To było dawno. Już po dwóch dniach mój bałwan "zapił się" na śmierć. Zdążyłam utrwalić jego konanie....

Jeszcze się uśmiecha...

Opróżnił dwie flaszki........
Ostatnie stadium......
A teraz z całkiem innej beczki.... Wspomnienie początku lata z zeszłego roku...
Czyli 1/4 mojego letniego tarasu.
Po niedzieli wracam do domu. Przeorganizuję moje życie bez Niebiesko-Szarego i bez Buni... Trudne. Ale zrobię to. Obiecuję.
Jeszcze się uśmiecha...
Opróżnił dwie flaszki........
Ostatnie stadium......
A teraz z całkiem innej beczki.... Wspomnienie początku lata z zeszłego roku...
Czyli 1/4 mojego letniego tarasu.
Po niedzieli wracam do domu. Przeorganizuję moje życie bez Niebiesko-Szarego i bez Buni... Trudne. Ale zrobię to. Obiecuję.
Trzymam kciuki.
OdpowiedzUsuńWiesz - co nie zabije, to wzmocni. A taras - śliczności! Czekam na tegoroczne fotorelacje :)
:)))
UsuńPozostałe 3/4 to teren za barierką? Jest tego jakiś mały hektar, prawda?
OdpowiedzUsuńAch, kochana, sam taras ma jakieś 4 x 4 m. Z wyjściem na dach, gdzie miałam mały warzywnik pomiędzy filarami. W tym roku warzywnik muszę zrobić "w obrębie", bo słyszałam, że mają remontować dach.
UsuńDla mnie to i tak hektary:)) Mój balkon ma 90 x 170 cm... Warzywnik na dachu jest świetnym pomysłem.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńCzyli, tak czy tak, jestem panią na włościach :)
UsuńWłościanka:)))
UsuńJak mawiał Pyzdra:
OdpowiedzUsuń"Ale śmierć to mioł pikną!"
No mioł :)))
UsuńPierwszy raz w życiu widzę bałwana alkoholika.szkoda,że tak marnie skonczył
OdpowiedzUsuńWitam serdecznie w moich progach :) No cóż, końce bywają różne.... :)))
UsuńA mówiłam zadekuj drania w zamrażarce...;o)
OdpowiedzUsuńTeraz to już na wet wspomnienia nie ma.................
UsuńA ja mogę tylko pozazdrościć tym, którzy mają jakiekolwiek balkony, bo ja nie mam.
OdpowiedzUsuń