Mama Żuka (jednego i drugiego), przykucnęła pod liściem, który spłynął jak żagiel dryfującej łodzi. Zadumała się i pomyślała, że taka
cisza - niecisza,
taki spokój - niepokój,
to normalna kolej rzeczy...
Jej Żuki, jej Żuczki wyfrunęły z Żukowego lasu. Gdzieś tam budują swoje miejsca na ziemi, toczą swoje kule gnoju - jak na przyzwoite żuki - gnojniki przystało.
Ale jak przytulić z okazji urodzin gdy Żuki i ich Żuczkowe biegają po innych lasach?
Żuczy sezon urodzinowy otwarty!
--------------------------------------------------------------------------------------
Dla Ady (ur. 31-03)
Podróże Dzikiego Żuczka
Na Żukowszczyżnie cicho jest jak zwykle. Wielkomiastowy zgiełk i pośpiech pozostały w "zaświadomości". Wiadomo przecież, że zaraz będą powroty. Ale tutaj, gdzie słychać tylko Ptasie różne, szum drzew gdy wiatr się ruszy i szemranie strumyka, gdzie za chwilkę będą lądować bąki w kąkolach i motyle w dzikich makach - tutaj Wielkie Zadania mają inny wymiar...
Żukowinka Dziki zaplotła warkocz i zaczerpnęła pełnymi garściami mgłę z Polany Górnej.
-"Pozamykam ją w koszyczkach i uwolnię sobie w odpowiedniej chwili, gdy w Gnieździe Górnym w Mieście dopadnie mnie zmęczenie"... - tak pomyślała i tak zrobiła, zamykając klapy koszyczków na guziki zrobione z orzechów.
[Jest jeszcze tyle do zrobienia,
do zbudowania,
do utoczenia...
Tyle podróży,
przeczytania książek,
rozmów,
patrzenia sobie sobie w oczy,
rachunków do zapłacenia,
spiżarni do wypełnienia,
słów do powiedzenia
i marzeń do przekucia...] - takie myśli przesuwały się leniwie przez śliczną główkę Dzikiego Żuczka, która ładowała baterie na słońcu okalającym Żukowszczyznę i najbliższą okolicę.
Wizja powrotu do Gniazda Górnego w Mieście - nie była ponura. Była radosna. Wróci przecież, (ze swych podróży do innych, odległych lasów), Żuk M.
I razem:
uzupełnią spiżarnię,
zrobią nowe filmy,
wypiorą skarpetki,
popatrzą sobie w oczy,
i będą rozmawiać, opowiadać co widzieli,
co chcieliby zobaczyć,
co zrobili
i co chcieliby zrobić...
A jak przyjdzie czas, potoczą swoją Kulę Gnoju na Żukowszczyznę...
Dla Jareczka (ur. 07-04)
Przekładam zdjęcia,
Przytulam wspomnienia:
Żuczka pierwsze pozowanie,
Pierwszy sakrament w kościele,
Pierwsze kroki nieporadne,
Pierwszy czarujący uśmiech anielski taki
I anioł w kamieniu wykuty,
Pierwsza dziewczyna w łóżeczku
I pierwszy koń na kółkach
A ostatnia przecież pielucha...
Pierwsza klasa,
Pierwsza komunia,
Pierwsza gitara i być może ostatnia...
Pierwszy raz widzę: oczy nie są już ciemnobłękitne...
A włosy skręcają się w ciemne loki...
Pierwsze dziewczyny za pierwsze płoty
Pierwszy dom i pierwsze prawdziwe kłopoty...
Pierwsza myśl, że pędzi ten czas
I ta następna
Że zawsze
Że jeszcze
Jest jakiś pierwszy raz...
Kolaż z Żukiem Pierworodnym w roli głównej |
------------------------------------------------------------------------------------------------
Ciąg dalszy nastąpi w odpowiednim momencie :-).
Taka Mama Żuków to prawdziwy majątek:) Wspaniały pomysł na urodziny. I piekne te twoje wierszyki, Dagmaro.
OdpowiedzUsuńA tam majątek... ;-)
UsuńDziękuję za komplement Iwonko.
Święta prawda, nie żaden tam komplement.
UsuńFajnie pod takim liściem poleżeć i wtedy wiersze same się układają. Tak myślę bo jakżeby inaczej? Tylko, że pod taki liść nie każdy się zmieści...
OdpowiedzUsuńPrzepięknie!
"Fizycznie" też mi trudno (gabaryty rosną na starość). Ale wyobraznia mieści się doskonale ;-)
UsuńAleż to owa wyobraźnia rozdyma ci gabaryty. No, chyba, że ongiś byłaś słomką...
UsuńWiorkiem bylam 😝
UsuńZnaczy: wiórkiem byłam ryżym ;-)
UsuńPrzepięknie - Dasia - ja zaczynam Cię podziwiać...
OdpowiedzUsuńA tam, a tam... (a wogóle, to co tak póżno?) ;-)
UsuńPozostaje życzyć jak najwięcej tych "pierwszych razów", bo życie pędzi, ale nie ucieka.
OdpowiedzUsuńNie, nie ucieka, ale te nasze roczniki to już nieżle muszą gonić...;-)
UsuńTwoja Żukowszczyzna to taka ostoja dla ukochanych Żuczków. Tu mają ciepło do którego mogą wrócić,jak do domu,do własnego kąta, do ostoi bezpieczeństwa. Tu będą przyprowadzać swoje Żuczki, wspominać dzieciństwo i snuć opowieści, kiedy sami byli Żuczętami. Niech Twoja Żukowszczyna trwa i przyjmuje następne pokolenia Żucząt.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam
Tak... Czytasz moje marzenia :-)
UsuńDziekuję bardzo,
pozdrawiam serdecznie
Zrobiło się pięknie, uroczyście, świątecznie...I całkiem Żuczkowato...;o)
OdpowiedzUsuń:-) Do całkiem Żuczkowato jeszcze daleko.... to dopiero połowa... ;-)
OdpowiedzUsuńDla Ady i Pierworodnego najlepsze życzenia, a dla Ciebie zdrowia, żebyś mogła jak najdłużej leżeć pod liściem i tak pięknie pisać. Uściski.
OdpowiedzUsuńDziekujemy serdecznie 😍.( A ja aktualnie leze w lozku z jakas infekcja, czy inna grypa...)😷
UsuńCzy wyście się zmówiły? Co z Renią?
OdpowiedzUsuńZmówiły się?!! Z czarujacym doktorkiem w czarujacym ambulansie? :-(
UsuńTy z grypą, Renia z wypalonymi płuckami...
UsuńO doktorkach nic nie wiem, tam u was medycyna podobno w mniejszym stopniu opiera się na czarach niż u nas ;-)
No wlasnie... Dlatego jestesmy dobrej mysli ( a ja sobie prywatnie i po cichu poczaruje):-).
UsuńTak pięknie u Ciebie! Żal, że nie ma czasu na wypatrywanie każdego Twojego dotknięcia widocznego na blogu. Daga czy jest Twoja zgoda aby organizować Ci wystawę obrazów wraz z wieczorem poezji????????
OdpowiedzUsuńŻyczę rychłego powrotu do zdrowia. Może majowe słoneczko coś zaradzi na te wirusy, pewnikiem zmutowane, bo na antybiotyki nie zawsze reagują.
OdpowiedzUsuńŚciskam mocno i zasyłam moc serdeczności
Cudnie tu u Ciebie...
OdpowiedzUsuń