Przestało mżyć. Jeszcze mgła osnuwała podmokłe łąki, ale i słońce zaczęło delikatnie prześwitać pomiędzy resztkami liści drzew i krzewów.
Mama Żuka wysunęła czułki i stwierdziła, ze można wygrzebać się z pod sterty liści. Zauważyła, że jesień w jej lesie nabrała soczystych kolorów. Czerwienie, aż po brązy, przeplatały się z żółciami, a trawa jeszcze taka zielona. Krople byłego deszczu, jak w lustrze, powielały tą kolorową urokliwość.
Promyczek słońca poszmerał delikatnie pancerzyk Mamy Żuka, zachęcając do zabawy.
- Oj nie, przepraszam miły, ale już dawno wyrosłam...- zaśmiała się.
Postanowiła inaczej wykorzystać Promyka...
Dojrzała właśnie płowy kapelusz grzyba, który wydał się doskonałym miejscem aby wyłożyć swoje obolałe "odnóżka" i "odrączki" do rehabilitacji. Wyłożyła.
Mama Żuka leżała na grzbiecie grzyba, rehabilitowała swoje członki i rozmyślała....
> Jak dobrze teraz - myślała - Żuczki w świecie, budują, kumulują, realizują....A ja mam się jak w puchu wczesnych dmuchawców...<
Tak sobie myślała Mama Żuka, odrzucając do góry czułek, który opadł na czoło.
I nagle wiatr z północy przywiał listek. Listek był duży i niebieski. W świecie Mamy Żuka to zły znak. I tak było. To znaczy było i jest źle. List z banku zmarłego EXA, który wziął kredyt w czasach gdy żył z Mamą Żuka pod jednym listkiem...
Pytanie:
Czy Mama Żuka może liczyć na fajną paczkę w małej gnojóweczce za kratkami???
Mama Żuka wysunęła czułki i stwierdziła, ze można wygrzebać się z pod sterty liści. Zauważyła, że jesień w jej lesie nabrała soczystych kolorów. Czerwienie, aż po brązy, przeplatały się z żółciami, a trawa jeszcze taka zielona. Krople byłego deszczu, jak w lustrze, powielały tą kolorową urokliwość.
Promyczek słońca poszmerał delikatnie pancerzyk Mamy Żuka, zachęcając do zabawy.
- Oj nie, przepraszam miły, ale już dawno wyrosłam...- zaśmiała się.
Postanowiła inaczej wykorzystać Promyka...
Dojrzała właśnie płowy kapelusz grzyba, który wydał się doskonałym miejscem aby wyłożyć swoje obolałe "odnóżka" i "odrączki" do rehabilitacji. Wyłożyła.
Mama Żuka leżała na grzbiecie grzyba, rehabilitowała swoje członki i rozmyślała....
> Jak dobrze teraz - myślała - Żuczki w świecie, budują, kumulują, realizują....A ja mam się jak w puchu wczesnych dmuchawców...<
Tak sobie myślała Mama Żuka, odrzucając do góry czułek, który opadł na czoło.
I nagle wiatr z północy przywiał listek. Listek był duży i niebieski. W świecie Mamy Żuka to zły znak. I tak było. To znaczy było i jest źle. List z banku zmarłego EXA, który wziął kredyt w czasach gdy żył z Mamą Żuka pod jednym listkiem...
Pytanie:
Czy Mama Żuka może liczyć na fajną paczkę w małej gnojóweczce za kratkami???
Omuwiłyśmy temat. Ty sobie daj spokój z szukaniem kratek. Kurcze te chłopy...
OdpowiedzUsuńOmuwiłyśmy temat. Ty sobie daj spokój z szukaniem kratek. Kurcze te chłopy...
OdpowiedzUsuńNo, te chłopy....
UsuńŻadnych kratek, nie mów takich rzeczy. Ty masz dla nas pisać i malować. Innego wyjścia nie ma. A tak poważnie Twoje Żuczki i inni przyjaciele na pewno nie pozwolą Cię skrzywdzić. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńDzięki, tak mi mi teraz potrzebne Wasze słowa dobre....
UsuńNo wiesz co?!
OdpowiedzUsuńMusi się znaleźć jakieś wyjście z tej sytuacji! No po prostu musi. Trzymam kciuki i w ogóle.
Dzięki :-)
UsuńMalujesz słowami tak samo pięknie jak szpachelką. Aż się chce odgarnąć ten spadający na czoło czułek:) No i zdmuchnąć złowrogi, niebieski listek. Idź precz liściu wredny!
OdpowiedzUsuńNo i poszedł. Będzie dobrze...
Dzięki serdeczne :-)
UsuńAle słoneczko znowu zaszło.....
Klik dobry:)
OdpowiedzUsuńNie trzeba się smucić, tylko działać.
W pierwszej kolejności odpowiedzieć sobie/bankowi/nie wiem komu jeszcze na pytania:
1. czy Mama Żuka, jako żona EXA wyraziła wówczas na piśmie zgodę na wzięcie kredytu? Niektóre banki takiej zgody żądały, inne nie! Jeśli bank nie ma zgody - niech sobie niebieske listki śle na Berdyczów.
2. Czy Mama Żuka jest spadkobierczynią? Jeśli tak - spadek przyjęła z całym inwentarzem, czyli też z długami. Jeśli nie, może spokojnie relaksować czułki na grzybku.
Pozdrawiam serdecznie.
Opowieść jest nieprzyjemna... Mama Żuka była zaszantarzowana i zastraszona aby podpisać (jako jeszcze żona) ten kredyt... Wiem, że trudno w to uwierzyć... Że taka dorosła niby, a taka głupia. M. Ż. zrobiła w tamtym okresie wiele głupich rzeczy, ze stachu...i dla świetego spokoju...Żeby w końcu się odczepił, przestał krzyczeć i terroryzować. Ale on ciągle wracał i "zabijał".... Rok po urzędowym rozwodzie zszedł z tego świata.
UsuńPonoć zginął w jakiejś strzelaninie....Mama Żuka zdążyła wypłynąć na powierzchnię, być kilka miesięcy szczęśliwą, no i pac...Ale po kilku dniach różnych rozmów (z bankiem, adwokatem, Siostrą i przyjaciółmi), jest znana procedura oraz jest plan działania w przygotowaniu. Tylko jeszcze siły wykrzesać do nowej walki...
Sorry, oczywiscie >szantaż<, a nie ten dziwny wyraz, który popełniłam....:(
UsuńDarmowy wikt Ci się marzy ?? Zapomnij !! ;o) Jeden liść na taką Potężną Mamę Żuków to pikuś...;o)
OdpowiedzUsuńAle z całego serca Ci życzę, aby nigdy więcej niebieski "liść" nie zakłócał Twojego spokoju...
DZiękuję...W każdym razie nowa walka mnie czeka....
UsuńMam nadzieję,że kłopoty już za Tobą...Odwidziłam dziś Twego bloga i tak tu magicznie....
OdpowiedzUsuń