środa, 31 grudnia 2014

Wychodzę z cienia

Szczęśliwego Nowego Roku!

Wychodzę z mroku,
Wychodzę z cienia.
Dotrzymam Wam kroku
I spełnię marzenia.
Spojrzę raz jeszcze
W ten czas ponury
Uronię łezkę
I....rozgonię chmury.

Już bigos pachnie 
I pączków mała górka,
Zrobiło się ładnie,
Ani jedne chmurka.

Mam postanowienia
Oraz wielkie plany,
Ale nic nie powiem,
Żeby nie dać plamy :)))


Oczywiście życzę wszystkim spełnienia marzeń i postanowień. I żeby ten Nowy był cudowny! Żeby uśmiech szczery nie schodził z Waszych twarzy! Żeby nie opuszczała Was energia i zdrowie dopisywało! I żeby niczego nie było za mało!

31 grudnia 2014 roku, mój kot Filemon wygląda tak:




czyli od kilku lat bez zmian...











Wklejam go tutaj, bo spędzamy ten Specjalny Dzień razem. Jak zresztą poprzednie Ważne Dni i ten Następny :)
A wszystkim tu zaglądaczom - Szampańskiej Zabawy!

niedziela, 21 grudnia 2014

Gniazdo

Boże Narodzenie to prawdziwie rodzinne Święta. Najbardziej jakie mogą być.
Każdy to wie i czuje. Każdy też przeżywa i przygotowuje się inaczej....
Chodzą sobie ludziska rodzinnie lub parami na zakupy. Przystrajają swoje domostwa świątecznie, szykują menu, prezenty, chłodzą bąbelki.... Czasem robi się nerwowo i gęsto. Ale i tak w Te Święta każdy stara się wypaść jak najlepiej. 
      Dla tych, którzy spędzają je samotnie jest to chyba najtrudniejszy czas w całym roku......Najbliżsi, gdzieś porozrzucani w świecie, zbierają się w małe, "swoje" grupki przygotowując się do Świąt. 
Przyjaciółka E. zaprosiła mnie na Wigilię:  >>No bo przecież nie będziesz siedzieć sama w ten dzień<<.....  Zastanawiam się.... Bo czy ma sens siedzieć tam i ryczeć rzewnie komuś do kapusty z grzybami? Albo łykać przez łzy barszcz z uszkami? Albo karpia z ością.... Ech, nie wiem. Pomyślę jeszcze.
W każdym razie, robię sobie całoroczne rozliczenie i wychodzi mi, że ten rok był, delikatnie mówiąc, .... taki sobie.... Był fuj... I w dodatku jeszcze się nie skończył... Jeszcze czeka mnie trochę skoków ciśnienia, tabletek nasennych i zimnych jabłek w gardle. Wiem, że przeżyję. Ale...
Póki co, wspominam sobie jak to dawniej w Polszcze bywało; jak rosła sobie Dasia, jak urosła w Gospochę Domową, jak założyła swoje gniazdo, jak piastowała tradycje, matkowała i żonowała, a przy tym zawsze trochę fantazji miała.....
Symbolicznie zamieszczam "Gniazdo":


I z "beczki witrażowej":


"Nie patrz z daleka,
Nie patrz zbyt blisko,
Wystarczy ciepło jakie dajesz.
Równowaga kontynuacji,
Logika emocji tworzenia,
Myśl o przekazie.
I tak Cię kocham...."




Och, to było tak dawno.... Ale za to fajnie było. I niczego nie żałuję. Tylko...ten ostatni rok mi się nie udał..... Tutaj zrobiłabym parę retuszy, wygumowała delikatnie kilka nieudanych kresek.

Pozostaje mi zaakceptować, przetrwać i skoncentrować się na Moim Stworzonku Bożym, który drzemie właśnie przy kaloryferze.



Mój osobisty Kot.
W zaprzyjażnionych kręgach zwany
Białym Bandytą.
Głuchy jak pień, Domowy Terrorysta.
Przytulak Codzienny,
Pieszczoch Odświętny,
Król Filemon I.
Panujący szczęśliwie w moim pokoju nad światem. Pilnuje tam herbaty....









A teraz idę do kuchni zaparzyć świerzej herbaty :) Jaki smak dla moich Gości wybrać?

piątek, 19 grudnia 2014

Święta.......radosne?



A dlaczego ze znakiem zapytania?.....Bo tak..... Bo dla kogo radosne, to radosne. Dla mnie: takie sobie. Spędzać TE Święta samotnie, (przepraszam, z Kotem Filemonem), to radośnie jest "średnio na jeża".
Ale postanowiłam się nie dać! Ubrałam sobie nawet choinkę. Przygotowałam sobie też "politykę przetrwania". Zrobiłam zdjęcia mojej choinki i pobawiłam się trochę nimi w programiku do obróbki zdjęć. Fajna zabawa, (może właśnie taka na Święta?).





 Może jeszcze coś wymyślę
 I świąteczną kartkę wyślę,
Może sobie namaluję
Śnieżną zimę
I przytulę się do kota.
I otworzę sobie wrota
Do tych wspomnień
I obrazów,
Które zrobią mi od razu
Ciepło, miło i przytulnie.
 Może zrobię też ogólne Czary Mary:
Szronem dmuchnę, sypnę śniegiem,
Nie przejmując się przebiegiem
Czarnych myśli,
Życząc wszystkim co się wyśni....

sobota, 6 grudnia 2014

Świeże bułeczki....

