niedziela, 22 października 2017

"Loving Vincent" w Maastricht - prawie recenzja

Gdy usłyszałam o niezwykłym filmie o Vincencie Van Goghu, wiedziałam, że muszę to zobaczyć. Okazało się, że po premierze niderlandzkiej, która odbyła się w Muzeum Van Gogha 5-tego października, film wyświetlają tylko w największych miastach i raczej kameralnie, w bardziej studyjnych przybytkach kultury i sztuki. "Upolowawszy" - wybrałyśmy się z Siostrą do Maastricht. To taki Kraków z Wrocławiem po niderlandzku ;-).

"Loving Vincent" to pierwszy w świecie ręcznie malowany film. Pracowało nad nim (przez ponad 6 lat), 125 artystów malujących techniką geniusza impresjonizmu. Powstało 65 000 "klatek" - obrazów, głównie w pracowni animacji w Gdańsku. 
W animacji filmu "biorą również udział", stare zdjęcia i kopie 130 obrazów Van Gogha z jego ostatnich, najbardziej produktywnych lat życia, dokumentacją są również listy Van Gogha do jego brata Thea. Autorami projektu (produkcja i reżyseria) są Dorota Kobiela i Hugh Welchman. Film trwa 95 minut.
Tyle detali "technicznych". 
Wrażenia? Uj... Jeszcze nie potrafię "pozbierać się".
Obrazy Vincenta Van Gogha żyją i wibrują same w sobie. Dodany ruch animacji, gdzie postaci przemieszczają się, rozmawiają, mają mimikę; gdzie wiatr porusza łanami zboża i ugina drzewa; gdzie gwiazdy rozświetlają pulsująco niebo... - to robi niesamowite wrażenie. A do tego fabuła, która opowiada nie tylko o ostatnich latach życia Van Gogha, ale również poddaje w wątpliwość jego samobójstwo. 
Dla mnie to przepiękny obraz w obrazie. Historia genialnego w swym kunszcie, wrażliwego i bardzo samotnego człowieka. 
Maleńki minus dla mnie to brak dubbingu. Nie przepadam za dubbingiem, ale tam pozwalałby mi w 100% rozkoszować się obrazami.
Ale i tak czuję się powalona,
                                     wzniesiona,
                                         natchniona
                                           i zainspirowana ;-))



Oczywiście towarzystwo Reni sprawiło, że niedzielna wycieczka do Maastricht była prawdziwym wydarzeniem w naszym nudnym i pospolitym życiu na obczyźnie ;-)). 


29 komentarzy:

  1. No to pójdę.
    I to jeszcze dzisiaj!!!
    :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. No to mam zadanie do wykonania: iść do kina. Przyznam, że nie słyszałam o tym filmie, nie miał w PL dobrej reklamy. Widocznie dobry produkt jej nie potrzebuje:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No wiesz, mój opis jest oczywiście bardzo subiektywny. A w Polsce, zdaje się, każda "inność" jest niemile widziana... A to jest naprawdę wyjątkowo-inny film ;-). Na Międzynarodowym Festiwalu Filmów Animowanych w Annecy we Francji, gdzie zdobył I-wszą nagrodę, publiczność "dała" 10-minutową owację na stojąco. I nie jest to film dla dzieci. Po "naszym" seansie w Maastricht, siedziałyśmy dobrą chwilę z Renią (i nietylko my), w milczeniu...

      Usuń
  3. No właśnie - Bet. Nie miał dobrej reklamy bo przecież praca 125 artystów nie jest ważna. Tyn bardziej ,że w Polsce dabinguje się filmy więc.. Bo jedno to co mi przeszkadzało na tym filmie to brak dabingu. Człowiek musiał czytać (tzn.ja, człowiek) i nie mogłam się aż tak napawać obrazami. Aprzeciez ,jak wyraziła się moja siostra - Van Goh malował tak ,że jego obrazy żyją. I ma racje. Ja co prawda nie maluję ale to nie znaczy ,że nie jestem wrażliwa ...
    Była tam scena gdzie córka lekarza siedziała na tle łanu zboza. Każdy kłosek tam w tym zbożu grał ,drgał .Patrzac na ten kadr stwierdzasz ,że niewiele się różni od powszechnie znanego obrazu Vincenta.Tyle, tylko i aż tylko ,że trwa opowieść panny, któa sobie siedzi na stołku. Tę scenę chyba zapamiętałam najbardziej .Czy opowieść Cygana nad rzeka wieczorową porą.
    Widziałam paę obrazów Van Gogha w "naturze".
    Film, moim zdaniem dodał im tylko wartości.
    Jakby to powiedzieć , bez względu na treść filmu wszystko co namalował Van Gogh nabrało znaczenia może nie innego ale takiego jakiegoś dogłębnego.
    Żeby wszystko zauważyc ,żapamiętać , przeżyć musiałąbym pójść jeszcze raz. Bo akcję już znam i mogłąbym się bardziej skupić na oglądzie niż na napisach..To nie jest film - moi zdaniem do jednarazowego użytku. Jego można oglądać i oglądac. To tak mi się nasunęło.
    W głowie zosrtało żółto i niebiesko jakoś tak i ten łań zboża a na pewno jest tam pewnie więcej pięknych momentów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Reniu, masz rację. Bo każdy moment w tym fimie, to jest...ten moment...;-)

