niedziela, 21 grudnia 2014

Gniazdo

Boże Narodzenie to prawdziwie rodzinne Święta. Najbardziej jakie mogą być.
Każdy to wie i czuje. Każdy też przeżywa i przygotowuje się inaczej....
Chodzą sobie ludziska rodzinnie lub parami na zakupy. Przystrajają swoje domostwa świątecznie, szykują menu, prezenty, chłodzą bąbelki.... Czasem robi się nerwowo i gęsto. Ale i tak w Te Święta każdy stara się wypaść jak najlepiej. 
      Dla tych, którzy spędzają je samotnie jest to chyba najtrudniejszy czas w całym roku......Najbliżsi, gdzieś porozrzucani w świecie, zbierają się w małe, "swoje" grupki przygotowując się do Świąt. 
Przyjaciółka E. zaprosiła mnie na Wigilię:  >>No bo przecież nie będziesz siedzieć sama w ten dzień<<.....  Zastanawiam się.... Bo czy ma sens siedzieć tam i ryczeć rzewnie komuś do kapusty z grzybami? Albo łykać przez łzy barszcz z uszkami? Albo karpia z ością.... Ech, nie wiem. Pomyślę jeszcze.
W każdym razie, robię sobie całoroczne rozliczenie i wychodzi mi, że ten rok był, delikatnie mówiąc, .... taki sobie.... Był fuj... I w dodatku jeszcze się nie skończył... Jeszcze czeka mnie trochę skoków ciśnienia, tabletek nasennych i zimnych jabłek w gardle. Wiem, że przeżyję. Ale...
Póki co, wspominam sobie jak to dawniej w Polszcze bywało; jak rosła sobie Dasia, jak urosła w Gospochę Domową, jak założyła swoje gniazdo, jak piastowała tradycje, matkowała i żonowała, a przy tym zawsze trochę fantazji miała.....
Symbolicznie zamieszczam "Gniazdo":


I z "beczki witrażowej":


"Nie patrz z daleka,
Nie patrz zbyt blisko,
Wystarczy ciepło jakie dajesz.
Równowaga kontynuacji,
Logika emocji tworzenia,
Myśl o przekazie.
I tak Cię kocham...."




Och, to było tak dawno.... Ale za to fajnie było. I niczego nie żałuję. Tylko...ten ostatni rok mi się nie udał..... Tutaj zrobiłabym parę retuszy, wygumowała delikatnie kilka nieudanych kresek.

Pozostaje mi zaakceptować, przetrwać i skoncentrować się na Moim Stworzonku Bożym, który drzemie właśnie przy kaloryferze.



Mój osobisty Kot.
W zaprzyjażnionych kręgach zwany
Białym Bandytą.
Głuchy jak pień, Domowy Terrorysta.
Przytulak Codzienny,
Pieszczoch Odświętny,
Król Filemon I.
Panujący szczęśliwie w moim pokoju nad światem. Pilnuje tam herbaty....









A teraz idę do kuchni zaparzyć świerzej herbaty :) Jaki smak dla moich Gości wybrać?

19 komentarzy:

Bet pisze...

Oj, zawsze może się zdarzyć gorszy rok. Każdy przez to przechodzi.Wpraszam się na herbatę w towarzystwie kota:)) Może być każda byle była czarna, gorzka i bez cytryny.

maradag pisze...

Załatwione!

Anzai pisze...

Ja w zasadzie też unikam Wigilii spędzanych w obcym gronie. Niestety tych z którymi wspólnie spędzało się święta co raz mniej. Wolę siedzieć sam w domu, szkoda, że inni wolą, aby być z nimi. Męczące to, ale taka widać nasza rola seniorów.
Szczęśliwych Świąt i Nowego Roku lepszego od tego, który mija.

maradag pisze...

Dziękuję bardzo za dobre słowo! W zasadzie to nie przeszkadza mi samotne spędzanie Świąt. Denerwuje mnie ta atmosfera przed.... Ludziska miotają się, reklamy radośnie preferują rodzinne spotkania z tymi i tamtymi produktami, na każdym kroku "dingobeldingobel", brrrrr......a tu w dotatku śniegu ani słychu, ani widu....

maradag pisze...

