Po przerwie stagnacyjnej spowodowanej gromadnym napadem negatywnych przypadków losowych, postanowiłam ruszyć jestestwo z "foteladozbijaniabąków". Tak, żeby bolało. Żeby ból fizyczny zatłukł choć na czas jakieś różne inne bóle plątające się głównie po horyzontach dumania.
Udało się. Boooli...
Ale do brzegu: przemalowałam sypialnię. Rok temu strzeliłam sobie tam niebowy kolor ścian, co prawie od razu mnie wkurzało, a z czasem gryzło mi się z podłogą i pozostałą aranżacją. Aranżacja też się nie sprawdziła. Źle spało się na łóżku pod ścianą... Męczyłam się tak rok.
I w końcu nadszedł ten dzień...
Kolor ścian wyszedł kremowy, czy coś, w każdym razie bardzo neutralny i jasny.
Rok temu miałam Renię w charakterze pomagiera siłowego, oraz mysz, która była głównym powodem pospiesznego remontu sypialni, (czyt. Safari). W tym roku wszystko zrobiłam SAMA! , a myszka pojawiła się już po remoncie, (m.i.n. na żerdzi Petra z dzwonkami).
Najgorzej było z szafą... Dopóki mogłam odpychać ją pupą, wspierając się o ścianę - szło. Ale na zakręcie brakło ściany. Sąsiad na wakacjach. Już myślałam, że będę rozkręcać. Ale po kolejnej próbie - drgnęła! Przesunęłam ją metodą ramienną.
Centymetr po centymetrze... |
Nie ruszyłam jedynie regału z książkami. Obmalowałam go elegancko... Nowa aranżacja nie wymagała ruszenia, a na łóżku w nowym miejscu śpi się świetnie.
No to kilka fotek:
Widok od drzwi (za którymi jest w/w szafa). |
Po drugiej stronie |
Biblioteka Niepubliczna, (głównie niderlandzkie wydania). |
Skromny Dział Polski Biblioteki Niepublicznej. |
Szafa z kryształowym lustrem, (tylko mi tu nie prychać ze śmiechu - to poważna robota była). |
Kilka detali. Nareszcie wykorzystałam dawno temu zrobioną narzutę, obszywając nią wezgłówek łóżka i narzucając na fotelik.
Fotelik ma bardzo tajną skrytkę w siedzeniu (a nie pokażę!) |
Lampka - czytaczka |
Haczyki na szafie |
Czytam aktualnie "do poduszki". |
Powyższa akcja nastąpiła w minioną sobotę i niedzielę. Poniedziałek i wtorek regenerowałam się, a w środę postanowiłam wynieść do piwnicy poskładane w pomieszczeniu gospodarczym materiały malarskie. "Sprzątanie" zakończyło się katastrofą... W szafce piwnicznej wylało mi się kubełko niebowej farby, która spłynęła po szufladach na podłogę... A w czasie gdy walczyłam zbierając ją, przewróciła się moja torba na kółkach, gdzie znajdowała się jeszcze nie wyjęta farba kremowa... Torba jest do wyrzucenia. A resztą zajmę się jak dobrze wyschnie, by dało się pozbierać nie paprząc wszystkiego w koło. Kładę tę katastrofę na karb moich "siajmiatych" rąk, które tracą czucie, nie domykając, upuszczając i nie współpracując ze mną, szczególnie wówczas, gdy są mi niezwykle potrzebne.
Ale i tak cieszę się, że jeszcze coś mogę, że świat się jeszcze nie zawalił, a ja jestem z Wami 4 lata!
Cudownie! Świetny pomysł na powrót do aktywności. Renia by to pochwaliła i na pewno pomagała pchać tę szafę.
OdpowiedzUsuńA co w tej skrytce fotelowej pod pupą trzymasz?
Gratulacje z powodu Jubileuszu Czterolecia - Darz Blog!
Renię ominęło kilka ważnych lub mniej istotnych wieści, jak również udziału w paru niebanalnych wydarzeniach... No cóż...
UsuńSkrytkę odkryłam przy przeprowadzce, gdy fotelik się wywalił i otwarło się siedzisko... Pod nim jest plastikowa wkładka z przegródkami (tez okrągła), a pod nią niezły pojemnik... No oczywistym jest, że trzymam tam walutę i inne brylanty ;-). No dobra, przechowuję tam przybory do szycia maszynowego, jak i innych robótek ręcznych.