      Usuń
  4. Jak u mnie będzie, to pewnie obejrzę.

    OdpowiedzUsuń
  5. Też wczoraj byłem! I to na seansie ze świetnym, polskim dubbingiem: m. in. obaj Stuhrowie i Danuta Stenka...
    Zdecydowanie warto obejrzeć (o ile dobrze znosi się migotanie obrazu).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Super! Co do "migotania", to zupełnie nie odnotowałam... Może dlatego, że siedziałyśmy w ostatnim rzędzie, trochę pod górkę ;-). Z resztą, ja się czułam jakbym była w środku...

      Usuń
  6. Jesu -a co Ci migotało Tetryku??

    OdpowiedzUsuń
  7. Byłem i widziałem, ale nie w kinie, tylko na google'ach. Efekty podobno nawet lepsze niż w kinie, ale sztuka w hełmofonie to nie dla mnie.

    P.S Film był reklamowany kilka tygodni temu w "TVP Kultura".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wyobrażam sobie, by było efektowniej niż w kinie.... Ja siedząc przed ekranem kinowym, miałam wrażenie, że jestem w środku akcji (i bez hełmofonu)... Nawet był moment, gdy pomyślałam - jak wygląda moja twarz w tej animacji... ;-)

      Usuń
  8. Nie chodze do kina z wielu powodow :(
    Ale moze kiedys znajde w internetach, chetnie bym obejrzala, po tak ciekawej recenzji :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szkoda, że nie zobaczysz w kinie... Moim zdaniem na wielkim ekranie jest ten film tak piękny :-)

      Usuń
  9. Miałam isc, był w kinie koło mnie i... tak sie stało, ze nie poszłam. Teraz poczekam, aż pokaże sie gdzie indziej. Przynajmniej wiem, że warto. dzięki za tę recenzję:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To taka "prawie recenzja". Nie piszę zazwyczaj o tym co właśnie przeczytałam czy obejrzałam. Ale tego filmu nie mogłam sobie odpuścić :-)

      Usuń
  10. Oj nie wiem, czy nie miał dobrej reklamy! Ja właśnie z doniesień medialnych wpadłam w zachwyt i postanowiłam obejrzeć!

    Zresztą... Byłam wcześniej na wystawie Van Gogh Alive. Z chłopakami wszystkimi. Byliśmy zachwyceni! I jak czytałam o tym filmie, to pomyślałam, że może powinniśmy znowu wszyscy pójść, skoro ta wystawa zrobiła na nas takie wrażenie.

    OdpowiedzUsuń
  11. Szczerze mówiąc, "obstawiałam", że tej perełce kinematografii nie odpuścisz...;o)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i jak zwykle miałąś rację :-) "A kto ma rację ten stawia kolację"... ;-)

      Usuń
  12. Tez chetnie bym obejrzala bo i u nos mowia o tym filmie. W poblizu mnie go nie wyswietlaja ...ale wiem ze predzej czy pozniej go zobacze, chodzby to bylo w necie ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Tez chetnie bym obejrzala bo i u nos mowia o tym filmie. W poblizu mnie go nie wyswietlaja ...ale wiem ze predzej czy pozniej go zobacze, chodzby to bylo w necie ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. jak fajnie, że sa blogi..można się tyle z nich dowiedzieć..dziś Tobie dziekuję za podpowiedź o tym filmie,,zaraz poszukam gdzie grają:):Z Twojego opisu brzmi zachęcająco:)
    Pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że wzbudziłam zainteresowanie i witam na blogowisku :-)

      Usuń

Zimowy spacer

  Zimowy spacer - Nie bój się kochanie pomogę przejść ci przez ten krawężnik - Tak Wiem Zawsze mogę liczyć na ciebie - Ile lat jesteśmy raze...