Przedświąteczne, więc nie powstałe z przeżarcia. Chociaż... Zaniechanie wielomiesięcznej diety, (bo przecież i tak Święta tuż, tuż), mogło mieć znaczący wpływ na ciężkość śnicia...
Jak również przedświąteczne, ciężkie przemyślenia, dotyczące samotności w starości i takich tam bzdur...
Sen pierwszy:
Idę sobie dróżką, która przekształca się w drogę. Coraz większą. Po chwili dostrzegam schody prowadzące na most. Gdzieś po drugiej stronie mostu jest mój cel. Miasto tętniące prawdziwym życiem (nocnym...), z kolorowymi światłami i muzyką. Wchodzę po schodach na most, który urywa się nagle w czarnej pustce... Stoję na krawędzi i ogarnia mnie bezsilność. Niemożność pokonania czarnej otchłani, która oddziela mnie od wymarzonego miasta... a było przecież na wyciągnięcie ręki...
Ilustracja do snu pierwszego |
Za wysoko sobie marzę? Czy mierzę za wysoko? Czy to może wskazówka, żeby przeskoczyć jakąś czarną dziurę, pokonać pustkę, która stanęła na mojej drodze? ("Przeskoczyć" samą siebie?).
Sen drugi:
Idę sobie przez park. Spacerkiem. W pewnym momencie widzę wśród drzew wielkiego, czarnego byka z czerwonym dzwoneczkiem... Boję się go, choć on nie wykazuje żadnego zainteresowania moją osobą. Uciekam jednak "na wszelki wypadek". Nagle wpadam w kolorowy tłum różnych ludzi, poubieranych jak Meksykanie (a może Matadorzy... tak by bardziej do czarnego byka z czerwonym dzwoneczkiem pasowało...), z których paru było na czarnych koniach. Oni biegli lub cwałowali w innym niż ja kierunku. Dobiegam do żelaznej bramy bocznej Śląskiego Ogrodu Zoologicznego. Przy bramie stoi dziewczynka (12, 13 lat), w otoczeniu trzech koleżanek i w posiadaniu klucza do bramy. Proszę ją by wpuściła mnie do środka, bo czuję się zagrożona. Ale ona popisuje się przed koleżankami swoją "ważnością" I nie wpuszcza mnie. Znowu czuję bezsilność. I złość. Widzę zbliżającego się bez pośpiechu czarnego byka z czerwonym dzwoneczkiem... Budzę się.
Czarny byk z czerwonym dzwoneczkiem w parku |
Obydwa sny dzieliły dwie noce.
Sprawdzałam w sennikach: uciekać przed bykiem - prześladowanie przez możnych przyjaciół. (który to, hę?); a czarny byk - destrukcyjne siły seksualne... hmmm....(chłopa mi trzeba? bo się inaczej spalę?... no chyba ze wstydu...).
To tyle na temat snów.
Święta, począwszy od Wigilii, miałyśmy spędzić z BigZus we dwie, spokojnie i bez "maszpusza". Z karpiem, bo lubimy rybkę. Ale... Wracam sobie w miniony piątek do domu z miasta, (na piechotę), mam przeszło kilometr jeszcze, ale spoko. Mam czas. Telefon "gitarzy" mi w kieszeni. Patrzę, Żuk Młodszy.
- Cześć mamuś!
- cześć Żuk!
- macie karpia? - pyta Żuk
- mamy, Renia wczoraj kupiła, oprawiłyśmy, podzwonkowały i nudzi się on w cebuli i ziołach od wczoraj. A co?
- to grzej piekarnik, będę za 3, 4 godziny!
Ło matko i córko! (jak powiedziałaby moja ulubiona Gordyjka). Opuchnięte kolanka ugięły się pode mną a serce zakołatało niebezpiecznie... Upocona dotarłam do domu. Taka walka z garami jaka nastąpiła, nie przydarzyła mi się już dawno... Zanim mój Żuk brodaty dotarł, upiekłam: udka królika moczone dwa dni w zaprawie z winem cabernet, sernik i karpia, oraz ugotowałam kapustę z grzybami. Żuk wracał do domu z miesięcznej rajzy zawodowej (Anglia, Włochy, Austria, Francja, Niemcy), przez Holandię... Taka to była niespodziewajka! Zanim obległ łazienkę, rozprawiczyliśmy sekta. Pasował też do rybki. Przy króliku i serniku wykończyliśmy cabernet. Małe pogaduchy i... Żuk padł snem sprawiedliwych na kanapie. Udało mi się go późną nocą namówić na sypialnię, a że ja (z emocji chyba), spać nie mogłam, to upiekłam Żuczkowi brodatemu chlebek, żeby zrobić mu śniadanko i wałówkę na drogę :-). W sobotę rano wsiadł do firmowego traczka z "sypialnią" nad szoferką i pojechał do domu...