A juz myślałam się wycofać z "maryczarowania", bo mi się nie chciało nic, ale okazuje się, że nie mogę bez Was żyć!
O, widzisz, metoda przesuwania szafy tyłkiem i plecami jest mi bardzo znajoma. BARDZO.
OdpowiedzUsuńNo tak...My Matki Polki i Kobietycożadnejpracysięnieboją ... Tutaj baby są wygodne. Jak tylko widzą portki kręcące się w okolicy, to palcem nie kiwną. Nawet nie wiedzą ile satysfakcji je omija ;-)...
UsuńA w ogóle to fajne masz książki 😂
UsuńTe w polskim dziale? :-))) Wiedziałam, że Ci się spodobają :-)
Usuń:D
UsuńA nie balas sie ze ci sie nozki od szafy wylamia? Ja bym sie bala!!!
OdpowiedzUsuńSypialnia wyglada przytulnie, tez bym chciala cos w sypialni zmienic, ale sama nie daje rady nic zrobic :( , moje raczki sa takze do d... a takie katastrofy jak twoja przydarzaja mi sie prawie kazdego dnia! Najglowniejszy nie zauwaza przyziemnych spraw, i wazne, ze ma lozko do spania, reszta dla niego niewazna…
Walcze wlasnie (wojna tzw. podjazdowa) zeby tv na scianie powiesic, bo mi zawalidroga stoi na komodzie na srodku sypialni, a antena wlecze sie po podlodze. Bede sie baaardzo cieszyc, jak wreszcie on zahaczy noga, bo to on tam lazi, i zwali tv na podloge :))))) wted sie kupi inny, ktory wreszcie pojdzie na sciane! (a tv prawie wcale nie ogladamy, mogloby go wcale nie byc).
Szafa na jasno pomalowana i w kwiatki!!! Chcialabym, chciala :)
"Czwarta reka" . kryminal?
Szafa solidna, pokoleniowa, nie ma siły by się coś wyłamało.
UsuńZ powodu rąk i nie tylko, siedzę w domu na tutejszej rencie zdrowotnej. W prawym kciuku mam już protezę (druga ręka?...;-)). No i muszę radzić sobie sama z wykonaniem moich pomysłów. Ale mam z tego frajdę jak coś się uda :-).
"Czwarta ręka" (Vierde hand), to raczej groteska, jak to u Irvinga bywa. Rzecz jest o jednym dziennikarzu, któremu lew cyrkowy odgryzł lewą dłoń. Jestem przy "drugiej ręce", którą jeden profesor chce mu "dołożyć".... :-). Ale pisane w taki sposób, że co jakiś czas muszę śmiać się w głos. Myślę, że to kwestia wyobrażni...
Ano... "jak sie nie ma co sie lubi, to sie lubi co sie ma" :)
UsuńTez czasami cuduje jak cos wykonac nie uzywajac sily, ale na szczescie mam pomoc. Tylko ile sie musze nagadac!!!
Hmmm… moze tego Irvinga tu poszukam?
Poszukaj koniecznie. Abo wpadnij do mnie to Ci pożyczę :-)
UsuńNo pięknie, pszę pani, po prostu pięknie. Pani to ma dar...
OdpowiedzUsuńA tam... Zwyczajnie, "bierze mnie" od czasu do czasu wena..
UsuńWyrobiłaś się w terminie do tego "zbierania w sobie", bo już miałam Cię dyscyplinować i wpisów kategorycznie się domagać...;o)
OdpowiedzUsuńSypialnia Ci wyszła cudnie !! ;o)
Ale pewna bym nie była, czy się Renia nie dołożyła przy pchaniu tej szafy...Tak z nagła ruszyła...;o)
Buziole nieustanne przesyłamy !! ;o)
A wiesz, ze chyba masz rację z tą Renią... Tak się zaparłam w sobie w krytycznym momencie i w głąb siebie krzyknęłam: Reeeenia!... i drgnęło ;-).
UsuńSama widzisz!
UsuńNo... czasem mam wrażenie, ze siedzi mi na karku... Nie, nie straszy. Kontroluje ;-)
UsuńWSPIERA.
UsuńPamiętam te wcześniejsze perypetie z kryształowym lustrem.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że nie masz psa, albo kota, bo podobno zwierzęta idealnie wyczuwają najlepsze miejsca do spania. Dobre są te, gdzie pies się kładzie, a unikać trzeba tych "po kocie".