Najnowszy mój obrazek nie jest w ogóle tematyczny.... Bo to zima się zbliża, albo jest już młodziutka taka gdzie-niegdzie.  A ja tu zamieszczam "Wspomnienie lata" zainspirowane przepięknym zdjęciem Akwamaryny z przed kilku miesięcy....



I znowu "szpachelkowo", olej na płótnie, 50 x 60.

Tematów osobistych też dziś nie będzie. Ot, moje "najświeższe bułeczki" :).

wtorek, 2 grudnia 2014

Portrety kiedyś popełnione

Inspiracja tego wpisu powstała podczas gościny na blogu Joanny. Trochę obawiam się konfrontacji, ale skoro już "wyszłam do ludzi" z mojego ukrycia, to chcę być konsekwentna.
Zacznę od tych "zwyczajnych", zamówionych przez różnych znajomych mojego ex.


Hans









Henki - wygląda tak naprawdę.... IQ około 60, maleńki o wielkim sercu













 Ron - z tej samej paczki co Hans i Henki




                                               





                                   Ana - dziewczyna ,  która                                                      odeszła kilka lat temu





Dziadek Sylvany. 
Był prawdziwym Cyganem.







 











A teraz te "niezwyczajne", czyli moja interpretacja i fascynacja secesją
oraz witrażami.





Magda, pseud. "Otwarta" - to ona nazwała moje obrazki "witrażami z cukru".






            





                            Anka, córeczka Magdy



Ewelina, pseud. "Oxyd" czyli Blondynka..... :)


Robin i Nathan - portret zamówiony przez żonę i mamę


Odette i jej pies Obi.















A teraz idę do "miejsca zbrodni", czyli maleńkiego pomieszczenia ze sztalugą,                                                                            pędzlami, farbami i mała szpachelką..... :)

sobota, 29 listopada 2014

Trzydzieści lat temu.....

Dziś zamieszczam obraz, który namalowałam.....30-dzieści lat temu, (znowu inspiracja tego wpisu "wyszła" od  Anzai).


Akt malowany na zamówienie. Miał być "neutralny", ale wyszedł "osobisty"....
Przedstawia bliską mi osobę trzydzieści lat temu.
Oj, nie zapomnę ja sąsiada, (erotomana?), który głaskał kobietę na obrazie po biuście.... :)

wtorek, 18 listopada 2014

Trzymiesięcznica




Obrazek z przeszłości - jak akwarela ale też olej na płótnie. Dedykuję go moim tu zaglądaczom.

   Równo trzy miesiące temu zaczęłam bloga pisać :) Z potrzeby duszy i serca. Głównie po to, by wyrzucić z mego nadobnego ciała rozterki, przemyślenia i emocje. Moje (Dag)Mary czary są jednak zawsze na bazie tego, co kocham najbardziej. Malowanie. Płótno czy dykta..., farby olejne, pędzle, szpachelka. Pomieszane techniki? A przeszkadza to komu? Mnie nie :). Inspirują mnie różne rzeczy, więc w zależności od inspiracji coś sobie tam dłubię :) Robię też rzeczy na zamówienie, jeśli ktoś mnie ładnie poprosi albo ładnie zamówi... 
Ostatnimi czasy jednak zdarzało się coraz rzadziej..... Bo to siły i zdrowie nie to, a to czasu nie było, a to ważniejsze sprawy...
   Ale, ale, melduję, że wychodzę na prostą! Zaczęło się dziać pozytywnie. Dostałam się pod opiekę Sił Wyższych (he, he), które pracują aby nie działa mi się krzywda. D. Niebieski siedzi w eleganckim więzieniu, a moje Siły Wyższe pracują aby rozwód był szybki i żeby Niebieski nie był zagrożeniem dla mnie i okolicy.
Żyć nie umierać!
  Póki co, jednak, ciało odmawia mi posłuszeństwa... Czuje boleśnie każdą kosteczkę i mam wrażenie, że zaraz się rozsypię. I boję się, że jak mnie już ktoś znajdzie taką rozsypaną, (może siostra, bo ma klucze od mojego mieszkania:)), to poskłada mnie nie tak jak należy... I będę miała n.p. kolana z tyłu....
   A teraz do obrazków marsz! Odgrzebałam z mojego "archiwum" zdjęcia obrazków z czasów gdy nie miałam jeszcze dygitalnego aparatu. Przepraszam więc za jakość, bo były bardzo małe, a "obrabiać" profesjonalnie nie potrafię.




Były to duże płótna, malowane małym pędzelkiem, które wiszą sobie w pięknych ramach, podświetlane; gdzieś "na salonach" w Holandii. Bo mnie ktoś ładnie poprosił albo ładnie zamówił :).





POWRÓT ŻUKOWEJ MAMY

  Trochę zatęskniłam za pisaniem... (no i pogoniła mnie też Jo). Miałam jednak dylemat, czy zacząć całkiem na nowo, czy wrócić do Żukowej Ma...