Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
BAJKI ŻUKOWEJ MAMY
Żukowa Mama ma kilka, kilkanaście, kilkadziesiąt bajek. Jedna z pierwszych, "wyrażonych", osobistych bajek: "Pajęczyna...

-
W mojej Holendrowni temperatura kręci się około zera, a nocą to nawet spada do -3... i spadł w nocy śnieg. Ale już przed południem ni...
-
Żukowa Mama ma kilka, kilkanaście, kilkadziesiąt bajek. Jedna z pierwszych, "wyrażonych", osobistych bajek: "Pajęczyna...
-
Pomalowałam następne dwie szybki. Nad każdymi drzwiami w moim mieszkaniu mam bowiem szybkę. A przy drzwiach wejściowych nawet więcej niż je...
ooo...
OdpowiedzUsuńNO JASNE!
"Chodź pomaluj mój świat na żółto i niebiesko..." ;)
OdpowiedzUsuńSłowa tej piosenki, (2 + 1) były mi zawsze bardzo bliskie, (gdy byłam piękna i młoda).......Ach, wspomnienia :)
UsuńMożesz do mnie napisać na priv w wolnej chwili?
OdpowiedzUsuńjafp@wp.pl
Z wielką przyjemnością, uchylone drzwi zachęcają, a tak piękny witraż bardzo miły w odbiorze:).Bardzo mi się podoba. Pozdrawiam serdecznie:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam również serdecznie i dziękuję za komplement :))
Usuńśliczne po prostu...:))
OdpowiedzUsuńwszystkiego dobrego niech Ci się zdarzy na tym nowym miejscu, Maradag.
DZiękuję ślicznie :)
UsuńWłaśnie się zastanawiam jak odnowić stare drzwi wewnętrzne w mieszkaniu. Nie można ich wymienić bez rujnowania ścian więc pozostaje artystyczny lifting. Czerpię inspiracje od Ciebie. Mogę?
OdpowiedzUsuńNo jasne ze mogesz :)
UsuńPodpowiedz czym malujesz na szybie. Moje szyby są tłoczone, chropowate z jednej strony i w miarę gładkie na odwrocie.
UsuńMaluję farbami akrylowymi. Są w prawdzie trochę przezroczyste (pod światło), ale po zaschnięciu, po kilku dniach, można lekko przecierać wilgotną szmatką; a gdy "opatrzy się" malunek, można dość łatwo usunąć i zrobić nowy :). Podobny efekt uzyskuje się zwykłymi plakatówkami, tyle, że są mniej trwałe. Życzę powodzenia!
UsuńJak jest witrażyk to znaczy, że osiedliłaś się na dobre...:o)
OdpowiedzUsuńTo prawda :) ale zasiedlanie trwa jeszcze :)
UsuńWitraż w drzwiach przypomniał mi nastoletnie lata, kiedy to przyjaciółka mamy, nazywana Ciocią Basią namalowała na małym okienku łączącym kuchnię z dużym pokojem (farbami plakatowymi, bo rysunek nie był tak gładki)kwiaty, które naśladowały witraż. Jakiś czas potem matka moja, która nie lubiła, gdy inni okazywali się w jakiejś dziedzinie lepsi, na kawałku szybki nabazgroliła coś, co miało naśladować Ledę z łabędziem. Pierwszy raz w życiu cieszyłam się, że szkło się tłucze, bo taki los spotkał to "dzieło".
OdpowiedzUsuńTe moje "zmalowania" na szybie, to też takie udawane witraże, malowane plakatówkami i akrylami :-)
Usuń