niedziela, 12 października 2014

Świat zakichany

To nie jest przeklinanie lekkie. To jest realizm. Pomimo całego optymizmu z jakim wstałam dziś rano wraz z jesiennym słoneczkiem, okazało się około południa, że owszem - jest mi radośnie ale z pełnym, mokrym nosem. Moja uroda wypracowana dziś rano w łazience zniszczona została przez czerwony, kichający stwór umieszczony na środku mojej twarzy.... No cóż. Muszę z nim jakoś żyć parę dni, może tydzień. Najgorsze jest, że również moje biedne chore rączki, (choroba nazywa się artroza), bolą okrutnie. Tak więc plan stworzenia nowego, epokowego dzieła - chwilowo umarł. W związku z tym zamieszczam obrazek, który namalowałam kiedyś tam, po serii "bolesnych" snów. Chyba po operacji prawej ręki, gdy mogłam jej już używać.


Tytuł oczywiście: "Ręce". I bez komentarza.

Na pocieszenie samej siebie, (że to niby taka zdolna jestem :)), zamieszczam kilka bukietów z serii "szpachelkowo".







W kolejności: "Maki", chabazie w wazonie, "Irysy", inne "Maki", i dwa razy "Słoneczniki". 
Wszystkie te kwiatki są gdzieś w "świecie", na przestrzeni Polska - Holandia.

sobota, 4 października 2014

Taaaaki widok

Wklejam mój najświeższy obraz. Z serii "szpachelkowo". 






Rzucić zwyczajnie wszystko
Zostawić zgiełk, przemyśleń siedlisko
Nie myśleć, nie marzyć
Odpocząć od wrażeń
Pójść ścieżką tajemną
Gdzie tylko pogoda ze mną
Pomilczeć z ptakami
Pograć w berka z kolorami
Gdzieś pomiędzy górami
Policzyć barany z chmurami
Przytulona do łąki
Adoptować dwa bąki
Patrzeć na motyle 
I tyle....

wtorek, 30 września 2014

Troszkę jesieni dla Reni


Nie udało mi się wkleić jesiennych obrazków do postu Reni. "Tworzę" więc, specjalnie dla mojej siostry ten wpis.


Jesień może być bardzo urokliwa, nawet jak czasem trochę mokra jest.... Spójrz w jej oczy i odpłyń w marzenia. Dopraw zasuszonymi ziołami, dodaj troszkę melanholii i wystaw buzię do południowego słoneczka. Bo to poranne i wieczorne jest już za mgłą i snuje się "babim latem". Zanurz się w lenistwie. A co! Aktywność wszelką można na tę chwilę do szafy schować. Jej się też należy odpoczynek. A co! Niech poleży trochę pomiędzy zwiewnymi, letnimi ciuszkami. A co! Niech nabiera barw i siły.
A ty, wieczorem, rozwiedziona na chwilę z Aktywnością twoją, otul się kocykiem i z lampką wina, zanurz się w akcję kolejnego kryminalnego serialu.
A co!!!


I dodam ci jeszcze tą moją ulubioną jesień.
Buziaki i przytulaki.

niedziela, 28 września 2014

Refleksje przed rozwodowe

Jutro dzień ważny. Idziemy razem do jednego adwokata. Obojgu nam zależy, żeby było szybko, sprawnie i tanio. A więc bez orzekania o winie. 
OK. Ale w związku z tym, mam oczywiście refleksje. Bardzo różne. I sącząc czerwone, hiszpańskie winko z temperamentem - wspominam sobie.....
Bo kiedyś było tak:



Patrzyliśmy sobie "głęboko w oczy" odgadując nasze pragnienia. Zawsze był mój Niebieski D. trochę "kwadratowy" dla mnie.... T.z.n. taki akuratny, mocno na nogach stojący, "wszystko wiedzący", pedantyczny i stabilny..... Teraz widzę, że to ja bardziej w te oczka blado niebieskie patrzyłam...... Zdecydowałam się na życie tutaj, budując moje od zawsze marzenie o sytej stabilizacji. Chyba jednak źle pojętej stabilizacji. Zrezygnowałam z połowy siebie aby było mi dobrze? A było mi dobrze? Dużo tak.....ale...... dużo za ciasno. I ten ból, który zadałam n.p. mojej siostrze próbując się dostosować. Chciałam dobrze. I było fajnie - czasem. W tym "czasem" okresie namalowałam n.p. obraz duży p.t. "Koń w sypialni". I wszystko wiadomo.....



