Przy przejmowaniu mojego najnowszego mieszkania, ponad pół roku temu, (w mordę jeża - jak ten czas gna), obłowiłam się w kilka nowych-starych rzeczy. Za dużą, trzydrzwiową szafę z lustrem oraz suszarkę - uiściłam nieco. A w piwnicy znalazłam (!) nieduży stolik i dwa krzesełka z tym samym motywem przy nóżkach co szafa. Śliczne....i strasznie zasyfiałe. Ale że drewno wiekowe i prawdziwe, to zostało pięknie wyczyszczone, wyszlifowane i wysmarowane przeze mnie pastą do antyków. Zostały tylko paskudne, brudne i potargane tapicerki krzesełek, na które narzucałam jakieś poduszki czy sweterki. Czekały na natchnienie moje. Doczekały się.
Cały "komplet" znajduje się w sypialni + łóżko (z całkiem innego świata) i półki z książkami.
No i mam taką refleksję: kiedyś tam, rozbebeszenie, wyczyszczenie, wyszycie i obicie dwóch niewielkich krzesełek, zajęło by mi jeden dzień. No może półtora... A teraz tydzień prawie....I chlew w całym domu, czyli "warstat"... I brzydkie wyrazy w użyciu bo wielka pineska w podeszwie, złamany paznokieć i inne tragiczne wydarzenia. Normalnie moja "manualność" poszła w las. I boli... No i patrzę na ten mało profesjonalny efekt....i wiecie co? I się cieszę! Bo to są MOJE krzesełka!
Dodam jeszcze kawałek szafy na dowód, że to komplet :-)
A jak się zawezmę, to se uszyję czapkę-niewidkę.
Tuż przy kaloryferze walizka kartonowa z maszyną do szycia |
ono pozuje.... |
Cały "komplet" znajduje się w sypialni + łóżko (z całkiem innego świata) i półki z książkami.
No i mam taką refleksję: kiedyś tam, rozbebeszenie, wyczyszczenie, wyszycie i obicie dwóch niewielkich krzesełek, zajęło by mi jeden dzień. No może półtora... A teraz tydzień prawie....I chlew w całym domu, czyli "warstat"... I brzydkie wyrazy w użyciu bo wielka pineska w podeszwie, złamany paznokieć i inne tragiczne wydarzenia. Normalnie moja "manualność" poszła w las. I boli... No i patrzę na ten mało profesjonalny efekt....i wiecie co? I się cieszę! Bo to są MOJE krzesełka!
Dodam jeszcze kawałek szafy na dowód, że to komplet :-)
A jak się zawezmę, to se uszyję czapkę-niewidkę.
Czapkę-niewidkę na razie sobie odpuść, bo jeszcze chętnie byśmy Cię pooglądali. ;)
OdpowiedzUsuńA "komplety" super!
Dziękuję za to super :-)
UsuńA czapka-niewidka czeka na natchnienie :-)
Widać, że meble to dobra, solidna robota i dzięki Tobie przeżywają drugą młodość. Twoja radość i satysfakcja to pozytywny produkt uboczny:-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie:-)
I Tobie też dziękuję!
UsuńKlik dobry:)
OdpowiedzUsuńSzafa na nóżkach to jest to, co lubię najbardziej. To ciężki mebel do przesuwania, więc musi być dostęp, żeby sprzątać.
A poza tym to cudne są takie meble.
Pozdrawiam serdecznie.
Meble ujęły mnie od pierwszego wejrzenia. Są proste, bez gzymsów i zbędnych ozdób. Jedynym elementem dekoracyjnym jest ten ażurek przy nóżkach.
UsuńPozdrawiam równiez serdecznie
No proszę. Pomimo piesek w stopie itp zrobiłaś sobie niezwykle szykowne mebelki. Jak zawsze jestem z ciebie dumna...
OdpowiedzUsuńNo proszę. Pomimo piesek w stopie itp zrobiłaś sobie niezwykle szykowne mebelki. Jak zawsze jestem z ciebie dumna...
OdpowiedzUsuńPinesek miałaś na myśli :-))) No i dzięki za uznanie :-)
UsuńTo nie Twoja "manualność" poszła w pi...!! Po prostu dojrzałaś, żeby się delektować własną twórczością !!
OdpowiedzUsuńI tej wersji się trzymajmy...;o)
A do czapki uszyj jeszcze pelerynkę !! Tylko nie na odwiedziny w Zaścianku...;o)
Pomyślę nad koncepcją pelerynki :-)
UsuńPięknie to zrobiłaś. Wiem, co mówię, bo takich metamorfoz zawodowo oglądałam mnóstwo. A obicie oparć naprawdę oryginalne. Nie zgadzam się więc z tym, że manualność cię opuściła. Co bym wtedy o swojej musiała powiedzieć? Że jej nigdy nie było (co niestety jest prawdą).
OdpowiedzUsuńDziękuję za komplement :-) Ta "manualność" mnie nie tyle opuściła, co się spowolniła....Zwyczajnie, tempo działalności wszelkiej mi się "obsunęło"....
UsuńBardzo piękne jest wszystko co wychodzi spod Twoich rąk. Artysta to artysta i z każdego grata zrobi arcydzieło.
OdpowiedzUsuńps jestem wredna bo patrząc na zdjęcie szafy pierwszą myślą było; ta kobieta ma czysto pod meblami... Hi, hi, hi...
He, he, to przypadek z tą czystoscią. Posprzątałam po tej całej "renowacji" :-).
UsuńA tak na serio, to jak czytam Wasze komentarze, to naprawdę czuję się artystką :-) Dzięki!
Bardzo ładnie! Ja tak nie umiem :(
OdpowiedzUsuńI oczywiście, że jesteś Artystką!
Ech tam....
UsuńNie Ty jedna za młodu robiłaś wszystko migiem, a teraz trwa to dość długo. Najważniejsze jest jednak to, że zrobiłaś sama, że efekt znakomity i zadowolenie spore. A czas, no cóż jak zauważyłaś on gna ale nam się już nie spieszy. Pozdrawia równie obolała w rękach, nogach i głowie niestety.
OdpowiedzUsuńWiem, wiem to wszystko....ale tak trudno zaakceptować...
UsuńPrzytulam Twoje "obolałości" :-)
Komplet po prostu do zazdroszczenia! Jeszcze do tego własnymi ręcami przecudnie wypieszczony....ech jestem pod wrażeniem!!!
OdpowiedzUsuńAle wstyd się przyznać że dopiero dzisiaj zobaczyłam poprzedni Twój wpis, gratuluję i...mam nadzieję, że wszystko co dotyczy mnie to nieaktualne???? Chociaż bardzo czuję się wyróżniona!!!!! I dziękuję!!
Dziękuję, że jesteś, (na chwilkę?)!
UsuńWiem, że jesteś bardzo zajęta. I to mnie jest wstyd czasem, że obijam się, znajdując sobie co chwile wymówki na "nicnierobienie"...
A Ty Joasiu,zasługujesz na każde wyróznienie :-)
Cudne...uwielbiam takie komplety ...
OdpowiedzUsuńCudne...uwielbiam takie komplety ...
OdpowiedzUsuńDziękuję :-)
Usuń