Bet, ale Ty mi nie mów, ze może się zdarzyć gorszy rok.....:(

Klarka Mrozek pisze...

chwilę jest uroczyście ale i tak cały wieczór jest pełen wygłupów i tylko kota to oburza.
Co do spędzania czasu w pojedynkę - myślę, że nie chciałabym iść tak do obcych, wolałabym tak, jak Ty.
Co roku mamy tak w sylwestra - znajomi dziwią się, że to dla nas zwyczajny wieczór i usiłują nas wyciągnąć z domu.
Wszystkiego dobrego!

maradag pisze...

Dziękuję! I Tobie też :)

gordyjka pisze...

Zawsze możemy sklikać się netowo, bo Gordyjka w tym roku też będzie samotna...A z tym się wiąże fakt, że nic przedświątecznie nie muszę...;o)

maradag pisze...

Hippi!! Superowo! Ale babelki sobie zakupiłam :)

gordyjka pisze...

Mowa !! Klikanie na trzeźwo powinno być w Konstytucji zakazane...;o)

Bet pisze...

Miłego bąbelkowania na Święta i Nowy Rok:)))

maradag pisze...

Dziękujemy ślicznie :)))

maradag pisze...

I oczywiście WZAJEMNIE!

akwamaryna pisze...

Widzę promyk nadziei. Troszkę lepszy rok od ostatnich, to znaczy, że zła passa mija. Śliczny z kotkiem witraż... i tyle ciepłych słów pod jego adresem.
Wszystkiego dobrego Maradago, mimo wszystko, życzę byś znalazła i te dobre chwile w te dni. Pozdrawiam ciepło:)

maradag pisze...

Oczywiście, już znalazłam kilka takich dobrych, optymistycznych...... :)
Wiem, że przyszły rok będzie.......po prostu - inny. Ja nie przepadam za drastycznymi zmianami. Ale zaakceptowałam. Teraz tylko do przodu z nowymi inspiracjami :)
Pozdrawiam równie ciepło :)

Joterkowo pisze...

Witraż z kotem.....cudny!! Kiedy i gdzie zrobisz wystawę????Pokaż wszystko na raz. Twoja twórczość nie może leżeć bezużytecznie. Kropka.
Tak bym chciała zobaczyć Twoją wystawę...Twórczość to taki fantastyczny plaster na rany!

maradag pisze...

Dziękuję za miłe słowa. Wystawa...., hmm. To takie moje małe marzenie. Ale trudne, tutaj w Holandii, do zrealizowania.....Nie mam żadnych kontaktów w śrowisku, nie wiem nawet gdzie się udać, żeby ich poszukać....
A, że tworzenie to balsam, to wiem doskonale! Tego bloga zaczęłam właśnie dlatego pisać. To taki mój kroczek do przodu.
A w Nowym Roku, jak już będę miała za sobą to i owo - zajmę się na serio szukaniem możliwości.... Nie będę bezuzytecznie siedzieć. Obiecuję! :)

iwonazmyslona pisze...

Mam podobne pytanie jak Joanna R,przecież fakt że mieszkasz w Holandii nie musi oznaczać wystawy w tym kraju. Jak by nie patrzeć Polką jesteś, to wystawę można w Ojczyźnie zrobić. Najładniejsza z nas blogowiczek marszanda uwiedzie, najseksowniejsza bankiera, żeby miał kto przedsięwzięcie opłacić, a cala reszta zjedzie z kraju i zagranicy podziwiać Twoje dzieła.

maradag pisze...

He, he, ubawiłam się :-))
Ale tak naprawdę, to "wystawiać się"przestało mnie interesować już. Nawet jeżeli stres z tym związany miałby być twórczy :-0
Moje prace gdzieś plątaja się między ludżmi i nawet nie miałabym co....

POWRÓT ŻUKOWEJ MAMY

  Trochę zatęskniłam za pisaniem... (no i pogoniła mnie też Jo). Miałam jednak dylemat, czy zacząć całkiem na nowo, czy wrócić do Żukowej Ma...