Obraz podarowałam mojemu Żuczkowi i Dzikiemu. Niech ich inspiruje. U mnie jest już nieaktualny...
U mnie "przeminęło z wiatrem". Tylko, a propo's refleksji, że zrezygnowałam dla Niebieskiego z, (być może), mojej wielkiej miłości z poezją jazzem i fantazją na rzecz bezpiecznego i stabilnego życia tutaj - to krew mnie zalewa..... A ten, (być może), prawdziwy przyjaciel został gdzieś na przestrzeni Zakopane-Warszawa-Kraków.....
Sorry, ale po drugiej lampce rozklejam się....
Jak się nie rozkleić, kiedy patrzę na nasze portrety, które kiedyś wisiały buźkami do siebie a teraz tak:



To byłoby na tyle dziś. Idę sobie następną lampkę polać i może jakiś jazz posłuchać....

piątek, 26 września 2014

Pory roku trzy i cztery

Moje wahania nastroju zmieniają się jak to.... jesienią. Z euforii popadam w skrajne "nicmisięniechce". Robię coś - oczywiście leci mi z rąk lub totalny błąd. Postanowiłam więc nic nie robić. Dziś. Poza tym, co muszę......
Wklejam dziś pełne 4 pory roku:



I niepełne, czyli: "wiosnasięnienamalowała"


Polecam się cieplutko.

wtorek, 23 września 2014

Przerywka, czyli wymalowanie.

Na stres najlepsza jest praca. Tak więc łączę sobie robotę z kreatywną pracą.
Pomalowałam i odnowiłam łazienkę. Rurki pomalowane, świerzy kit pod prysznicem, ośmiornica zamalowana, a na jej miejsce przypłynęły dwa wesołe delfinki. 


"Akwarium" zostało bez zmian. No, może trochę odświerzone.


Teraz odpoczywam... co chwilę chodzę siusiu.... No i widzę, że na świerzutko pomalowanym suficie jakiś brzydkie cóś..... Małe, ale chyba powstanie tam słoneczko. Mam jeszcze żółtą farbkę. 
Podobno półwytrawne białe winko jest znakomite do ryb....a więc prost!

piątek, 19 września 2014

W moim mieście jesiennie

Miasto średniej wielkości. Dzielnica w której mieszkam spokojna, trzypiętrowy budynek przeznaczony dla seniorów otoczony domkami z ogródkami. Przestrzeń i uroda tego miejsca motywuje mnie, z jednej strony, do tego, by kontynuować mój sposób na życie; z drugiej zaś, dopadła mnie jesienna melancholia.... Ta negatywna, destrukcyjna. Więc siedzę i kombinuję, (jak łysy koń pod górę), co zrobić, żeby przetrwać tutaj do rozwodu..... 




To są moje fantazje wcześniejsze, gdy jeszcze nie miałam tego mojego miejsca na ziemi.




A tak naprawdę, to powinnam wsiąść na rower, pojechać nad rzekę Roer, gdzie uliczki upstrzone kafejkami, gdzie można usiąść na ławce przy katedrze i (całkiem anonimowo), przyglądać się obcym ludziom..... No właśnie. I tu zaczynają się schody. Spacerują sobie albo się spieszą. Spieszą się pojedynczo. Spacerują dwójkami albo rodzinnie..... A tam właśnie, tych dwoje, około 70-tki... Wstali z innej ławki i trzymając się za ręce, podeszli do wystawy sklepu....
Żałość wgryza mi się w gardło i nie pomaga już świadomość, że inni mają gorzej niż ja..... Widzę co widzę i już. Nie mogę czuć się wolna i szczęśliwa dopóki Niebieski D. plącze się wokół mnie i nadal wydaje rozkazy.... Pragnę tylko, żeby wyniósł się całkiem z mojego życia, z mieszkania, z tego miasta....
Tak więc, próbuję przetrwać do rozwodu..... I przesyłam pocztówkę z Holandii.


POWRÓT ŻUKOWEJ MAMY

  Trochę zatęskniłam za pisaniem... (no i pogoniła mnie też Jo). Miałam jednak dylemat, czy zacząć całkiem na nowo, czy wrócić do Żukowej Ma...