Kiedy nazbierało się zadań urzędowych i papierów do wydrukowania i do skopiowania, padła moja około dziesięcioletnia drukarka, p.t. Brother...
A zadania poważne. Bowiem:
1. Robię za tłumacza i księgowego sąsiadce Polce, która ani be, ani me...
2. Przygotowuję się do tutejszej emerytury, a więc należy skopiować i wydrukować wiele, wiele dokumentów.
Zamówiłam więc nową śliczną drukarkę wielofunkcyjną i w dodatku z WIFI.
Przyszła z przeszło tygodniowym opóźnieniem. Instalacja drukarki trwała "zaledwie" 3 godziny... Trwałoby pewno pół, gdybym od razu zauważyła, że w tabeli do drukowania jest wpisana stara drukarka...
No bo tak to bywa z Żukową Mamą... Jednego dnia jest genialna a innego... genialna inaczej...
Ale w końcu zabrałam się ostro do roboty. Na pierwszy rzut poszła oczywiście koleżanka co to ani be ani me. Żeby mnie już nie nachodziła i nie nadzwaniała...
Ad. 1:
Dasia i Reginka czerwonousta |
Gdy sąsiadka sobie poszła, wysłała gdzie należy, zabrałam się za robotę moją.
Ad. 2:
Dasia w ciszy i tylko ze sobą... |
Dasia układająca papiery na miejsce, a nawet lepiej niż były... |
To nie wszystko co zajmowało mi czas. Moja Psiółka Dora, nabawiwszy się problemów, tu na emigracji, potrzebuje wsparcia, wysłuchania czy innej pomocy o charakterze bardziej mentalnym niż wykonawczym. Więc jestem.
----------------------------------------
I tu zaczyna się druga część dzisiejszej opowieści. Ta relacja jest jednak krew w żyłach mrożąca i czytelników wrażliwych, oraz o słabym sercu uprasza się o opuszczenie lokalu.
A było tak:
Wyjaśnienie obrazka:
Dora ma psa labradora w czarnym kolorze o imieniu Roki. Roki jest kochanym nufnolem, który uwielbia dobrych ludzi, koty, małe pieski i.t.d. Jego łagodność i absolutny brak agresji zupełnie nie idzie w parze z wyglądem.
Dora jedzie na wakacje pod koniec miesiąca. Zgodziłam się przygarnąć nufnola na dwa tygodnie. W minioną sobotę, po raz kolejny byłam u nich, by "nauczyć się" wyprowadzać na spacer dużego psa... W pobliskim lasku nastąpiła niepożądana konfrontacja. Gdzieś zza krzaków, niespodziewanie i nagle wybiegł spory pies, rasy wyżeł (czy coś) i bez ostrzeżenia napadł na Rokiego. Wpiął mu się w podgardle i za cholerę nie można go było wypiąć... Tarzaliśmy się w czwórkę po igliwiu na leśnej ścieżce, walcząc na śmierć i życie... aż w końcu właścicielka mordercy zawołała go... Dobre 5 min stała ona oraz jeszcze jeden facet i patrzyli spokojnie. W takich wypadkach nie lubię "niderlanczyków"...
Po powrocie do domu nastąpiła obdukcja ciał. Roki, na szczęście, ma w dwóch miejscach wyżarte futro, z jedną maleńką ranką na karku. Dora była tylko wytarzana w piachu z igliwiem, a ja oprócz tego co Dora, mam lekko chapsnięty palec, którym najlepiej dłubie się w nosie. I to nie wiem przez kogo. Wszyscy troje byliśmy w szoku.
No i co. No i chcę do domu. Patrzę a mój rower ma flak tylni. Pompowanie nie pomogło... Telefon do Kapitana Josa. Natychmiastowa reakcja pozytywna. I nie dość, że zabrał z rowerem, to jeszcze zahaczyliśmy o lody... A dziś rower już
naprawiony. Ja to mam jednak szczęście :-)...
"Po przejściach" najlepsze są lody... |
Nufnol kochany Roki |
Po pierwsze to jestem pełna uznania dla Twoich pomocowych działań.
OdpowiedzUsuńA po drugie to jestem przerażona jeśli chodzi o tę walkę psów.
Dobrze, że się skończyło na lodach...
Faktycznie masz szczęście Dagmaro.
I niech to trwa i trwa.
Serdeczności :-)
Jeśli chodzi o pomoc, to zwyczajnie, na tzw. obczyźnie funkcjonuje się inaczej...
UsuńChociaż nauczona doświadczeniem, udzielam się bardzo ostrożnie.
Co do szczęścia, też różnie bywa ;-), ale bardzo sobie szanuję tę odrobinę, która posiadam 🧡
Mam nadzieję, że nówka to też Brother ?? ;o)
OdpowiedzUsuńNie mam pojęcia co się dzieje z sukami, ale my od powrotu z urlopu mamy ciągłe ataki niezapowiedziane...;o)
Roki debeściak, a z oczu patrzy mu kraina łagodności...;o)
Niestety, na nówkę bezprzewodową, wielofunkcyjną Brothera nie było mnie stać... A nie mogłam czekać. Mam teraz HP, i póki co spisuje się on świetnie.
