Obrazek z przeszłości - jak akwarela ale też olej na płótnie. Dedykuję go moim tu zaglądaczom.
Równo trzy miesiące temu zaczęłam bloga pisać :) Z potrzeby duszy i serca. Głównie po to, by wyrzucić z mego nadobnego ciała rozterki, przemyślenia i emocje. Moje (Dag)Mary czary są jednak zawsze na bazie tego, co kocham najbardziej. Malowanie. Płótno czy dykta..., farby olejne, pędzle, szpachelka. Pomieszane techniki? A przeszkadza to komu? Mnie nie :). Inspirują mnie różne rzeczy, więc w zależności od inspiracji coś sobie tam dłubię :) Robię też rzeczy na zamówienie, jeśli ktoś mnie ładnie poprosi albo ładnie zamówi...
Ostatnimi czasy jednak zdarzało się coraz rzadziej..... Bo to siły i zdrowie nie to, a to czasu nie było, a to ważniejsze sprawy...
Ale, ale, melduję, że wychodzę na prostą! Zaczęło się dziać pozytywnie. Dostałam się pod opiekę Sił Wyższych (he, he), które pracują aby nie działa mi się krzywda. D. Niebieski siedzi w eleganckim więzieniu, a moje Siły Wyższe pracują aby rozwód był szybki i żeby Niebieski nie był zagrożeniem dla mnie i okolicy.
Żyć nie umierać!
Póki co, jednak, ciało odmawia mi posłuszeństwa... Czuje boleśnie każdą kosteczkę i mam wrażenie, że zaraz się rozsypię. I boję się, że jak mnie już ktoś znajdzie taką rozsypaną, (może siostra, bo ma klucze od mojego mieszkania:)), to poskłada mnie nie tak jak należy... I będę miała n.p. kolana z tyłu....
A teraz do obrazków marsz! Odgrzebałam z mojego "archiwum" zdjęcia obrazków z czasów gdy nie miałam jeszcze dygitalnego aparatu. Przepraszam więc za jakość, bo były bardzo małe, a "obrabiać" profesjonalnie nie potrafię.
Były to duże płótna, malowane małym pędzelkiem, które wiszą sobie w pięknych ramach, podświetlane; gdzieś "na salonach" w Holandii. Bo mnie ktoś ładnie poprosił albo ładnie zamówił :).