Na ostatni kawałek sernika i dwa dzwonka karpia założyłam drut kolczasty pod prądem i schowałam do lodówki.
Wigilię i Święta Bożego Narodzenia spędziłyśmy z BigZus spokojnie i nobliwie. I z karpiem.
Sprawdzałam w sennikach: uciekać przed bykiem - prześladowanie przez możnych przyjaciół. (który to, hę?); a czarny byk - destrukcyjne siły seksualne... hmmm....(chłopa mi trzeba? bo się inaczej spalę?... no chyba ze wstydu...).
To tyle na temat snów.
Święta, począwszy od Wigilii, miałyśmy spędzić z BigZus we dwie, spokojnie i bez "maszpusza". Z karpiem, bo lubimy rybkę. Ale... Wracam sobie w miniony piątek do domu z miasta, (na piechotę), mam przeszło kilometr jeszcze, ale spoko. Mam czas. Telefon "gitarzy" mi w kieszeni. Patrzę, Żuk Młodszy.
- Cześć mamuś!
- cześć Żuk!
- macie karpia? - pyta Żuk
- mamy, Renia wczoraj kupiła, oprawiłyśmy, podzwonkowały i nudzi się on w cebuli i ziołach od wczoraj. A co?
- to grzej piekarnik, będę za 3, 4 godziny!
Ło matko i córko! (jak powiedziałaby moja ulubiona Gordyjka). Opuchnięte kolanka ugięły się pode mną a serce zakołatało niebezpiecznie... Upocona dotarłam do domu. Taka walka z garami jaka nastąpiła, nie przydarzyła mi się już dawno... Zanim mój Żuk brodaty dotarł, upiekłam: udka królika moczone dwa dni w zaprawie z winem cabernet, sernik i karpia, oraz ugotowałam kapustę z grzybami. Żuk wracał do domu z miesięcznej rajzy zawodowej (Anglia, Włochy, Austria, Francja, Niemcy), przez Holandię... Taka to była niespodziewajka! Zanim obległ łazienkę, rozprawiczyliśmy sekta. Pasował też do rybki. Przy króliku i serniku wykończyliśmy cabernet. Małe pogaduchy i... Żuk padł snem sprawiedliwych na kanapie. Udało mi się go późną nocą namówić na sypialnię, a że ja (z emocji chyba), spać nie mogłam, to upiekłam Żuczkowi brodatemu chlebek, żeby zrobić mu śniadanko i wałówkę na drogę :-). W sobotę rano wsiadł do firmowego traczka z "sypialnią" nad szoferką i pojechał do domu...
Na ostatni kawałek sernika i dwa dzwonka karpia założyłam drut kolczasty pod prądem i schowałam do lodówki.
Wigilię i Święta Bożego Narodzenia spędziłyśmy z BigZus spokojnie i nobliwie. I z karpiem.
Hmmm... Zacznę od końca czyli zachwytu nad "wizytą-niespodzianką" Brodatego. Cóż piękniejszego może się przydarzyć stęsknionemu sercu i duszy?
OdpowiedzUsuńNa sen z bykiem radzę wyprawę do Hiszpanii i może... Walka byków jest pisana?
Na sen z migoczącym miastem nie mam rady ani wytłumaczenia. Kojarzy mi się z bajką o "Dziewczynce z zapałkami" może więc... Kup sobie gęś do upieczenia na Sylwestra?
Poświątecznie pozdrawiam:))
Co do wizyty Żuka Brodatego, to jeszcze dobrze nie odjechał a już czułam niedosyt.
UsuńPóki co, Hiszpania mi nie grozi. Właśnie zaklepałam sobie lot do Katowic 11 styczeń.
A przepraszam bardzo, co ma dziewczynka z zapałkami do pieczonej gęsi?..
Dziewczynka czuła zapach gęsiej pieczeni snując się uliczkami. A może pomyliłam bajki?
Usuń"prześladowanie przez możnych przyjaciół" sugeruje wyraźnie, że MASZ możnych przyjaciół! Nawet, jeżeli jeszcze o nich nie wiesz, to ich masz!
OdpowiedzUsuńNo, "holenderkaśka", znowu się muszę rozglądać po okolicy....
UsuńTia... wszystko to wiem ale ja znowu mam inaczej:)) - zobacz proszę ja Ciebie jak Tetryk rozszysfrował Twój sen:))
OdpowiedzUsuńNoo....
