Podczas wspólnego pobytu tu i tam, okazało się, że Dziki-Rusałka czaruje czas... Co zerknie na jakiś czasomierz, to było: yyy... i 33 minuty. 14.33 , 20.33 , esemes z Grenlandii 02.33...
Nawet jak brało się Adzika z zaskoczenia pytaniem która godzina, to zawsze było to 33... Taka dodatkowa atrakcja turystyczna Mamy Żuka... ;-)
Poprzedni wpis zakończył się deszczowym powrotem.
Wyjechałyśmy przed południem, w pięknym słońcu na wizytę w Zyndranowej, gdzie znajduje się min. Skansen - Muzeum Kultury Łemkowskiej. Smaczku temu Muzeum nadaje to że młody człowiek, który nas oprowadzał jest czwartym pokoleniem "właścicieli" przybytku. Jego pradziad był "pisarzem" wioskowym, miał więc pokaźną chałupę w centrum ówczesnej wsi. Tam też mieszkał później dziadek z babcią i urodził się ojciec naszego przewodnika. Tenże (ojciec), dopiero po wybudowaniu "nowoczesnego"(brzydkiego) domu - urządził Skansen. Są tam zgromadzone nie tylko zabytki kultury łemkowskiej, ale również dokumenty oraz zdjęcia dotyczące działań wojennych i powojennych na tamtych terenach. Kilka zdjęć:
|
Wchodzimy |
|
Widok z pozycji...małego młyna |
|
Widok z pozycji naszych "koników" |
|
Karczma |
|
Chata główna od frontu |
|
Chata główna od tyłu |
|
Kuźnia |
|
W kuźni |
|
Ubranka i coś na niemowlę |
|
Zdjęcia rodzinne i nie tylko |
|
Zdjęcia cerkwi, która już nie istnieje |
|
Ubranko reprezentacyjne |
|
Dalszy ciąg ubranek |
|
Pamiątki dotyczące w/w cerkwi... |
|
Pomieszczenie gospodarcze |
|
Przy piecu... |
|
"Sypialnia" tzw. komora |
|
Przy stole w kuchni |
|
Miejsce pracy Pisarza |
|
Komora dla hobbysty.... ;-) |
Jest wiele zdjęć z tego miejsca, ale są też inne miejsca, które Mama Żuka odwiedziła,więc...
W okolicy znajduje się też Karczma Żydowska, (muzeum było zamknięte), cerkiew współczesna... nieinteresująca i Urokliwy cmentarzyk (o ile cmentarz może być urokliwy).
Innego dnia, Banda Czworga, odbyła wycieczkę samochodowo- pieszą do Słowacji. Celem były ruiny zamku w Zborovie. Cel został osiągnięty.
|
Wyraźna wskazówka |
|
Informacyjna tablica |
|
Zamek w remoncie |
|
A pogoda piękna tego dnia była |
I jeszcze tylko jedna wycieczka... Ta, o której Mama Żuka myślała cały czas wybierając się na Żukowszczyznę. Bowiem obok tejże przebiega żółty szlak na Baranie. Przepisuję bezczelnie od Cioci Wiki:
Baranie - szczyt w Beskidzie Niskim (754 m n.p.m.), w pasmie Beskidu Dukielskiego. Do jesieni na jej szczycie znajdowała się wieża obserwacyjna (stalowa), zbudowana w czasie II wojny światowej przez Niemców. Konstrukcja runęła. W 2006 powstała wieża widokowa drewniana, którą wznieśli Słowacy. Z wieży przy sprzyjających warunkach można podziwiać Tatry, Bieszczady i Połoninę Równą.
Wieży nie zdobyły Żuczkowe, wieża trzeszczała niebezpiecznie, a wszędzie była mgła...
|
Wbrew pozorom - pod górę... prawie u celu |
|
Cel osiągnięty |
|
Wieża... strach patrzeć na nią... |
|
Temat na obrazek? |
|
A w ogóle zaczęło się od suchej żaby |
|
Dziki-Rusałka-Leśna odpoczywa |
|
Cel został osiągnięty :-) |
A wieczorkiem Gospodarze Starej Szkoły urządzili "prawdziwne" ognisko z pieczonymi kiełbaskami i kartofelkami z gorącego popiołu. Było to ognisko pożegnalne...
Ale to nie były całe wakacje Mamy Żuka. Przed pobytem w Beskidzie Niskim był Kraków ( o czym wspominałam), a po Warszawa, gdzie mogłam uściskać przekochaną Joasię. I pogadać o "starych polakach" z Piotrem zwanym w pewnych kręgach Bacą. I jeszcze kolejne kino, wernisaż, muzeum...
To były wspaniałe wakacje!
P.S. Prawie zapomniałabym o najważniejszym co było na Żukowszczyżnie: spokój i cisza. Ludzi spotkanych na szlaku czy w miejscach naszych wędrówek - policzyć można na palcach jednej reki. A przecież środek sezonu ... I to było cudowne :-)