sobota, 24 października 2015

Przerywnik jesienny




Jesienne Nastroje i Jesienne Motywy opanowały tak real, jak i świat wirtualny :-). Przyłączam się więc do tego jesiennego szaleństwa. Bo nawet gdy czasem bywa smętnie, depresyjnie czy boleśnie, to "orgia barw" jest niepowtarzalna, a melancholia twórcza i inspirująca. Często też analizujemy sobie, wspominamy, ale też planujemy, mówiąc: >gdy przyjdzie wiosna...<, lub: >byle do wiosny<...
Często nie lubię jesieni. Może dlatego, że jestem "krówka-majówka" i wiosną budzę się do życia. Ale gdy patrzę przez okno na te barwy osnute melancholią, to......słowa wszystkie cichną i tylko obrazy..... Zobaczcie sami. 



 

Drzewo przed moim balkonem. Ucichli śpiewacy, a pod drzewem dwa jeże widziałam....






To samo drzewo przez szybę z mojego "salonu" oglądane.




W kącie mojego balkonu.




Z drugiej strony mego gniazdka - z tarasu od wejścia, strona lewa.





Z tarasu od wejścia, strona prawa.


I na koniec obrazek, który już prezentowałam ale wracam do niego o tej porze roku.




Już nawet nie wiem u kogo jest ten obrazek i gdzie. Pewno gdzieś w Holendrowni. Skan ze złego zdjęcia zrobiony, ale mam nadzieję, że oddaje nastrój jesieni ze "zważonym" porankim....
Oczywiście "szpachelkowo".

Cieszmy się więc tym co daje nam Pani Jesień, choć czasem serwuje nam Kropelkowo.



czwartek, 15 października 2015

Walijska impresja na temat Jareczka.

Czyli Drugi z czterech.
Portret z opowiadaniem. Przedstawia mojego Pierworodnego, (39 lat), który jest kolejnym artystą w naszej rodzinie. 


Jareczek



Budujesz nowy dom
Pod tamtymi chmurami
Będzie miał mocne mury
Z czerwonymi cegłami
I będziesz pisać pięknie
I będziesz rzeźbić wielu
I wykreujesz nowe
Idąc zawsze do celu....







Bardzo tęsknię każdego dnia za tym chłopcem, który stał się mężczyzną tak szybko....

    P.S. Z innej beczki w tym akapicie. Pożalę się tu trochę...
Podłamuje mnie jesienna problematyka. O tej porze roku moje biedne ręce odmawiają współpracy.... Nie tylko bolą. Do ciągłego, "strawnego" bólu można się przyzwyczaić. Ale one cierpną, trzęsą się, momentami czucie w palcach jest minimalne. Wypadają przedmioty z rąk. Nawet pędzel.... Brak precyzji i niemoc powodują ciągły niedosyt. Malowanie trwa i trwa, powoduje zmęczenie i poczucie starości... Czuje się stara
o tej porze roku.

niedziela, 4 października 2015

Pierwszy z czterech

To była katastrofa....
Przerwa w kontakcie ze światem spowodowana awarią mojego "lapka".
Ale, ale - oprócz tego, że walczyłam z jesiennym dołem - czas wykorzystałam twórczo :-).
Postanowiłam sportretować moją młodzież. Młodzież jest już dorosła. To jasne.
Ale jak ładnie brzmi.... ta młodzież....
Kolejność czterech portretów jest przypadkowa.
Jako pierwsza "pod pędzel" poszła Ada.

Adriana Świątek


Muza Mateusza. Przyjaciółka, Inspiracja, Delikatna Pani Profesor - "Człowiek Renesansu" - Chyba brakuje mi słów by określić kogoś kto jest piękny duszą i ciałem..... :-)

 

wtorek, 1 września 2015

Szpachelkowe wspomnienie z wakacji


To było upalne lato.
 Wspominam sobie moje wędrówki, spotkania, rozmowy.
Dziś, w Szpachelkowie, z serii: WĘDRÓWKI.


Pauza przy strumieniu w Dolinie Chochołowskiej


Zostawiam z boku żar polany i rozpalonego szlaku.
Zapuszczam się w rześki zapach omszałych kamieni.
Cisza. Nawet leśni śpiewacy mają sjestę.
I tylko jakiś "bzyk" zaplątał się w pobliżu,
I tylko woda szemrze nieśmiało.
Spokój. Relaks. Ulga. 
Tak, teraz mogę iść dalej drogą w pełni słońca :)


poniedziałek, 17 sierpnia 2015

Rocznica !!!

