sobota, 26 kwietnia 2025

BEZ TYTUŁU


Tekst, który był tutaj, został usunięty.
Napisałam tam słowa okrutne, nieprzemyślane...
Emocje, które tam "wylałam" spowodowane były tak intensywnym nagromadzeniem się negatywnych zdarzeń, że nie pomógł nawet "Dziennik a nawet nocnik"....
Nie było moim zamiarem sprawić ból komukolwiek.
To był mój krzyk, mój osobisty ból o tym, ..... że coraz częściej nie radzę sobie sama z sobą.... W takich momentach jestem złym człowiekiem...

Ten blog powstał w kolejnym moim zawirowaniu życiowym. Wciągnęła mnie tu niemal siłą ukochana Renia. Poznałam tu fantastycznych ludzi,(niektórych nawet osobiście), którzy pomogli mi bardzo stanąć na nogi. I uwierzyć w siebie. 
Może nawet udało mi się, poza prezentacją moich prac, stworzyć opowiadanka Żukowej Mamy z "krykloczkami" i humorystycznym podejściem do życia.

 To przestało pracować. 

Zwyczajnie: Żukowa Mama zestarzała się w brzydki sposób.
Marudzi,
Nauczyła się mówić nie, (no Dagmara, nie poznaję cię, myślałam, że mi to zrobisz),
Maluje sporadycznie,
Blog stał się wobec tego czymś co wisi z tyłu głowy, (no trzeba by coś wrzucić).
I przychodzi taki momen, niewłaściwy moment, taki co wcale nie pasuje do Żukowej Mamy.
Wybryk natury.
Zapewniam Was, ja nie jestem taka.
Gdzieś tam, bardzo głęboko, chowa się jeszcze Żukowa Mama....

Ale na dziś toczę sobie tę moją kulkę gnoju w stronę świętego spokoju...(taki dowcip to jest)

--------------------------------------------------------------------------------------------------------



ZAMYKAM BLOG NA CZAS NIEOKREŚLONY

Sprzedam:

"Bleus" mały 40 x 50 (w naturze sukienka jest czerwona!)
olejny na płótnie.

"Jazz" 50 x 70, płotno, farby olejne

"Kogut kuchenny" 60 x 80, płótno, farby olejne.

"Kury kuchenne" 80 x 60, płótno, farby olejne.

"widok z dachu", około 65 x 55, razem z ramą

"Na krawędzi" 80 x 60, olejne na płótnie.

"Noc przy ognisku" 60 x 80

"Różowe słońce" 73 x 83 razem z ramą. Technika olejna, gruba, "szpachelkowo" na płótnie.


Sprzedam nawet się,.. jakby ktoś chciał, czyli obraz: "Szalona ogrodniczka", 80 x 60, jest to kolaż z badziewiem, sprzączką, kawałkiem kapelusza i obrazkiem w obrazie... Poza tym farby olejne. Nadaje się doskonale do sypialni. Otwierasz oczy, widzisz... i szybko wychodzisz z domu. 

Jestem, (gdy by co) na FB.

Polecam się łaskawej pamięci...






14 komentarzy:

Tetryk56 pisze...

Jeżeli rezygnacja dotyczy całych "Witraży z cukru", to jest mi smutno, choć rozumiem twoje intencje. Ale może tylko chodzi o bajki?
Muszę przypomnieć, że obiecałaś mi autograf bajki o drodze, do której ilustrację mam od ciebie.
Żałuję, ale nie używam FB...

Frau Be pisze...

Daguś... buuu... 😭

Maradag pisze...

Oj, sorki... coraz gorzej z moją pamięcią... Ale cieszę się, że przypomniałeś. Porządkuje zaległości, więc jest nadzieja...

Maradag pisze...

Ale ja nie znikam całkiem. Takie chwile mam, że coś pękło we mnie na starość... Wojny, kataklizmy, choroby, ludzie nerwowi, bez uśmiechu.... A ja bym chciała przytulić, każdego cierpiącego. A to się nie da... Jestem coraz wolniejsza, przestaję ogarniać, nie nadążam.
Ograniczam więc moje światy do niezbędnych poczynań, tych, które mnie motywują do czegokolwiek.

Maradag pisze...

P.S. Być może użyłam zbyt mocnych słów w tym wpisie. Za co przepraszam.... Ale cieszę się, że wyrzuciłam to z siebie....
No i czasem to pomaga w pozytywnej konfrontacji.

Nitager pisze...

Nie przyjmuję tego do wiadomości! Żadnego końca! Nie!

Tyle dobrego, że sobie obejrzałem Twoją galerię pod postem i nieodmiennie mnie zachwyciła.

gordyjka pisze...

To takie okrutne !! Smutno - okrutne !!
Chcesz przytulić cały świat, a zostawiasz go bez koloru ??
Odpocznij...Poukładaj...Wracaj !! ♥

maradag pisze...

Może kiedyś, na chwilkę....

Tetryk56 pisze...

Dobre i na chwilkę! :-)

Tetryk56 pisze...

Dzięki za autograf — już wklejony na plecach obrazu :-)

Maradag pisze...

Graag gedaan :)

Ultra, bezpukania.eu pisze...

Dasiu, jestem starsza i nieuleczalnie chora, a mimo to jestem na blogu. To mnie trzyma przy życiu. Pomyśl o tym, by coś zrobić dla siebie. Jesteś potrzebna także nam, Twoim czytelnikom.
Serdecznie pozdrawiam

Maradag pisze...

Och Ultro kochana, rozczuliłaś mnie... Motywujesz.
Ale to nie tak, że ja zrezygnowałam z działalności. Znalazłam sposób by żyć całą siłą, a nawet nad...
Zawsze byłam kreatywna. I na starość nowe pomysły koca jak się jak opętane.
To jest fizyczna kreacja.
Ciągle coś buduję, przemeblowuje, remontuję. Zakładam rękawice protokopa i tnę. Albo wiercę .
Tak naprawdę to miałabym o czym pisać każdego dnia. Bo i "wypadki przy pracy" się zdarzają. Ale wieczorem padam za nóg, łykam kolejna porcję tabletek i zalegam na kanapie, oblegana przez moje zwierzaki.
Ale szczęśliwa jestem. Mam motywację by ciągnąć tak dokąd się da...
A da się.
W zeszłym tygodniu miałam kontrolę u lekarza reumatologa. Zawsze przed są kompleksowe badania krwi. Doktorka zatkało. Wyniki były rewelacyjne! Żaden cukier, cholesterol itp.
Artrose zatrzymała się w miejscu. Nie rozwija się. To jest nieuleczalne, ale stanęło.
Myślę, że gdybym prowadziła tryb zycia wskazany dla wieku i chorób w moim ciele, to być może jeździłabym już na wózku inwalickim.... Zart taki...
Ale jestem szczęśliwa, szczególnie gdy widzę efekty.
P.S. Dzis rano miałam problem ze wstaniem z łóżka. Ale poza rutynowymi działaniami, (zwierzaki), przypomnialo mi się, że wczoraj zaczęłam renowację moich upiornych schodów....

Jo pisze...

A widzisz... jakoś mi umknęło. Czyli TY MNIE ROZUMIESZ, prawda?

POWRÓT ŻUKOWEJ MAMY

  Trochę zatęskniłam za pisaniem... (no i pogoniła mnie też Jo). Miałam jednak dylemat, czy zacząć całkiem na nowo, czy wrócić do Żukowej Ma...