UsuńPsina jest rzeczywiście kochana. Chyba masz rację z tymi suczkami... Tamto "towarzystwo" to był ten "chartowaty" i dwa małe kudłacze. Pewno jedno to suczka i "morderca" chciał zlikwidować konkurencję...
Ja to rozumiem. Ale wkurzyłam się strasznie na właścicieli tamtych psów. Dwie starsze panie tarzały się w piachu, walcząc o życie Rokiego, a ci stali i się przyglądali...
Mam o wiele lepsze doświadczenia z drukarkami HP niż Brothera...
UsuńNo jak się cieszę, że Mistrz technicznych tajników wsparł mój wybór 😊
UsuńNiech Wam będzie...;o) Co tam dziesięć lat praktyki serwisowania drukarek...;o)
UsuńNie znam się na psach, ale dziwi mnie, że wyżeł zaatakował. Fakt, ja miałem do czynienia tylko z ułożonymi wyżłami i żaden nie rzucał się na inne psy. Może więc Roki pachniał trochę zającem, albo coś w tym guście?
OdpowiedzUsuńPewno, jak to zwykle bywa, chodziło o kobietę ;-)
UsuńGdybyś szukała porządnej drukarki do domu polecam ten artykuł https://magazyn.ceneo.pl/artykuly/Tanie-drukowanie-w-domu-jaka-drukarke-kupic-by-nie-przeplacac dotyczący tanich drukarek. Mi bardzo pomógł w wyborze i od niedawna jestem posiadaczką nowoczesnej drukarki. Warto mieć w domu skaner i drukarkę, by spokojnie wydrukowac potrzebne dokumenty.
OdpowiedzUsuńDziękuję za radę. Wybrałam w taki właśnie sposób, tyle, że za pomocą licznych linków z wywiadami i ocenami użytkowników.
UsuńPozdrawiam serdecznie.
Kapitan Jose dobry na wszystko! Zabieraj go profilaktycznie na spacery z psem.
OdpowiedzUsuńJa też mam nową drukarkę z wifi! Wiele lat się opierałam domowemu drukowaniu ale obecnie niedostępne są możliwości druku "na mieście" więc się odważyłam na zakup.
Rysunki jak zawsze rewelacyjne! Uwielbiam twoje rysowanie:)
Dziękuję za komplement :-)
UsuńA drukarka od dawna towarzyszy mi, raz, że dokumentacja tutaj jest już całościowo skomputeryzowana, z hasłami itp. a dwa "pracuję" z nią często przy moich "twórczych" poczynaniach.
Bez niej jak bez ręki ;-).
Właściciele "mordercy" i pozostali kibice byli zapewne przekonani, że labrador jednym machnięciem łapy odeprze atak...
OdpowiedzUsuńBrawa za postawę dla ciebie i dla kapitana!
Rysunki, jak zawsze, fantastyczne!
Prawda jest taka,że gdyby Roki zechciał się bronić, to jednym klapnieciem " załatwił by" napastnika.
UsuńA co do postaw...cóż warte byłoby życie bez tychże 🤩
Klik dobry:)
OdpowiedzUsuńA jakieś papiery płatnicze można na tej drukarce wydrukować? Jeśli tak, to przybędę do pomocy w układaniu i liczeniu. ;) :)))
Pozdrawiam serdecznie.
Jasne, że robi o co się ją poprosi! ;-)
UsuńA pomoc czasami też by się przydała... 🧡
Rysuneczki jak zwykle swietne, wyszedl ci komiks :)
OdpowiedzUsuńGryzacych sie psow boje sie bardzo, bo one wala tymi zebiskami na odlew :(
Dawno mnie nie bylo u ciebie w komentarzach, ale wrocilam wraz z nowym tabletem, juz moge pisac :)
Pozdrawiam z mojej dzungli :))), Basia
Nareszcie jesteś Basiu!
UsuńIntensywnie myślałam o Tobie ostatnio. No i mam Cię 😁
U mnie też gęsto ( choć mam tylko Gródek a nie busz). I jakoś skurczyło mi się serce do blogowania... za dużo się dzieje naraz.
No i nie mów nic o psującym się sprzęcie... Właśnie mam fazę...
Roki piękny i dobrze mu z oczu patrzy. Spora odpowiedzialność na Tobie spoczywa przez te 2 tygodnie. Trzymam kciuki za Ciebie, pieska i drukarkę, by też się sprawdziła w "boju". Uściski.
OdpowiedzUsuńRysunki rewelacyjne, tekst dowcipny, czyta się niezwykle ciekawie. Piszesz młodzieżowo, jakby lata cofały się do tyłu, a może rzeczywiście młodniejesz?
OdpowiedzUsuńWłaśnie popsuła mi się drukarka, więc szukam Twojej HP...
Serdeczności zasyłam
Cosik zesmy obie ustaly w pisaniu :)
OdpowiedzUsuńJakos mi sie dzien skrocil, za duzo spie, za malo robie!!!!
Zmienilam operatora internetu i juz nie mam darmowych rozmow do Holandii. Moze na WhatsApp sie przerzucimy?
Pozdrawiam goraco, u mnie tropiki!