Wiem, wiem.... podwójne znaczenie tytułu. Ale cóż. Nie wypieram się ani odrobiny szaleństwa ani kota... :)
Dawno temu gdy był tylko skype, miałam taki właśnie tytuł...oraz kota Filemona.
Po ostatnim przemeblowaniu usłyszałam od koleżanki: "Ty to masz chyba kota i pokopane w tej głowie...". Nie przeczuwałam jednak, że jej słowa urzeczywistnią się
fizycznie. W sprawie kota.
A było tak:
Wspięłam się z praniem na strych, a tam zza węgła patrzy na mnie kotek. I miałczy.
Szybko zbiegł po schodach, opróżnił miski Jazza i dał się wygonić na dwór.
Dnia drugiego, wdrapałam się na strych. Drzwi od szmacianej szafy uchylone. Na starych zasłonach śpi kotek. Tym razem nie dał się łatwo wygonić. Zwiedził, pojadł i rozgościł się...
Oczekiwanie na tę chwilę, gdy uchylą się drzwi |
Wyżeranie... |
No czekaj aż zjem.... (w kierunku Jazza) |
Ciepło tu i sucho... Ooo, coś tam ćwierka! |
No i na ujrzeniu Ciptaszków skończyło się rozgaszczanie w domu kota Karola.
A szkoda, bo z Dżezem nawet nie drą kotów :). Założyłam mu przeciw pchelną obróżkę, zainstalowałam kuwetę ze żwirkiem na strychu, kupiłam kocią karmę. No i mam kota "pozadomowostrychowego". Konkluzja?
- DASIA MA KOTA!
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------
A teraz z innej beczki, choć związane trochę z moim zwierzyńcem. Taki sen miałam:
Moja prawa stopa nie pasowała do reszty nogi. Objawiało się to tym, że skurcz w stopie dał się "odkurczyć/odkręcić" w lewo, a skurcz w łydce - w prawo. Nie dość,
że bolało jak diabli, to jeszcze głupio wyglądało.
Doszłam do wniosku, (w tym śnie), że jak wstanę cichutko z łóżka i pójdę ostrożnie, (nie budząc ciujnych domowników), DO WIADOMEJ SZAFY po czekoladkę - to wszystko wróci do normy.
Wróciło. Ale wystarczyło usiąść na łóżku i sięgnąć do szufladki nocnej szafki, gdzie też była czekoladka....