Tak, tak - 18. 08. 2014 - popełniłam pierwszy wpis... 
Jeszcze nie umiałam polskich literek zrobić. Ale, że miałam potrzebę ogromną uwolnić moją zgniecioną i "zakapućkaną" duszę od emocjonalnego terrorysty - wyszłam do Was.
Mój proces odnowy i wracania do "samejsiebie", trwa jeszcze.
Ale dzięki Wam, drodzy zaglądacze, oraz osób mi bliskich, którzy dzielnie stoją przy mnie murem, wracam by żyć pełną gębą :). Poznałam tutaj też (póki co wirtualnie), osoby, ludzi pięknych, którzy inspirują mnie by nie zarzucić ołówka i farb :).
Wdzięczna jestem ogromnie :) więc całuję Was po rączkach, nóżkach i gdzie tylko się da :).

Taki mały "kolaż" wspomnieniowy zamieszczam. Przepraszam za "naćpanie", ale chciałam zamieścić te istotne momenty, które były i które się dzieją. I widzę, że w ciągu tego roku.... oj działo się działo. Piętno wycisnęło, łzę utoczyło, ale i uśmiech i serce otworzyło.....




Odwracam się tyłem do przebytych dróg.
Zaniecham na chwile wspomnień świeżych ślad.
Nie skreślam, odkładam na dolną półkę..
Popatrzę boczkiem na "byłe",
Czy jest w kątku cicho, czy stoi, czy leży,
Niech da mi już spokój....
Ja wolna jestem i nic nie muszę!
Zobowiązuję się się tylko do jednego: do bycia sobą.
Wybieram się żyć.
Na własny koszt, z koszykiem własnych marzeń.
Zabieram w tę podróż wyspy i oazy,
Których nie udało mi się zwiedzić
I kilka nieprzeczytanych książek.
A w koszyku obecne jak zawsze: moje ukochane kolory :)





niedziela, 9 sierpnia 2015

Tylko dla dorosłych....

Tak, tak.... Jako że ciągle jeszcze moja sypialnia jest w fazie "dokańczania", powstał sypialniany obrazek.





Nie wiem kiedy to było,
Nie wiem też kiedy będzie.
Było by miło,
Marzą się puchy, dwa serca, dwa łabędzie...
Chcesz się przytulić, objąć, pocałować,
Już czujesz tę bliskość, ciepło... i co?
                            Idziesz malować..... :)



To tyle na dziś. Do następnego.... :)

czwartek, 6 sierpnia 2015

Co widziałam i co widziało mnie ostatnio



Część ogrodów przy zamku w Arcen

Pierwsza wycieczka była do Arcen. Zamek ze starymi i współczesnymi ekspozycjami. W przepięknym parku, w różnych zaułkach artyści przy pracy: przy sztalugach, rzeźbie, z lalkami w teatrzyku, muzykanci w kawiarni i w różanym parku.
Załapaliśmy się również na pokaz drapieżnych ptaków.


Wejście na dziedziniec, na dziedzińcu i - idziemy do ogrodów





Fragmenty parku, most na drzewie, drapieżca z dziewczyną



Te składanki nie oddają urody miejsca.... To króciutkie migaweczki z tego, co tak bardzo zachwyciło.

Innym razem widziałam rybki.... To było w Antwerpii.

Żółw z nosem, Niebieskie, czerwone i inne.



chaszcze morskie, "ależ ja mam mózg", zamaskowana, z kolcami, płaska i te nad głową pływające.



Antwerpia w deszczu....


Na koniec wizyta w Gaia ZOO w Kerkrade. W upalną (dla odmiany) niedzielę.


Te mnie widziały 100%! Niektóre oczy w oczy, inne ukradkiem....



Pierwszy widzi wszystko....czaple na dachu gniazda wiją, ptak duży się karmi, rogacz się rogaci, zebry idą gęsiego, ten ostatni się rozpędza...



Sjesta u: bobrów, u bliżej niezindetyfikowanych, coś pomiędzy lwem a hipciem, u lewów też sjesta i u hieny. A ten ostatni idzie się zakopać...


To była lakoniczna relacja z trzech wycieczek kulturalno - krajoznawczo - zoologicznych.
Wrażeń tak wiele, że można by wiele..... Starczyło by na niejedno opowiadanie. Ale szkoda mi czasu na siedzenie przy moim lapku....
Idę więc w inne rejony zachwytów :) :)



POWRÓT ŻUKOWEJ MAMY

  Trochę zatęskniłam za pisaniem... (no i pogoniła mnie też Jo). Miałam jednak dylemat, czy zacząć całkiem na nowo, czy wrócić do Żukowej Ma...