Usuńa w sprawie nowej szaty graficznej - jakoś nie mam zdania, za bardzo granatwow jak dlaa mnie, za mało wesoło...
OdpowiedzUsuńNic bardziej pasującego do aktualnej "zimy" (że tak sarkastycznie powiem o tym co za oknem) nie znalazłam. Przyjdzie wiosna (prawdziwna mam nadzieję), to zmienię szatkę na wesołą :-). Teraz są gory w tle za szybą w kroplach deszczu wieczorową porą ;-)
UsuńTak mi jakoś nie pasuje do Ciebie...
OdpowiedzUsuńNo przestań, bo nie odejdę dzis od tego "lapiszona"... ;-)
UsuńMiłą niespodziankę miałaś, mój też pokazał się w domu na te święta, a ostatnio był na Wielkanoc. Cóż, tak bywa, kiedy tata z synkiem się nie zgadzają, a mama cierpi ;-) A sny faktycznie jakieś takie... W takich przypadkach zwykle cytuję nieżyjącą już babcię: sen mara, Bóg wiara.
OdpowiedzUsuńMoje obydwa Żuczki mają już dawno swoje dorosłe życie i swoje nowe rodziny... Starszy w Anglii Młodszy w Polsce a ja w Holandii sama. (Tylko lub aż BigZus dwie uliczki dalej mam). Widzimy się więc okazjonalnie i to rzadko całą bandą na raz. Więc takie niespodzianki jak powyższa dostarczają wielkich emocji. :-)
UsuńNajważniejsza jest radość z odwiedzin Synka.Taki piękny prezent pod choinkę zrobił ten Brodacz, widać tę miłość do matki. Niech trwa jak najdłużej.
OdpowiedzUsuńSny świadczą o tym, że podświadomość pracuje na pełnych obrotach.Więcej radości i dystansu do kłopotów.
Zasyłam serdeczności
Sama prawda bije z Twych słów ! :-)
UsuńJak będziesz w Katowicach, to wpadnij do kina na "Byczka Fernando", bo w naszej tv reklamują, że już w kinach. Chciałabym żeby moja bezsilność przekuwała się na królika, karpia, serniczek i chlebek. Po przeczytaniu tekstu przyszło mi na myśl przysłowie przytoczone przez Gaję. Są tez tacy, którzy uważają, że sny należy odczytywać na opak. Jakkolwiek by do nich nie podchodzić, życzę jak najwięcej odwiedzin ludzi bliskich i życzliwych, radości ze wspaniałej twórczości i samego życia. A mnie nowa szata graficzna zachwyciła, bo uwielbiam taki odcień niebieskiego. Uściski.
OdpowiedzUsuńDziękuję ślicznie za dobre słowo :-)
UsuńA szata graficzna była szro-bura i deszczowa, ale pod wpływem sugestii Siostry znowu zmieniłam :-)
Pozdrawiam serdecznie
Ło matko i córko !! 11-go przylatujesz ?? To może coś - gdzieś ?? ;o)
OdpowiedzUsuńSpróbujemy :-) Ale nic nie obiecuję, bo jeszcze nie wiem co i jak. Dam znać jak wszystko w się poukłada :-)
UsuńKlik dobry:)
OdpowiedzUsuńNooo, więęęc, taaak... Byk to byk, a miasto... to miasto. Nie warte rozważania jedno i drugie.
Ale ten Żuk niespodziewany, to bajka nad bajkami, czar nad czarami, o! I tyle, co miałabym w tych kwestiach do powiedzenia.
Pozdrawiam serdecznie.
Dziékujé serdecznie za konkluzje! Tak samo sobie myślałam (w sprawie snów), ale że musiałam coś "namalować" lekkiego, to wykorzystałam je z premedytacją ;-). A co do Żuka, to - wiadomo :-).
UsuńByk to byk, lecz pamiętajmy, że pod taką postacią kiedyś pojawił się Zeus...
UsuńCzy może sugerujesz?...
UsuńJa??? nie... ja nieśmiały przecież jestem...
UsuńMatko moja, ty prawdziwą artystką jesteś, nawet sny masz artystyczne:) a nie takie jak zwykły człek. Fantastyczną niespodziankę ci synuś zrobił. Zasłużył na te wszystkie smakowitości.
OdpowiedzUsuńA może i byk i te wszystkie problemy z wejściem do zoo, to był zwiastun niezwykłej wizyty, nagłej, wytęsknionej z syneczkiem, ukochanym byczkiem i pracy kucharskiej na wysokim poziomie???
OdpowiedzUsuń