niedziela, 5 czerwca 2022

Kuchnia

 Podtytuł: 

      Kogut kuchenny

Stanął kurak przy lodówce
Myśli o kolacji
Nie zapieje
Nie zakrzyczy
Stanął tam do dekoracji

Myśli kogut kolorowy
(W pozycji niezmienny)
A właściwie co tu robię?
Odpowiedział jednak sobie
- Ja tu jestem ku ozdobie
Bom kogut kuchenny


Jak łatwo się domyśleć, nie tyle chodzi o koguta co o kuchnię...
Kuchnię przebudowywałam 3 razy. 
1. Zastałam komplet standardowych szafek, w ilości dla rozpoczynającego samodzielne życie studenta, o wysokości około 2 metry (ten student). Tak więc powstawiałam "beleco", żeby tylko się rozpakować z garów.
2. Kiedy nabyłam lodówkę na zamrażarce, oraz indukcyjną płytę gotującą - zapragnęłam mieć jakiś komplet... przetransportowałam stare ale jare szafki z pracowni. Poukładałam wszystko "jakotakopojapońsku" i 2 miesiące tak żyłam. Złościły różne wysokości szafek, blatów i brak funkcjonalności.
Postanowiłam zrobić blat i blacik. 
3. Trzeci etap budowania kuchni rozpoczęłam od przecięcia jednej z szafek na pół...
Problem bowiem jest w tym, że w kuchni mam pralkę. I należy ją jakoś wkomponować. 
Blat i blacik... 4 dni walczyłam z opornym materiałem. Zużyłam paczkę plastrów, tabletek przeciwbólowych i różnych środków na uspokojenie...
Blaty legły. Miesiąc konstrukcja blatowo/szafkowa straszyła czeluściami po obu stronach pralki. 
Żeby się nie przyzwyczaić wykonałam "szufladypożalsięboże". Ja nie żałuję.. ale wymagają jeszcze małych poprawek...
No dobrze. Najważniejsze, ze można kuchnię użytkować, a że pstrokata... cóż, taka już moja pstrokata natura. I wszystko SAMA, (przepraszam, Kapitan wywiercił dziury i powiesił drugą połowę szafki.
 Zdjęcia? Już daję:

Blat... strona lewa.



Blacik... strona prawa..

Na prawo

na prawo i wyjście do Gródka.

Listwy pod szafkami też siama... z pomocą małą.

wyjście do Gródka

Strona lewa

I z lewa, (proszę państwa o zwrócenie uwagi na maleńkie kafelki, po drugiej stronie także, które też samodzielnie kleiłam :))

I z lewa...

I z prawa...
No chyba wystarczy tej kuchni...
I proszę o nie za dużo krytyki lub śmiechu, bo więcej nie pokarzę :-)






27 komentarzy:

  1. Co tam kuchnia... Kogut jak malowanie! Przepiękny jak nie wiem co. Gdyby moja babcia nieboszczka żyła, to zamówiłabym jej u Ciebie takiego.

    OdpowiedzUsuń
  2. A z czegóż tu się śmiać ?? Profesjonalne wykonanie, niebanalna aranżacja...Cud-miód-malina...;o)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie chodzi o te standardy... W Holandii to wszystko pod deseczke i minimalistycznie raczej...też ładnie czasem, ale ja nie daję rady tak...😊

      Usuń
    2. Bo przestrzeń jest dla człowieka, a nie człowiek dla przestrzeni...Jak się siądzie na zydelku to trzeba się uśmiechać, a nie sztywnieć w karku...;o)

      Usuń
    3. Na "siupaczku" się siada... :-)

      Usuń
  3. To nie jest do śmiania się tylko do podziwiania! Aż mnie zatkało z wrażenia. Kogut, jeśli ma być kuchenny, to powinien jajka produkować! A co to, nadzorca jakiś? Ale piękny, to fakt.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie nadzorca. Szczególne gdy w nocy zbliżam się do lodówki....

      Usuń
  4. Jakiej krytyki,jakiego śmiechu ?Jest radość z oglądania i podziwiania .Twoje "siama" jest super.Taka kuchnie pełną życia to ja uwielbiam.Widzę u Ciebie taki sam czajnik,indukcję,piękny młynek do kawy który niestety rozbilam ku wielkiej rozpaczy.Kolorowy kogut daje tyle radości.Warto było tyle czekać na relacje.Marta uk

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że się podoba :).
      Czajnik/dyskoteka mnie denerwuje. Muszę go co 3 dni odkalkowywac, bo inaczej nie chce współpracować.

      Usuń
    2. Dyskoteka-dziadostwo.Mój idzie w diabły bo juz się z niego leje woda.Nigdy więcej szklanego ,tak się dalam namówić mężowi bo ładnie wygląda.Ta,chyba jak nowy i nie używany.

      Usuń
  5. Jesteś niesamowita! Prawie jak twój kogut kuchenny! ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W kontekście że niby co. .. że taki krzywy dziób?...

      Usuń
    2. Jest wspaniały, silny, dumny i kolorowy...

      Usuń
    3. Ładnie go nazywasz... Ale czy to imię pasuje do koguta?

      Usuń
    4. Wciąż mnie wylogowywuje...

      Usuń
    5. Do koguta może mało....Ale do Tetryka czasem tak...😊😏

      Usuń
  6. Jezuniu ale cudnie!!! To ja się nie dziwię, że moje okładki zarosły chwastami ;)
    Ale ty jesteś zdolniacha, wiesz?

    Jo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A moja faza okładkowa to Pikuś? Nic nie zostało zaakceptowane?
      Jakoś się nam rozmyla współpraca... wiem...moja wina. Mnie jednak trzeba czasem pogonić.... pogłaskać, przytulić... I pasem pomachać nad głową...

      Usuń
    2. To byłam ja. Maradag.

      Usuń
  7. Nie mogę uwierzyć, że Ty sama potrafisz robić takie trudne i męskie rzeczy. Ja bez pomocy zginęłabym bezpowrotnie. Widać, że jesteś utalentowana, a kogut niech pilnuje, by rano budzić swoim "kukuryku".
    Masz mój dozgonny szacunek, zasyłam serdeczności

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ultro serdecznie za uznanie. Wierz mi, samemu można góry przenosić 😏 i stan zdrowia ma tu niewielkie znaczenie. Bo nawet jak odchoruję każdą "akcję", to frajdę mam gdy widzę efekt jakiś.
      No i swoboda działania. To jest coś co cenię sobie najbardziej i coś co mnie napędza. 😊😍🤩💪

      Usuń
  8. Chyba mam tu bana, bo mój komentarz się pokazał. Drugi raz takiego wierszyka nie dam rady stworzyć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytałam wiersz. Cudnie trafny, choć nie trafił na bloga a tylko gmaila. A informację o tym komentarzu znalazłam w działce "reklamy".... Ale damy radę komunikować się, prawda?

      Usuń
    2. Teraz zadałaś mi zagadkę - czy to Blogspot zwariował, czy ja kliknąłem nie tam, gdzie chciałem. A jeśli to drugie, to pytanie gdzie!

      Usuń

HISTORIA JEDNEJ PRZYJAŹNI

    Spotkanie nastąpiło na przełomie siódmej i ósmej klasy. Były wakacje i Dasia z rodzicami przeprowadziła się do jednego Zaścianka koło So...