Chmm, mam ptaszka, ale on nie bywa w mojej sypialni... Pies w charakterze wahadełka? No, pierwsze słyszę ;-)... Odwiedza mnie też myszka. No ale tej to już całkiem nie zapraszam do sypialni. Czyli wychodzi na to, ze mam niewłaściwy zwierzyniec... :-(.
UsuńSuper! lubię zmiany i lubię Twoją niepubliczna bibliotekę. Ja właśnie odebrałam 6 pozycji prosto z Empiku by powiększyć polskojęzyczny dział miej niepubliczne ����Jakby co to polecam, za 35 zł Przniosa Ci do drzwi każda ilość i to szybko ����
OdpowiedzUsuńHa, do Holandii też przyniosą? ;-)
UsuńDziękuję serdecznie za uznanie :-)
Dwa lata temu, też pochwaliłabym się, że sama meble w domu przesuwałam(bo syna nie doprosiłam się), ale teraz to z własnym tyłkiem nie zawsze trafiam z kanapy na wózek. Tym bardziej doceniam Twoje starania:malowanie, przestawianie, dekorowanie. Lustro nawet jeśli kryształowe, to u mnie uznania by nie znalazło, gdyż nie cierpię oglądania siebie w nim(a przy tak dużym inaczej by się nie dało). Natomiast malunki na szafie urocze, no i ta kapa u wezgłowia i pokrowiec na krzesło, od razu widać artystyczną duszę. Renia nie kontroluje, ona czuwa nad młodszą siostrą i tak ma pozostać. Buziaki.
OdpowiedzUsuńNajpierw, wstając z łóżka, przemykam przed szafą. Doznaję szoku, (widząc w lustrze swe odbicie), i szybko się budzę... Idę do łazienki, by zrobić coś z moim jestestwem... Następnie idę do kuchni by nastawić kawusię i mijam w przedpokoju następne duże lustro... Macham zrezygnowana ręką i postanawiam nie wychodzić z domu... ;-).
UsuńCzasami, po szoku lustrzanym i kawusi, moja artystyczna dusza (kontrolowana przez BigZus - będę się upierać), wychodzi na spacer...;-)
BigZus patrzy na Twoje prace i uśmiecha się, bo z pewnością Jej się podobają. Ja mam wielki szacunek dla ludzi obdarzonych łutem artyzmu. Wystarczy popatrzeć na szafę, na zagłówek łóżka, fotel. Nie sztuka iść do sklepu i kupić gotowca. Sztuką jest nadać przedmiotowi nowe życie i dopisać swoją historię. Taki przedmiot żyje od nowa z własnym biegiem dziejów.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam
Dziękuję serdecznie za dobre słowo... Ostatnio mam bowiem wiele wątpliwości...
UsuńMoże się zdziwisz, ale sposób przesuwania szafy jest przeze mnie stosowany od lat, byle tylko było się o co zaprzeć. Zdarzało mi się - gdy ściana była daleko - kłaść się na podłodze i wspierając barkami o mebel nogami odpychać go od ściany... W ten sposób udaje się przepchnąć nawet metalową szafę pełną papierów ;-))
OdpowiedzUsuńHe, he, a ja myślałam, że odkryłam "hamerykę" ;-). Nie, no do tej pory (jeśli o tę szafę chodzi), to miałam jakąś pomoc. Lżejsze szafy i szafki przesuwałam metodą "maminą", na kartoflach. Tej nie mogłam drgnąć do góry, żeby podłożyć jakiś kocyk czy ręcznik a z kartofla byłoby pewno pire... ;-). Dobrze, że podłoga przezyła w dobrej kondycji ten zabieg :-)
UsuńP.S. Już po wakacjach?
Na razie w połowie ;-)
UsuńWspaniale Dagmaro!!!
OdpowiedzUsuńA mnie dodatkowo cieszy, że w polskiej bibliotece są "wszystkie trzy moje zwariowania",
Kochana z Ciebie dziewczyna.
P.S. Szafę przesuwam w identyczny sposób.
No tak. Wszyscy znają tę metodę. A ja myślałam, że,(będąc słabą kobitką z "siajmatymi" rękami), dokonałam czegoś wyjątkowego.. ;-). Żartuję oczywiście.
UsuńNo przecież, że mam Twoje książki! I to przeczytane! :-))
Ooo jak pięknie ozdobilas szafę Dagusiu 😀😀😀 Super pomysł
OdpowiedzUsuń😊 dziękuję.
Usuń