem wielokrotnie tę stronę, zanim się przekonałem, że to chyba tak ma być.
OdpowiedzUsuńNiezmiennie powalają mnie Twoje rysunki, nawet Mleczko wysiada. Super!
Pozdrawiam Andrzej Rawicz (Anzai)
Pana Mistrza Mleczko proszę się nie czepiać! ;-)
UsuńA na nowym moim blogu: zamyka się najnowszy wpis i ukazują wszystkie moje zmalowania :-)! Fajnie jest!
Rysuneczki prima sort. Porządki też podziwiam, ale blog jakiś mocno ascetyczny. Ucałowania.
OdpowiedzUsuńAscetyczny?! Jak zamkniesz ostatni wpis, to ukazuje się cała "orgia" kolorowych zmalowań dagmarczych ;-).
UsuńCałusy zasyłam również.
Wchodzę...Patrzę...A tu Princeska w pierwszych szeregach !!
OdpowiedzUsuńCudne te Twoje obrazki !!
A porządków gratuluję, bo ja znowu będę maraton uprawiać, przez te nasze "wybywania"...Szczególnie, że się Wnuki świątecznie zapowiedziały...;o)
Rozważam pozostawienie kurzu, żeby było gdzie czekoladowe zające chować...;o)
Dzięki za komplement :-).
UsuńZ tego co wiem, to takie zające się same chowają ;-)
Mnie kiedyś taka chusteczka przyczepiła się do ciemnego prania. To dopiero była zabawa z czyszczeniem. Dlatego rozumiem twoją wściekłość:) Rysunki super!
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Cię widzę Iwonko :-) Dawno Cie nie było....
Usuń