niedziela, 26 lutego 2017

Karnawał za oknem

Parada kolorowych przebierańców i "książąt" danej wsi, miasta czy dzielnicy odbywa się na zakończenie karnawału. W mojej Holendrowni zwie się optocht. W początkach mojej "holenderskiej kariery" byłam uczestnikiem-obserwatorem ulicznym. Tacy obserwatorzy są również często poprzebierani, a przynajmniej wymalowani i w perukach... 
Dziś w południe zrobiłam kilka zdjęć z okna mojego mieszkania. Optocht był bardzo skromny, ponieważ...uboczny. Dzielnicowy. Główny karnawałowy korowód odbędzie się jutro, wczesnym popołudniem w centrum miasta Roermond.

Teraz jest cicho i pusto na naszej ulicy. Cukierki rzucane z korowodu pozbierane przez dzieciaki. Uczestnicy "zewnętrzni", rozochoceni piwkami zaliczanymi w knajpkach "po drodze", jak wszystkie prince, grupki folkowe i kapele z puzonami - dobijają się w knajpach. Ale, być może ostrożnie, bo jutro poprawka w większym formacie. Dla mnie ta "egzotyka" skończyła się kilka lat temu :-).

W oczekiwaniu na optocht szykowane są torebki na zbiór cukierków rzucanych w kierunku widzów

niestety w kadrze miałam drzewo....

jadą!

idą i trąbią

...idą emerytki , idą...


...."jedna z procą, druga z dzidą"...

...a na końcu z prowiantem...


tańczące zielone ludziki

a to eskorta..czołgu?..a nie! to traktor! i pewno coś ciągnie...

już widać princów masznilskich

Cały pojazd książęcy. Piętro pierwsze - podksiążęta, piętro drugie - wice, najwyżej prins główny w otoczeniu świty. Doświadczenie mi mówi, że na parterze (za czerwoną płytą z lewej - jest barek...
Symbolem mojej dzielnicy Maasniel jest kot. Na murze budynku przychodni dentystycznej w tle, jest kot karnawałowy... :-)
I kilka zdjęć ściągniętych z internetu, które pokazują namiastkę dużego optochta (u?), no, korowodu karnawałowego...

jadą...a za nimi dzicy...

klub piekarzy

inny klub...

klub trafiających w środek

prins za kratkami

banda princów na bajkowym wozie

Chciałam jeszcze tylko dodać, że do uczestnictwa w karnawale, różne kluby i towarzystwa wzajemnej adoracji, przygotowują się miesiącami. A co bardziej "potyrpani" Holendrzy biorą pożyczkę w banku, którą spłacają przez następne kilka miesięcy - by przepić ją przez trzy wieczory...Do śledzika we wtorek włącznie.
No to do śledzika! :-)

30 komentarzy:

Bet pisze...

NO i bardzo fajnie! Niech się bawią, piją lulki palą. Też bym pohulała gdyby okazja taka była:))

maradag pisze...

No to zapraszam w przyszłym roku :-)

iwonakmita.pl pisze...

To jednak fajnie, że ludziom się chce. Chce się bawić, przebierać, chodzić w korowodzie. U nas pod tym względem nuda

Unknown pisze...

Ukradłaś mi temat, bo jutro się wybieram osobiście na duży obtocht zdjęcia porobić.Obiecałam na Madagaskarze relację. Śmieje się .Mnie teżieszy jak patrzę na zapaleńców....

maradag pisze...

Tutaj jest tak bardzo w tradycji karnawałowej ten optocht, że rok rocznie ludzie się bawią, bez względu na "pogodę" polityczno-społeczną ;-). Na wiosnę i tutaj wybory...I dzieje się dużo. Ale optocht to optocht i musi być!

maradag pisze...

Perukę masz fioletową czy pomarańczową ;-).
A tak w ogóle, OPTOCHT mnie nie śmieszy, zwyczajnie - nie emocjonuje mnie już jak kiedyś :-). Traktuję go jak chodzenie w Polsce z palemką i koszyczkiem do kościoła przed Wielkanocą :-)
Fajnych "łowów" życzę.

Anzai pisze...

Mój sąsiad już dzisiaj "przebrał" sie za pijaka. Żona mówi, że wytrzyma tak ze 2-3 dni. Wierzymy. ;)
Andrzej Rawicz (Anzai)

Stokrotka pisze...

