Moja Siostra [w moich zaprzyjaźnionych kręgach zwana Big Zus :-)], jest uzdolniona technicznie ..... inaczej :-). To mówię z sympatią. Bo nie każdy przecie musi się znać na kabelkach. Nawet podstawowo. Są przecież tysiące talentów i umiejętności, które się ma lub nie....
Ale tak to bywa, że jak nie znasz się na 'czymś', to to 'coś' robi ci specjalnie na złość. Tak ma Renia z kabelkami. Złośliwość tychże, jest okrutna.
Czasem desperacja mojej Siostry, połączona z jej wrodzoną "fantazją ułańską" daje nieoczekiwane efekty. Przykład?
Jest:
sugestia: ten laptop nie działa dobrze, bo, jak zwykle masz problem z kabelkiem... Co robi Renia? Jedzie oczywiście do Media Markt aby zakupić nowy kabelek i kupuje .... nowy laptop :-) Rozwiązanie proste jak parasol.
Ale do rzeczy. Telefon od mojej Siostry:
- Daśka, mam znowu problem z telewizorem! Jest głos, nie ma obrazu! To na pewno te cholerne kabelki!
- Spokojnie. Przyjdę i zobaczymy co da się zrobić.
Dla mnie zwyczajnym i prostym lekarstwem na większość "storingów", jest wyłączenie wszystkiego z gniazdka i po chwili włączenie z powrotem. Ale, niestety, u Reni to NIE DZIAŁA!
Wyłączyłyśmy, włączyły i - siadło wszystko. Telewizor oprócz obrazu stracił głos, zamilkł również telefon stacjonarny a i internet pokazał środkowy palec..... Nooo, w tym momencie moje ręce opadły poza kolana, a na twarzy Siostry pojawiły się: Tragedia, Rozpatrz i Smutek w subtelnym odcieniu załamania nerwowego.
- Musisz zadzwonić do Firmy (TELE 2). Same nie damy rady. - rzekłam i przyjęłam pozycję do odwrotu z pola walki.
- Daj znać co dalej.... - i poszłam sobie....
Jeszcze tego wieczoru usłyszałam, że Pan powiedział: wciągu 5-ciu dni problem będzie rozwiązany. Tu Renia straciła prawie oddech. Ale co zrobić. Na drugi dzień zadzwoniła, by sprawdzić czy zlecenie poszło do "technicznego". Trafiła na kobitkę, której się chyba nie chciało.... Myślę sobie, pójdę do Siostry, wesprę ją duchowo. Weszłam i moim oczom ukazał się widok zdesperowanej Siostry, czołgającej się po podłodze i walczącej z oplątującymi ją kabelkami.....
Jedna z luźnych wtyczek udawała kobrę, wijąc się niebezpiecznie nad głową ofiary.....
Pomogłam się wyplatać, powtykałyśmy wszystko gdzie należy i następnie wykonałam ja telefon do TELE2. Poflirtowałam chwilkę z miłym panem i usłyszałam, że problem będzie rozwiązany w ciągu 3 dni pracujących.
A zaczęło wszystko działać jeszcze tego samego wieczoru :-)
Nasza coniedzielna Jaskinia Hazardu u Reni, odbyła się przy asyście podkładu muzycznego z telewizora. Uffff.
Ale tak to bywa, że jak nie znasz się na 'czymś', to to 'coś' robi ci specjalnie na złość. Tak ma Renia z kabelkami. Złośliwość tychże, jest okrutna.
Czasem desperacja mojej Siostry, połączona z jej wrodzoną "fantazją ułańską" daje nieoczekiwane efekty. Przykład?
Jest:
sugestia: ten laptop nie działa dobrze, bo, jak zwykle masz problem z kabelkiem... Co robi Renia? Jedzie oczywiście do Media Markt aby zakupić nowy kabelek i kupuje .... nowy laptop :-) Rozwiązanie proste jak parasol.
Ale do rzeczy. Telefon od mojej Siostry:
- Daśka, mam znowu problem z telewizorem! Jest głos, nie ma obrazu! To na pewno te cholerne kabelki!
- Spokojnie. Przyjdę i zobaczymy co da się zrobić.
Dla mnie zwyczajnym i prostym lekarstwem na większość "storingów", jest wyłączenie wszystkiego z gniazdka i po chwili włączenie z powrotem. Ale, niestety, u Reni to NIE DZIAŁA!
Wyłączyłyśmy, włączyły i - siadło wszystko. Telewizor oprócz obrazu stracił głos, zamilkł również telefon stacjonarny a i internet pokazał środkowy palec..... Nooo, w tym momencie moje ręce opadły poza kolana, a na twarzy Siostry pojawiły się: Tragedia, Rozpatrz i Smutek w subtelnym odcieniu załamania nerwowego.
- Musisz zadzwonić do Firmy (TELE 2). Same nie damy rady. - rzekłam i przyjęłam pozycję do odwrotu z pola walki.
- Daj znać co dalej.... - i poszłam sobie....
Jeszcze tego wieczoru usłyszałam, że Pan powiedział: wciągu 5-ciu dni problem będzie rozwiązany. Tu Renia straciła prawie oddech. Ale co zrobić. Na drugi dzień zadzwoniła, by sprawdzić czy zlecenie poszło do "technicznego". Trafiła na kobitkę, której się chyba nie chciało.... Myślę sobie, pójdę do Siostry, wesprę ją duchowo. Weszłam i moim oczom ukazał się widok zdesperowanej Siostry, czołgającej się po podłodze i walczącej z oplątującymi ją kabelkami.....
![]() |
Renia i kabelki |
Jedna z luźnych wtyczek udawała kobrę, wijąc się niebezpiecznie nad głową ofiary.....
Pomogłam się wyplatać, powtykałyśmy wszystko gdzie należy i następnie wykonałam ja telefon do TELE2. Poflirtowałam chwilkę z miłym panem i usłyszałam, że problem będzie rozwiązany w ciągu 3 dni pracujących.
A zaczęło wszystko działać jeszcze tego samego wieczoru :-)
Nasza coniedzielna Jaskinia Hazardu u Reni, odbyła się przy asyście podkładu muzycznego z telewizora. Uffff.