"A poza tym nic na działkach się nie dzieje." - Chciało by się powiedzieć... Ale Żukowa Mama żyje i od czasu do czasu coś działa. Właściwie to działa coś ciągle, (o ile jest w stanie wstać z łóżka, wykonać rutynowe działania, włącznie z zadbaniem o zwierzątka domowe...).
Tyle że mniej maluje. Obrazków. Bo inne prace kreatywne są wykonywane w miarę potrzeb. N.p. łóżko-korytko na Żukową Mamę. Dla tych, którzy "olewają" FB, informacja: pracownia podzielona została na dwie. Dwie pracowniosypialnie. Bowiem wejście i zejście rano z sypialni stało się ostatnio baaaardzo trudne. Tak więc na górze: Pracownia krawiecka, łóżko dwuosobowe, ciuchy, szafa w kwiatki. To tak, jakby ktoś zechciał odwiedzić Ż.M. włącznie z przenocowaniem, to będzie spał na górze, z maszyną do szycia ;-)
Na dole jest pracownia malarska, ze sztalugą i całym innym zapleczem do tworzenia dzieł epokowych; oraz łóżkiem, które przebija swoja urodą i wygodą wszystkie inne łóżka w życiu Żukowej Mamy.
Kilka zdjęć:
obrazek na wezgłowiu łóżka |
i drugi nad głową.... |
....od nóg.... |
drugi od nóg..... |
Z lewej strony łóżka (od strony nóg) |
widok ogólny od strony drzwi do tegoż pomieszczenia :-) |
Poza tym:
trwa sezon Gródkowo/Badziejowy. Tenże kwitnie, łąkuje się, rośnie i jest terapią dla Żukowej Mamy.
Kiedyś tam wyszorowała taras, bez chemicznych srodków, samą wodą. Ta woda bowiem spływa na jej Badziew i ma być przyjazna dla natury. Więc tworzą się bajorka, z których najbardziej cieszy się Jazz.
Oczywiście hasanie w bajorku kończy się w łazience, gdzie należy z wściekłym psem wejść w ubraniu pod prysznic, by nie zostać zadrapanym do krwi... można jedynie zdjąć klompy. |
Jak już siedzę przy tym lapku, to moje ostatnie malowanie obrazka: Kurki dla koguta kuchennego.
Jeszcze trochę mokre. |
Przypominam "koguta kuchennego" |
No i piąta rocznica gdy odeszła Renia. Tak na końcu wpisu, ale.....
Cieszę się
Że stoję na własnych nogach
Choć czasem drżą
Smucę się
Bo nie ma Ciebie
Która inspirowała
Rozumiała
Lub dawała kopa do działania
Ceniła to co we mnie wyjątkowe
Ganiła naiwność i nieporadność
Brak mi spierania się o drobiazgi
Dowcipów i spiewów przy kartach i winie
Brak mi
Bo byłaś jedyna
Dziś palę 5 świeczek przy Twoim portrecie...
Powalilas mnie na kolana! Zazdroszcze komody, zazdroszcze lozeczka, zazdroszcze obrazkow!!!!!!! Psa tez zazdroszcze!!!!
OdpowiedzUsuńI talentu!!!!! I pracowitosci!!!
Ja jestem taka monotematyczna, prosta i przyziemna... jak poszlam w ogrodek, to juz tak w nim siedze :)))
Wszystko inne poszlo w kąt (oczywiscie zakurzony) :)
Sciskam mocno i idę podlewac, susza u nas niemozebna :(
❤🧡💛💚💙💜
No nie ma czego zazdraszczać... dzięki, że jesteś. Mnie tak wcięło w ogródek i te inne zadania, które sobie wymyślam, że nie mam czasu na lapka... Efekt, jak widzisz, pustki totalne tu u mnie. No ale ....sama sobie ten los zgotowałam ;-) 😘😍😂😎
OdpowiedzUsuńJesteś niezmordowana, a twoja fantazja nie zna granic!
OdpowiedzUsuńRenia byłaby dumna (co kopa przecież nie wykluczało!).
Och, dzięki stokrotne, że jesteś.... już myślałam, że oprócz Basi, kompletnie wszyscy skreślili mnie z listy znajomych.... 😍😊♥️♥️♥️
UsuńAcha, to ja, maradag
UsuńZaglądam tu stale, to ciebie trudno spotkać! :lol:
UsuńBo taka niespotykana się zrobiłam 😉
UsuńW ogóle tego nie skomentuję. WO GÓ LE. Ani słowem.
UsuńI tak z roku na rok będzie przybywało świeczek...
OdpowiedzUsuńTak.....
UsuńGrajdołek spaciowy cudny !! ;o)
OdpowiedzUsuńMawiają, że pies jest albo szczęśliwy, albo wykąpany...Lucky jest szczęśliwy, bo transport 20 kilo do łazienki przerasta moje możliwości...;o)
Pięć lat, mówisz...A mnie też ciągle brakuje sprzeczek z Renią...
No mój waży 6/7 kilo. Ujdzie w tłoku... Ale jak kiedys wskoczył za kaczką do wody pokrytej rzęsą zieloną (trawka... myślał), to dostał "szoku wodnego" i prawie zaczął się topić... Tak więc chłodzenie go wodą z węża ogrodowego, też nie wchodzi w rachubę... ;-)
UsuńA to spieranie się z Renią i dyskusje - to dziwna sprawa... że wspominamy jako coś sympatycznego ...
Dziękuję za humor, dowcipne uwagi, poprawiają nastrój.
OdpowiedzUsuńDla Reni także zapaliłam świeczkę...
Zasyłam serdeczności
Serdecznie dziękuję :-)
UsuńNajbardziej podoba mi się to, co masz właśnie na sztalugach. Chociaż każdy Twój obrazek nasuwa jakieś skojarzenia, czy wspomnienia. Choćby ten pierwszy - coś podobnego widziałem kiedyś w jakiejś bajce dla dzieci, którą czytałem, gdy sięgałem głową ledwo do stołu.
OdpowiedzUsuńA Renia była jedyna w swoim rodzaju. Dla Ciebie jeszcze bardziej jedyna.
Zaczęty obraz na sztaludze nudzi się już prawie 2 miesiące.... Inne zadania, ulewy, upały, ciągle coś przeszkadza w kontynuacji.
UsuńTak, Renia to Renia. I już.