Ale to wszystko jest fajne!!!
Dziękuję.
:-)

maradag pisze...

Chi, chi....takich "przebierañców" widuje się poza karnawałem też, nieprawdaż? ;-)

maradag pisze...

A proszę bardzo :-) Choć nie ja wymyśliłam optocht to miło migo przedstawić :-)

gordyjka pisze...

U nas po pochodzie "Trzech Króli" niektórzy też mieli problem z trafieniem do domu...;o) Jutro też będzie trudny dzień dla "śledzikowców"...;o)
Lubię oglądać takie parady, bo bardzo dużo w nich pozytywnej energii...;o) My mamy osiedlową paradę "Smurfa", co roku, tylko rocznikowo już się na Smurfetkę nie nadaję...;o)

iwonazmyslona pisze...

Co kraj, to obyczaj i dobrze , że się takie optochty kultywuje. Pozdrawiam.

alElla pisze...

Klik dobry:)
Dla mnie "karnawał" zaczyna się w maju,o! Ale na optocht poszłabym, gdyby nie było zimno.

Pozdrawiam serdecznie.

maradag pisze...

:-) Wczoraj widziałam powracający z optochta kolorowy, wielki wóz - odwożący do domu młodocianego princa i jego świtę (10-12 lat). Kareta książęca zatrzymała się przy....frytkach. Banda małych przebierańców i ich opiekunów, udała się na frytki do małego, przdrożnego snack-baru. Mina włąściciela tegoż - bezcenna :-)

maradag pisze...

To fakt :-). Pozrawiam ciepło.

maradag pisze...

W tym roku straszny wiatr. Na zachodzie i północy sztorm. Kolorowe peruki gonione są po ulicach :-) a rowery i stoliki wystawiane na zewnątrz kafejek- kładą się pokotem...Ale ludzie bawią się dalej :-)

Tetryk56 pisze...

Ale rozmach! Prawie jak Watrowisko! ;-))

maradag pisze...

No, jak to przy sztormie.... :-)

Jo. pisze...

Och, bo w Holandii macie najlepsze frytki na świecie!

maradag pisze...

A ja w Holandii słyszałam, że najlepsze są w Belgii :-).
Ale klopt, "nasze" są wyborne też :-)

Bożena pisze...

Prawie jak na sambodromie w Rio :-) Jaki klimat taki sambodrom, ale i tak wygląda to barwnie i wesoło i widać, że ludziom się chce. Chce się być razem i dobrze się bawić. U nas kiedy się zbiorą, to zawsze albo na protest, albo z powodu poważnej rocznicy narodowej.

maradag pisze...

Świeta prawda! :-)

jotka pisze...

Mieszkam na Kujawach i u nas chodzi korowód z kozą, o czym pisałam rok temu. Koleżanki córka jest w Słowenii i tam też takich przebierańców widziała, nawet pączkami częstowali. Sympatyczne są takie tradycje :-)

maradag pisze...

Tak, sympatyczne, bo ludziom się chce, bo chcą sie bawić. Wkładają swoją energię w ubiór i aranżację. A książęta, to persony w jakiś sposób zasłużeni/popularni w danym rejonie. Jechać na takim wozie to znaczy wyróżnienie :-)

gordyjka pisze...

W Belgii najlepsze są ciasteczka z budyniem !!

maradag pisze...

Kuleczki z budyniem są najlepsze w Plusie (sklep), Roermond-Maasniel.nl.... ;-)
W Belgi frytki i czekolada :-)

Jo. pisze...

Najgorsze frytki na świecie jadłam we Francji :D

maradag pisze...

Bo...najlepsze kasztany są na placu Pigalle... ;-)

baja pisze...

Fajnie,że jeszcze są tacy zakręceni ludzie,którym chce się przebierać,maszerować, bawic na ulicy.U nas powoli zanikają wszelkie zwyczaje,nawet wsie ubożeją pod tym względem.

maradag pisze...

To prawda... Co raz mniej spontanicznej rdości

POWRÓT ŻUKOWEJ MAMY

  Trochę zatęskniłam za pisaniem... (no i pogoniła mnie też Jo). Miałam jednak dylemat, czy zacząć całkiem na nowo, czy wrócić do Żukowej Ma...