poniedziałek, 9 października 2023

C.D.: WAKACJE ŻUKOWEJ MAMY, (a głównie o upadkach w naturze)...

Z Wałbrzycha dostarczona zostałam do Katowic. Tam  ukulturalniłam się troszkę  intelektualnymi rozmowami na bazie czerwonego wina. Spędziłam również dwa super dni z Kuzyneczką na rozmowach również intelektualnych, jak i wspomnieniowych, na bazie trunków różnorakich. Rozmowy odbywały się głównie w przepięknym ogrodzie, gdzie bujałam się na ławce z baldachimem :-).
wybujana...

Tutaj obyło się bez upadków. Mirusia dbała o mnie podsuwając co lepsze kąski (... nawet z parasolką i owockiem...). 
Z Katowic wraz z Żukiem Mateuszem, A-Dzikim oraz kotką Nasti, pojechaliśmy w Beskid Niski do Olchowca, czyli na naszą ukochaną Żukowszczyznę. 
I tam zaczęły się prawdziwe wakacje.



Na górnej polanie

Widoczek z dołu

Widoczek z boku przy "studni" 


Próba akwarelkowa

...to też...

"Portret" piesia moich gospodarzy

I zaczęły się chmury kłębić....

...i czernić...

Po burzy i po drzewie... :(



Grabienie skoszonego





...i tu... grabiarka :)

Będzie i wiatrak....

Grabiarze ;)

Bunt kosiarki

Hallo słońce!

A Stary Sad wydał się jakiś mniejszy...

Zakwaterowałam się u gospodarzy, jakiś kilometr dalej, którzy "przy okazji" kosili trawę na "włościach". I tu stał się cud. Wstałam rano z łóżka- prawie normalnie! Po dwóch miesiącach cierpienia. Bo takie TO Miejsce na świecie jest, gdzie stres umyka w niedostępne góry...
Włożyłam więc buty do chodzenia nawet po górach.
Wyłożyłam się zaraz za furtką... Z powodu nieprofesjonalnego zawiązania butów.
Upadek nr.1

Usiadłam na drodze. Zawiązałam buty prawidłowo, chowając pętelki sznurówek by nie haczyły buta obok... Wstałam. Kuśtykając z innego powodu niż poprzednio, powolutku dotarłam do Włości. 
Jeszcze tego samego dnia zwiedziłam miejsce pracy Żuka, gdzie trwają rekonstrukcje chat huculskich i różnych sprzętów drewnianych. Tam nakarmiliśmy przybłędnego/obłędnego psa i wróciliśmy "dyskoteką" do domku na górnej polanie.

Zmierzam do stoliczka na "tarasie"...

"dyskoteka" czeka...

Lokalna sztuka w kantorze ;-)

Przyjezdna sztuka w kantorze (na stołku szefa) ;-)


Wakacje trwały nieprzerwanie w ścisłym kontakcie z naturą.
Trwały przygotowania do imprezy. Sianokosy, sprzątanie terenu, odświeżanie biesiadnego stołu i ławek, organizowanie krzesełek, budowa ogniska na pieczonki i.t.d. Czyli zbliżała się Pierwsza Rocznica Ślubu, który odbył się rok temu w Starym Sadzie. A jako że fama o wydarzeniu rozniosła się od Dukli do granicy słowackiej, to na tę imprezę wybierało się pół wsi. Łącznie z byłym i aktualnym wójtem. 

Wspomnienie tamtego wydarzenia :-)

Żukowa Mama rok temu :-)


Gdy jarzyny na pieczonki moczyły się w wielkim garze, a kotlety z karkówki w rewelacyjnej marynacie, a słońce urokliwie szło spać, wstąpiła w nas nadzieja, że jutro nie będzie lało i waliło piorunami. Bo przecież każdego ranka, gdy wdrapałam się na naszą górę, wołałam słońce...

Zachodzik


Pogoda 5 - 8 - 2023 dopisała. 
Do południa wybrałam się "dobudkitelefonicznej" czyli na przeciwległą górkę. Gdy złapałam zasięg i chciałam usiąść na trawie - ups... Wylądowałam w rowie z gliniastą mazią i kamyczkami. Na twarz.

Przed imprezą i w trakcie...

Oczywiście, że wymyłam się. Przebrałam w zebrę czy inną pszczółkę maję. Zdążyłam tusz przed gośćmi ze wsi...
Jak widać na "ilustracji" z prawej strony, impreza się udała...
Późniejsze detale pamiętam słabo. Bo to już starość i ... eklerka doskwiera ;-).
Krykloczki pochodzą oczywiście z "epokowegodzieła" p.t. Dziennik a nawet nocnik".
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Dobranoc







9 komentarzy:

  1. Auuc! Nie mów ze poszlas specjalnie zrobić sobie maseczke z glinki przed imprezka.A drugi raz auuc!skora mi cierpnie na widok nie związanych sznurowek i bola wspomnienia kolanek poobijanych w dziecinstwie.Widać mimo wszystko impreza była udana.Marta uk

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak, tak... ta maseczka była bardzo skuteczna ;-) , bo mi się rysy twarzy wygładziły przez opuchnięty nos ;-). Nie mogłam kichnąć bezboleśnie... No i tak. Impreza udała się... Najgorsze to jest to, że należało z każdym napić się. Nie było udawania. Z wójtem wódeczkę, z Elą białe, z Ulą czerwone...
      Taki przykładowy dialog:
      - mamuś jakie pijesz?
      - czerwone
      - eee... po czerwone muszę iść do piwnicy, (czyli w głębokie krzaki, gdzie był barek główny), mam białe pod ręką...
      - OK :-)

      Usuń
  2. Istnienie przyciągania ziemskiego już zostało udowodnione !! Nie musisz się tak poświęcać...;o)
    A wiesz, że w Dukli żaby tłukli ?? ;o)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To był raczej napór sympatii obopólnej... spotkały się dwie artystki ;-)
      A o tłuczonych w Dukli żabach nie wiedziałam. Natomiast widziałam na Włościach żabę suszoną. W pozycji stojącej uschła...

      Usuń
    2. To powiedzonko mojego Ojca, za każdym razem jak przejeżdżaliśmy przez pewne skrzyżowanie...;o)
      Ta może była tłuczona i suszona...;o)

      Usuń
  3. Stary Sad faktycznie wygląda (tu rzucam okiem na ścianę) prawdziwie!

    Fajne wakacje. Ale stanowczo żądam wyjaśnienia, co z ciptaszkami po zabraniu im piętrowej willi!

    Jo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. He, he, Ja im tylko górne piętro zabrałam... Bo było niedopasowane i Miro wygrzebywał się i srał na telewizor.
      Mają główny salon, duży, z basenem zresztą. A z sypialni będzie lampa w ogródku...

      Usuń
  4. Przepraszam, że śmieję się z Twoich upadków, ale tak zabawnie to opisałaś! A ta akwarelka - prześliczna! Ba, gdybym ja tak umiał...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nitager, gdybym brała moje przypadki całkiem poważnie, to musiałabym strzelić sobie w główkę... albo co...
      Akwarelka? Dziękuję. Ty umiesz inne rzeczy. N.p.: .... tak chciałabym mieć w domu taką Złotą Rączkę z fantazją ułańską.... Mogłaby być dochodząca ;-) ;-)

      Usuń

"Upadłe madonny" oraz "chłopczyk ze sfilcowanym psem"

  A kuku... Jestem, żyję i mam się całkiem nieźle, (jak na ryczącą siedemdziesiątkę)... Dzieje się wiele, a że tempo działalności różnej zwa...